sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 25

Przed przeczytaniem tego rozdziału , chciałabym Was prosić , o to , żebyście w odpowiednim momencie włączyli piosenkę. W momencie , w którym pojawi się link , po prostu ją włączcie :D Wiem , że nigdy Was o to nie prosiłam , ale ta sytuacja tego wymaga :D
*

                Lexie zbiegła na dół po schodach , żeby sprawdzić , kto ją nachodzi . Jednak na progu nikogo nie było . Przed drzwiami leżała tylko paczka z listem na wierzchu. Wzięła ją niepewnie i wróciła do środka , zatrzaskując za sobą drzwi . -Kto… – zaczęła jej matka , ale kiedy zobaczyła pudełko w rękach Lexie , przerwała . – Co to ?Rudowłosa wzruszyła niepewnie ramionami i popędziła do salonu , żeby rozpakować prezent . Jednakże , najpierw chciała przeczytać list . Rozerwała papier i usiadła na sofie . Od razu rozpoznała pochylone pismo.

                Lexie,
                Wiem, że to głupie, informować Cię o takich rzeczach za pomocą listu , ale sam nie mam zbyt wiele czasu na przygotowanie.
                Dzisiejszego wieczoru zabieram Cię na kolację . Rozmawiałem już w Emily i zgodziła się zająć Vivi przez tę godzinę czy dwie , więc nie musisz się tym przejmować .
                W pudełku jest sukienka , wiem , że masz pewnie wiele własnych , ale chciałbym , żebyś ubrała się w tę , którą Ci dałem .
                O dziewiętnastej będę czekał pod Twoim domem.
                                               Kocham Cię
                                               Zayn


Poczuła miłe ciepło rozchodzące się po ciele i rzuciła się na pudełko z sukienką.
Była … niesamowita .
Czarna , sięgająca do połowy uda , wiązana na plecach i z niewielką kokardką pod piersiami .
Przyglądała się sukience z zachwytem .
 -No już mała , zostały ci trzy godziny . Pędem pod prysznic, zrobię ci makijaż i fryzurę – oznajmiła Emily , a Lexie skinęła tylko szybko głową .
Już po chwili pędziła w podskokach do łazienki . Cieszyła się z tego wyjścia jak małe dziecko z nowej zabawki . Zapomniała nawet wyzwać swoją matkę od zdrajcy , w końcu jak mogła nie powiedzieć własnej córce , że Zayn ma przyjechać?
Lucy śmiejąc się głośno wskoczyła na plecy Nialla. Blondyn ujął delikatnie jej łydki i podrzucił ją, bo zaczęła się zsuwać.
 -Wygodnie ci ? – zapytał uśmiechając się szeroko.
W odpowiedzi Lucy schowała twarz w zagłębieniu szyi Nialla i musnęła ustami jego skórę.
Niall zadrżał , ale już po chwili poczuł rozchodzące się po ciele ciepło. Teraz wiedział , że to TA chwila. Zatrzymał się i pomógł Lucy zsunąć się z jego pleców , po czym odwrócił się przodem do niej . Dziewczyna wpatrywała się w jego twarz , jakby był seryjnym mordercą. Pogładził opuszkami palców jej policzek, po czym zerknął na jej usta .
Zaczął zbliżać się do jej twarzy , kiedy ta odwróciła głowę w drugą stronę.
 -Nie . – Wyszeptała . – Niall przepraszam . – Wymamrotała i odwróciła się na pięcie z zamiarem ucieczki .
Ku jej zaskoczeniu Niall nie był zszokowany jej zachowaniem . Ba ! Nawet spodziewał się odmowy więc zdążył zareagować i chwycić jej dłoń.
 -Wytłumacz dlaczego . Już raz mnie pocałowałaś …
 -Niall ja .. – zaczęła .
 -Ty co ?
Szatynka zacisnęła usta w wąską kreskę . No właśnie , dlaczego nie obdarowała Nialla pocałunkiem , mimo tego , że go kochała ? Dlaczego bała się ujawnić swoje uczucia , do tego słodkiego blond Irlandczyka ? Co było przeszkodą .
Duma?
Ciągłe poczucie , że Niall robi to , bo jest mu żal?
Nie ..
 -Bo ja …
Uparcie wpatrywała się w czubki swoich balerinek. Niall wziął ją pod brodę, zmuszając do tego , żeby na niego spojrzała.
 -Cholera jasna, kocham cię , rozumiesz? – prawie wrzasnęła.
                To była ostatnia odpowiedź jakiej Niall mógł się spodziewać. W tej chwili już nie miał siły , żeby zatrzymać uciekającą szatynkę. Stał , jakby wmurowany w ziemię i nie mógł się ruszyć. Nie mógł uwierzyć w słowa wypowiedziane przez Lucy .
                Liam tak jak planował zabrał Catherine na piwo do jakiejś małej knajpki , gdzie nie było zbyt tłoczno . Już kiedy wyszła z toalety zauważył , że zaćpała , ale nie chciał się odzywać . W końcu to było jej życie.
Wziął dwa kufle z piwem i położył je na stoliku , po czym usiadł naprzeciwko niej . Brunetka momentalnie upiła łyk napoju i odetchnęła z ulgą.
 -Od kiedy ćpasz ? – zapytał Liam nagle.
Catherine zrobiła oczy jak pięciozłotówki .
 -Bawisz się w psychologa ? – mruknęła .
Nie lubiła jak ktoś mieszał się do jej prywatnych spraw.
 -Nie, po prostu chcę wiedzieć – Liam wzruszył ramionami.
 -Co masz na myśli przez „ćpasz” – narysowała w powietrzu cudzysłów.
Liam zastanowił się. W sumie to on sam nie wiedział co ma na myśli .
 -Chodzi mi tu o ciężkie narkotyki.
Catherine spojrzała na niego spode łba.
 -Nie ma czegoś takiego jak „ciężki narkotyk”. Przynajmniej w moim świecie. Nie patrzę na to co ćpają moi znajomi , ale wydaje mi się, że tylko ja w całej grupie posunęłam się do wstrzykiwania heroiny . – Liam nie mógł uwierzyć, że mówi o tym tak .. beznamiętnie.
 -Opowiedz mi, jak to się zaczęło. –Poprosił.
 Catherine skinęła głową. – Dobrze. Miałam szesnaście lat , kiedy zaczęłam popalać haszysz. Wiesz , wtedy czułam się wielka, bo robiłam coś , co  było niedozwolone . A dlaczego zaczęłam ? Nie wiem, presja towarzystwa , rozwód rodziców. Później zaczęłam przechodzić do rzeczy , jak to ty nazwałeś cięższych kwas, feta. To już przestało być fajne , ale nadal to lubiłam , bo kiedy byłam na haju , czułam się wolna. A później chciałam już tylko więcej. Zaczęłam mieszać . A w końcu sięgnęłam po heroinę. Najpierw tylko niuchałam , ale od kiedy dałam sobie w żyłę , skończyło się dla mnie wszystko . Skończyło się dla mnie  życie towarzyskie , rodzinne. Byłam tylko ja . Ja i heroina.
                Liam wsłuchiwał się zszokowany w historię Cath. Nie wyobrażał sobie , że osoba w wieku osiemnastu lat może być uzależniona od heroiny. Spojrzał na brunetkę i zamarł. Po jej policzkach spływały łzy . Szatyn momentalnie przesiadł się obok niej i przytulił.
 -Ciii, nie płacz – wyszeptał i pogładził ją po włosach.
Catherine schowała twarz w zagłębieniu jego szyi i tak po prostu zaczęła szlochać.
Nie wiedział co ma robić. Pozwolił jej przylgnąć do swojej piersi , bo to jako jedyne wydawało mu się właśnie na miejscu.
                Dziewiętnasta nadeszła szybko . Lexie była już gotowa i oczekiwała tylko na przyjazd Zayna. Tak jak prosił, założyła na siebie tę sukienkę , którą jej dał. Włosy miała upięte w luźny kok , a makijaż miała tak delikatny , że w ogóle go nie zauważała. Na stopy wsunęła jedenastocentymetrowe szpilki , żeby chociaż raz poczuć się wysoką.
 -Już jest! – oznajmiła jej matka.
Lexie uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się przodem do Emily.
 -Jak wyglądam ? – zapytała .
 -Olśniewająco  , ale teraz już pędź , bo twój królewicz czeka – kobieta ucałowała swoją córkę w policzek i wypuściła ją z domu.
                Zayn czekał przed autem , aż Lexie wyjdzie z domu . Sam miał na sobie garnitur , ale kiedy zobaczył dziewczynę , nogi się pod nim ugięły .
Lexie była dla niego wszystkim . Ona i Vivianne.
Uśmiechnął się szeroko do rudowłosej. Od razu do niej podszedł i przytulił .
 -Cześć skarbie – wyszeptał i pocałował ją w czoło .
 -Hej – odwzajemniła uśmiech. – Gdzie ty mnie dzisiaj porywasz ?
Zaśmiał się cicho i pociągnął w kierunku auta .
Planował to od dłuższego czasu . Restauracja tylko czekała na znak od niego . Dlatego też , wszystko było gotowe . Pusta sala , mnóstwo świeczek , zgaszone światło i zieleń . Kochał to miejsce , bo właśnie tam po raz pierwszy powiedziała mu , że go kocha.
 -Jejku, Zayn… - położyła dłoń na ustach i pokręciła głową.
 -Chodź – chwycił ją mocniej za rękę i pociągnął w kierunku stolika, przy którym już stał kelner.
Odsunął krzesło , na którym miała usiąść , a później przysunął je do stołu , po czym  zajął miejsce naprzeciwko.
Zamówili dania , które już po chwili zostały im przyniesione. Oboje byli zajęci konsumowaniem , żeby rozmawiać , ale kiedy tylko skończyli w głośnikach rozbrzmiała piosenka  <KLIK>, którą Zayn napisał dla Lexie , którą sam skomponował i którą niedawno jego dziewczyna nuciła Vivianne. Nagrał ją niedawno , bo pomyślał , że może mu się przydać … Miał rację. Może i była trochę szczeniacka , ale była szczera ..
                Podniósł się z krzesła i wyciągnął w jej kierunku dłoń.
 -Zatańczysz ? – zapytał , a ta uśmiechnęła się szeroko i tylko ujęła delikatnie jego rękę.
Poprowadził ją do prowizorycznego parkietu, gdzie przyciągnął ją bliżej i położył jej dłonie na swojej piersi , a sam objął się w talii.
Cały czas patrzył jej w oczy i szeptał, że ją kocha. Ta chwila mogła trwać wiecznie , ale niestety , musiał ją przerwać .
 -Lexie.. Muszę ci coś powiedzieć . – zaczął , a dziewczyna zmarszczyła tylko brwi. Kiedy zobaczyła jak jej chłopak klęka na jedno kolano , jej broda zaczęła drżeć , a do oczu napłynęły łzy. – Obiecuję kochać ciebie i Vivianne, niezależnie od tego w jakiej będziemy sytuacji . Zagwarantuję wam dom i świetlaną przyszłość , ale przede wszystkim dam wam to , czego nie da nikt inny. Ofiaruję wam moje serce… Alexandro Edwards, wyjdziesz za mnie?

-*-

Dobra, nie było piętnastu komentarzy, ale dodaje, bo akurat mam dostęp do internetu :D a poza tym chciałabym jak najszybciej skończyć tę historię... Tak, tak .. Powoli, małymi kroczkami zbliżamy się do epilogu xD Jeśli chodzi o następny blog... to zastanawiam się czy będę go prowadzić.... Wszystko będzie zależeć od ilości czytelników ...Link podam pewnie pod następnym rozdziałem xd
To będzie na tyle .. Patrząc na sondę, nie powinno być problemy z 15 komentarzami, nieprawdaż ?
Do następnego,
Najimi

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 24

         Rozdział został napisany przez moją kochaną Emmę , jeśli chcielibyście poczytać więcej jej arcydzieł , to zapraszam : #1 , #2 .
Kochana , wiem , że już Ci dziękowałam , ale chciałabym podziękować raz jeszcze ! Tak więc dziękuję Ci cholernie mocno! I czekam na dalszy ciąg histori Leah , Chloe i przede wszystkim Naomi <3

***
Rozdział 24

           Louis zamknął za sobą drzwi, z lekkim jęknięciem kładąc walizkę Harry'ego przy ogromnym lustrze w przedpokoju. Odbijała się w nim sylwetka Hazzy. Lou miał wrażenie, że jego przyjaciel strasznie wymizerniał. Martwił się o niego.
Wyprostował się i obserwował, jak Harry zdejmuje swój płaszcz, a potem niedbale przerzuca go przez oparcie krzesła. Loczek obrócił się do niego przodem, mając na twarzy ten uroczy, ale trochę wymuszony, uśmiech. Był po prostu trochę zmęczony. Nawet, jeśli spał ponad tydzień to i tak czuł, że musi się zaraz położyć, bo padnie jak długi na podłogę.
- Harry? - Louis zmarszczył brwi, kładąc niepewnie rękę na policzku Hazzy, który zmrużył oczy w ten specyficzny sposób.
- Hmm?
- Wszystko dobrze?
Harry przytaknął, kiwając głową i obrócił głowę, by pocałować wnętrze ręki Louisa. Była taka ciepła i miękka. I cudowna. Może, dlatego, że należała do Lou. Jego Lou.
- Jeszcze nie zdążyłem ci podziękować - rzekł Harry, łaskocząc oddechem wnętrze dłoni Louisa.
- Za co? - zdziwił się Lou
- Za to, że ze mną byłeś. I się mną opiekowałeś. Dziękuję ci.
Kąciki ust Lou uniosły się powoli w delikatnym uśmiechu, który Hazza tak uwielbiał; dotknął koniuszkiem swojego palca ust Louisa, które były cudownie miękkie i przywołały wspomnienia o ich pocałunku. Harry przymknął oczy, rozkoszując się wspomnieniem, które ożyło w jego głowie, sprawiając, że zrobiło mu się gorąco w klatce piersiowej. Usta Louisa na jego własnych, ich ciała dotykające się w wielu miejscach, w których nikt nigdy go nie dotykał, a szczególnie Louis. Widzieli się już nago, widzieli się w bieliźnie, ale ta chwila, podczas której Louis przycisnął Harrego do siebie była w pewien sposób… magiczna.
Harry spojrzał w oczy Louisa, który nadal trzymał rękę na jego policzku, głaszcząc go kciukiem, zataczając na nim leniwie koła.
- Nigdy ci tego nie mówiłem… ale jesteś cholernie seksowny – wyszeptał Harry, a dopiero potem pomyślał, jak to mogło zostać odebrane przez Lou.
            Louis tylko parsknął śmiechem, a na jego policzkach pojawiły się dwa, dowoli wychodzące, rumieńce. Tylko Harry powodował u niego u taki rumieniec. Tylko Harry sprawiał, że Louis nie potrafił się hamować. Louis przełknął ślinę, gdy prze myśl przeszło mu, że ponownie mógłby go pocałować, a co więcej chciałby to zrobić.
- Harry… - Louis odezwał się cicho, tak cicho, że miał wątpliwość, czy Harry rzeczywiście go usłyszał, ale Styles podniósł swoje zielone oczy na Louisa, a ten drgnął, zastanawiając się, jak to się stało, że Hazza jest tak idealny.
- Tak?
- Mogę cię pocałować? – spytał całkowicie poważnie, dlatego nie rozumiał, dlaczego Harry zaśmiał się, prawie zginając się w pół.
- Przepraszam – Harry otarł oczy, ale zamarł, widząc, że Louis mówił całkowicie serio. – Och. Naprawdę chcesz?
Louis przytaknął niepewnie, zdezorientowany nagłym wybuchem Hazzy. O co tak naprawdę mu chodziło. Czy to miało być wyśmianie go? Czy zapomniał o tym, co stało się przedtem? Louis myślał już o najgorszym, gdy nagle poczuł, jak Harry wpija się w jego usta z zachłannością. Dopiero drugi pocałunek udało mu się odwzajemnić. Zamknął oczy, czerpiąc przyjemność, z ich warg, ocierających się o siebie w szalonym tańcu, z ich szorstkich języków, dotykających się koniuszkami i sunących po ich całej długości. Objął Harrego w talii, podczas gdy Harry zatopił obie ręce w jego włosy, przyciągając całe ciało Louisa bliżej.
            Harry jęknął, gdy ręce Louisa przesunęły się z talii na jego pośladki. Był gotowy posunąć się dalej… tylko jak daleko? Dopiero, co się wybudził ze śpiączki, a już miał strasznie kosmate myśli i to do tego z nim i Louisem w roli głównej. Jak nie zauważył tego, że jest gejem? Od zawsze zadawał się z dziewczynami, a z chłopakami łączyły go dziwne więzi…. Tłumaczył to sobie, że to tylko przyjaźń. A teraz? Był z Louisem i do tego całował go! Swojego najlepszego przyjaciela! W ich domu!
Harry sapnął, gdy Louis przycisnął go delikatnie do ściany. Był zaskoczony nagłym gestem przyjaciela… czy rzeczywiście powinien nazywać go nadal przyjacielem? Harry jęknął, a wszystkie myśli wyparowały z jego umysłu, gdy Louis wszedł ze swoimi pocałunkami na jego szyję.
- Łóżko – wychrypiał Harry, biorąc w pięści włosy Lou; bardzo lubił je trzymać, pomiędzy palcami, były takie miękkie i śliskie.
- Hmm? – Louis nie do końca kontaktował, nadal był zamroczony zapachem Harrego i jego dotykiem.
- Łóżko… – powtórzył Harry, przyciągając usta Lou do swoich i rozkoszując się powolnym pocałunkiem – Twoje czy moje?
Louis dopiero po chwili zrozumiał, co tak naprawdę sugerował Harry. Objął go w talii i wyszeptał tylko, by się trzymał. Harry z piskiem wskoczył na Lou, który mimo ciężaru, zachichotał. Nadal się całując (i uważając, by na nic nie wpaść), Louis wszedł do swojego pokoju, powoli kładąc Harrego na łóżku. Wycisnął na jego ustach pocałunek, po czym zawahał się, przygryzając wargę.
Harry… wiedział, że znaczył dla niego wszystko. Był jak jego powietrze, jak jego życiodajny nektar. Harry był jak miłość, jak powoli dojrzewający owoc, na który trzeba poczekać, by w pełni poczuć jego smak. Tak właśnie się czuł Lou, gdy był z Harrym – jakby wszystko, na co czekał, się spełniło. Jakby nie było nic potem – tylko on i Harry.
            Podczas, gdy Louis zastanawiał się, co powinien zrobić, Harry obserwował go spod pół-przymkniętych powiek, uśmiechając się. Louis był taki doskonały. Nie mógł uwierzyć, że był właśnie jego. Wyciągnął rękę i powoli przejechał po jego policzku, na którym wyczuł delikatny meszek – zawsze, gdy Lou nie golił się jeden dzień, coś takiego pojawiało się na jego twarzy. Nie drapało jednak, ale było przyjemnie miękkie, na swój dziwny sposób. Harry uniósł się ze stęknięciem, na jednym łokciu i musnął ustami, wargi Lou. Chociaż dopiero kilka razy się pocałowali, czuł, jakby znał te usta od zawsze. Szarpnięciem złączył ich biodra, rozkoszując się nowym doznaniem, gdy ich podbrzusza odtarły się o siebie, powodując ciche sapnięcie Harrego i jęk Lou.
Louis zamrugał szybko kilka razy, zdziwiony zachowaniem Harrego, ale nie zaprotestował, gdy Loczek niepewnie wsunął swoją rękę pomiędzy ich ciała. Nie był zły, co dziwne, jęknął, gdy dłoń Harrego spoczęła na jego kroczu. To było całkiem nowe, ale także… przyjemne? Lou sam nie wiedział, miał mętlik w głowie. Chciał dotykać Harrego. Chciał czuć jego usta. Chciał go… całego. Może dlatego, zamiast się odsunąć, przycisnął Harrego do łóżka i zatkał jego usta namiętnym pocałunkiem, próbując odtworzyć pchnięcie, którym zaskoczył go Harry. Mimo, że mieli na sobie ubrania, doznanie to było bardzo intensywne.
            Louis nie mógł czekać. Prawie rozdzierając na pół koszulkę Harrego, zdjął ją z niego i sam pozbył się swojej, słysząc jak materiał trochę się przedziera, ale nie obchodziło go to. Rzucił obie koszulki gdzieś za siebie, już dobierając się do spodni Harrego, który nie pozostał mu dłużny. Louis pomógł mu w zdejmowaniu ostatniej części swojej garderoby.
Dysząc, przypatrywali się sobie, mając na sobie tylko bokserki.
            Harry chwyciwszy za pośladki Louisa, mocno otarł jego podbrzuszem swoją erekcję. Jęknął, gdy Louis zamiast protestować, tylko jeszcze mocniej pchnął biodrami. To wydawało się Harremu jeszcze lepsze, niż jakikolwiek inny seks z dziewczyną. Możliwe, dlatego, że robił to właśnie z Lou. Jego Lou.
            Obydwoje załapali wspólny rytm, aż do chwili, kiedy Harry poczuł ciepłą rękę Louisa w swoich bokserkach. Zamarł, czekając na jego następny ruch, który nastąpił prawie że natychmiast. Po tym, Harry wygiął się w łuk, jęcząc. Louis potrafił doprowadzić go na skraj, jak żadna inna dziewczyna. Harry pocałował zachłannie usta Louisa, przygryzając mu dolną wargę, jednocześnie pchając swoją ciekawską rękę do jego bokserek. Louis wydał dźwięk zaskoczenia, ale nie przerywali.
W błyskawicznym tempie dochodzili do czegoś niesamowitego. Louis musiał mocno wpić się w usta Harrego, by ten nie wydawał zbyt głośnych i niepożądanych dźwięków, szczególnie, kiedy chłopacy mogliby nieoczekiwanie wpaść do domu , mimo tego , że Lou prosił , aby dali im trochę czasu. Nie wiadomo, kiedy tak naprawdę wparują, do jego pokoju. I możliwe, że nie chcieliby zobaczyć jego i Harrego wijących się na łóżku.
           Louis potrząsnął głową. Na pewno nie chcieliby tego zobaczyć.
Miał zamiar coś jeszcze przedyskutować w swojej głowie, gdy nagle Harry przycisnął główkę jego penisa. I Louis doszedł. Tak po prostu, tuż przed Harrym, zwalając się na niego, niczym worek kartofli.
- Lou – wyszeptał Harry – Trochę mnie przygniatasz.
Louis od razu podniósł się na rękach, przestraszony, że mógł zrobić Harremu krzywdę. Jednak ten uśmiechał się pogodnie, a potem uniósł lekko głowę, żądając pocałunku. Louis spełnił jego zachciankę, muskając już trochę spierzchnięte wargi chłopaka.
- Kocham cię – Harry uniósł brwi, gdy usłyszał te słowa z ust Lou, ale wiedział, co powinien odpowiedzieć.
- Ja ciebie bardziej.
Wtulił się jak mała małpka w pierś Harrego .


***
Dobra , szczerze , to zastanawiałam się czy w ogóle dodać rozdział , czy nie skończyć z pisaniem jakiejkolwiek historii , bo mam wrażenie , że czyta to tylko kilka osób , mimo tego , że jest czterdziestu dwóch obserwatorów .. Dodaję ankietę i proszę niech każdy , kto czyta , zaznaczy "TAK" ..
Z góry dziękuję <3
Nowy , jak przebijecie 15 komentarzy . 

W następnym rozdziale:

-Wytłumacz dlaczego . Już raz mnie pocałowałaś …
 -Niall ja .. – zaczęła .
-Ty co ?

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 23

           Zayn zakaszlał cicho.
-Poproś Liama, on Cię na pewno odwiezie, a teraz chodź na śniadanie. – Uśmiechnął się do niej.
Dziewczyna spojrzała przez ramię.
-To może ja pójdę po Liama… - zaczęła , ale przerwał jej Niall.
-Nie trzeba – uśmiechnął się szeroko i nabrał powietrza w płuca. – Liaaaaaaaaaaaaaaaaam ! Śniadanie na stole! – wydarł się, a Louis z wrażenia ześlizgnął się z krzesła.
Niall i Zayn parsknęli panicznym śmiechem, podczas kiedy Louis gramolił się z powrotem na stołek, klnąc jak szewc.
            Nawet Catherine się uśmiechnęła. Dla niej, to była rzadkość. Zazwyczaj chodziła wkurzona , że nie ma pieniędzy na towar , zdołowana , albo na głodzie, podczas kiedy darła się na każdą osobę , którą spotkała , a teraz ? Uśmiechnęła się . Tak po prostu i to nie dlatego, że właśnie nafaszerowała się kolejną dawką heroiny.
Cath drgnęła , kiedy obok niej przebiegł Liam w krótkich spodenkach , bez koszulki.
-Stało się coś ? – zapytał zdenerwowany.
Zayn zaśmiał się cicho. – Nie , wołaliśmy was tylko na śniadanie – powiedział, a Liam wypuścił ze świstem powietrze.
-I chcielibyśmy cię zapytać, czy może odwieziesz Catherine do domu – Niall wyszczerzył swoje zęby.
Liam był wyraźnie speszony. Jego oczy świeciły się na odległość, a z twarzy nie znikał uśmiech. Ale właśnie to oznaczało , że był zdenerwowany . Bał się palnąć przy Cath jakieś głupstwo, bał się , że wyjdzie na sztywniaka.
-Jeśli tylko będzie chciała – wzruszył ramionami od niechcenia.
-No dobrze . – Odezwał się głośno Niall. – Siadajcie do stołu.
Catherine posłuchała blondyna i już po chwili siedziała na stołku obok Zayna. Oboje próbowali utrzymać konwersacje, ale dziewczyna bez przerwy spoglądała na Liama. Pamiętała , jak w nocy dotykał jej dłoni. Czuła się wtedy fantastycznie. Jakby była pożądana i kochana za razem. Nie tak jak w jej świecie. Tam liczył się tylko seks. Nie wierzyli w miłość , chyba ,że w tą do hery. A Liam… Nie znała go dobrze , ale to wystarczyło , żeby już przy kąpieli zrezygnowała z szperania po jego rzeczach.
-Cath , wszystko w porządku? – Zayn szturchnął ją w ramię, spojrzała na niego zdziwiona, co skomentował głośnym śmiechem . – Patrzyłaś na Liama z otwartą buzią – oznajmił.
Poczuła jak na jej policzek wpływa blady rumieniec.
            Lucy biegła już kolejne okrążenie wokół własnego osiedla. Ostatnio zaniedbała czynności , które niegdyś dawały jej szczęście . Teraz robiła to ze względu na przyzwyczajenie. Wyjęła telefon z kieszeni i odnalazła znajomy numer.
Niall odebrał już po dwóch sygnałach .
-No hej, mogłabym dzisiaj do was wpaść ? – zapytała szybko.
-Jasne , że tak. Właściwie, to chciałem sam cię zaprosić na dzisiaj. Harry wczoraj się obudził i .. pozwolili mu dzisiaj wyjść , więc chcieliśmy urządzić jakąś niewielką imprezkę powitalną. Mam nadzieję , że wpadniesz.
-Obowiązkowo . – Odparła uśmiechając się pod nosem.
            Louis patrzył na wszystkich spode łba. To oni sami , bez jego zgody zdecydowali urządzić przyjęcie powitalne dla Hazzy.
-Chłopaki! – wrzasnął głośno , a wrzawa panująca w pokoju momentalnie ustała. – Mam do was prośbę. – Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. – Wiem, że to może wam się wydać dziwne, ale chciałbym was poprosić o to , żebyście nie organizowali tego przyjęcia . Harry nie jest wystarczająco silny , żeby się bawić , a wiecie , że on wyznaje zasadę „jak już, to na całego”. A poza tym … muszę z nim poważnie o czymś porozmawiać , dlatego też .. błagam was , zniknijcie na ten dzisiejszy wieczór z domu .
Zayn i Liam zmarszczyli czoła. –Serio? – zapytali równocześnie.
Louis pokiwał głowa. – Wiem co wam może się wydawać , ale … po prostu mam do niego ważną sprawę i …
-Oczywiście , że znikniemy z domu – Niall posłał Louisowi uśmiech. – Liam weźmie gdzieś Cath , ja Lucy , a Zayn .. zrobi niespodziankę Lexie , prawda ? – spojrzał na mulata wyczekująco.
-Jasne , jeśli to coś ważnego , to usuniemy się w cień – brunet pokiwał ochoczo głową .
Został jeszcze tylko Liam.
-Trzeba było tak od razu Louie. Cath , co powiesz na piwo , dziś wieczór ? – zapytał brunetkę , która cały czas siedziała w ich domu .
Skinęła głową. – Z chęcią.
            Louis odetchnął z ulgą. Myślał , że mu się nie uda , a to oznaczałoby , że jest totalną ciotą , bo nie potrafił nawet porozmawiać z przyjaciółmi. Tak naprawdę nie chciał o niczym rozmawiać z Harrym . Pragnął spędzić z nim choćby ten jeden wieczór , samotnie .
            Zayn najszybciej jak tylko mógł, spakował się do małej torby . Miał
zamiar już jutro przywieźć ze sobą Lexie i Vivianne. A do tego potrzebował ogromu czasu na namowy swojej matki i przyszłej teściowej . W międzyczasie musiał też wpaść załatwić pewną , istotną rzecz, a czas płynął .
           W głowie Nialla rodził się już pewien pomysł. Chciał zabrać Lucy na zwykły spacer , ewentualnie kolację . Miał wrażenie , że taki podstęp nie będzie raczej miło przez nią odebrany , ale bez ryzyka nie ma zabawy . Uszykował odpowiednie ciuchy , żeby zdążyć ogarnąć się przed powrotem Harrego . Wysłał jeszcze szybko wiadomość do Lucy. 

„Przyjadę po Ciebie xx”

           Lucy ubrała na siebie ciasne, miętowe rurki , które tak bardzo przypominały jej Louisa i długą sięgająca niemalże do połowy uda luźną bluzkę w paski .
-No tak , teraz to wyglądam całkiem jak Lou. – Mruknęła pod nosem , ale podobał jej się ten komplet.
Czuła się w nim całkiem swobodnie , a o to w tym wszystkim chodziło .
            Liam od razu przygotował się do wyjścia i odwiózł Catherine do domu .
-Zapraszam do mnie , może i nie jest to jakaś niesamowita rezydencja , ale całkiem przytulne mieszkanko – uśmiechnęła się .
W tej chwili marzyła tylko o jednym . O wpakowaniu sobie w żyłę , bo głód już od samego rana nie dawał jej spokoju . Nie był tak silny jak po kilku dniach abstynencji , ale mimo woli , dawał o sobie znać.
W środku, kazała Liamowi rozgościć się w jej pokoju , który najwyraźniej jaj mama zdecydowała się ogarnąć , a ona sama wygrzebała z szafy wszystko , co było jej potrzebne , zawinęła ważny przedmiocik , jakim był woreczek z heroiną , czysta strzykawka i zapalniczka , w swoją bluzkę i pobiegła do łazienki , zgarniając jeszcze z kuchni kawałek cytryny i łyżeczkę. Próbowała zachowywać się całkiem swobodnie , ale ciężko jej było zamaskować drżenie rąk , czy ciągłe oburzenie jakimś drobnym szczegółem.
          Kiedy znalazła się w łazience szybko wysypała zawartość woreczka na łyżeczkę , nalała odrobinę wody i kilka kropel soku z cytryny , po czym podgrzała wszystko nad zapalniczką* .
Coś podpowiadało jej , że powinna przestać , ale nie potrafiła , była uzależniona od tego świństwa i to właśnie heroina rządziła nią , a nie na odwrót .
W momencie wstrzykiwania sobie płynu w żyłę czuła taką ulgę , jak nigdy . Na jej ustach od razu zagościł uśmiech , obraz rozmazywał się i wyostrzał na zmianę . Kochała ten stan . Teraz mogła już wszystko robić ze spokojem .
Wzięła szybki prysznic , po czym ubrała czyste ubrania , na osuszone ręcznikiem ciało i zabrała się za przygotowanie fryzury .
            Niall jako ostatni wyjechał z domu . Niestety każdy z jego przyjaciół musiał zabrać ze sobą samochód , więc jemu został tylko skuter . Droga do Lucy zajęła mu chwilę. Nie informując jej o przybyciu zadzwonił do drzwi , a kiedy na progu powitała go Juliette uśmiechnął się szeroko .
-Dzień dobry – powiedział całkowicie opanowany i wszedł do środka, kiedy kobieta uchyliła przed nim drzwi .
-Lucy już schodzi – oznajmiła odwzajemniając uśmiech .
Niall skinął głową. Wpatrywał się uparcie w schody , ale dziewczyna jakoś się nie pojawiała , już chciał wołać Juliette , kiedy usłyszał ciche kroki .
Zerknął w stronę schodów. Lucy schodziła po nich ze stoickim spokojem , była tak niesamowicie pociągająca , że chłopak miał ochotę się na nią rzucić , przyprzeć ją do ściany i pocałować . Jednak to nie było mu dane. Lucy nie była jego .
-Mamy problem . – Powiedział niepewnie .
Lucy zatrzymała się. – Co jest ?
-Louis wyrzucił resztę domowników z domu .. Nici z przyjęcia , ale możemy iść chociaż na spacer – wzruszył ramionami .
Teraz oczekiwał najgorszego , że dziewczyna wydrze się na niego jak opętana , ale z jej ust wydobył się tylko cichy śmiech .
-Nie ma sprawy . Chodźmy .
Zbiegła na dół i wspięła się na palce , żeby obdarować Nialla pocałunkiem w policzek , po czym chwyciła jego dłoń .
-Mamo! Ja wychodzę! – oznajmiła szybko i pociągnęła blondyna w kierunku wyjścia .
Niall uśmiechnął się w duchu . Ścisnął mocniej dłoń dziewczyny , co skomentowała tylko szerokim uśmiechem . Czuł się tak , jakby był w niebie . Dziewczyna jego marzeń szła obok niego , w dodatku trzymając jego dłoń , śmiejąc się z jego żartów . Czerpał z tego siłę i nadzieję . Nadzieję na lepsze jutro.


-*-

*Nie jestem pewna , czy nadal właśnie tak wygląda przygotowywnanie działki hery , bo ten sposób wzięłam z "My, dzieci z dworca ZOO" :D


Wybaczcie ,  że tak długo ..
Zdjęcie Cath dodałam do zakładki bohaterowie .
Co do komentarzy .. Będę dodawać nowe rozdziały pod warunkiem , że ilość komentarzy przebije 15 . 
To by było na tyle . 
Mogę Wam zdradzić , że następny rozdział będzie cały poświęcony Larremu . ! 
Do następnego ! <3

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 22

          Lou pogładził czule policzek  Harrego, który już od kilku dni pogrążony był we śnie. Tydzień minął jak z bicza strzelił , a on miał do siebie pretensje o to , że prosił Zayna o ciągłe przekładanie przeprowadzki Lexie i Vivianne. Chciał przez cały czas przebywać przy łóżku Harrego.
Tak cholernie za nim tęsknił.
 -Kiedy ty do mnie wrócisz? – zapytał uśmiechając się smutno.
Ujął delikatnie dłoń loczka i pocałował jej wierzch.
 -Kocham Cię, a ty nawet nie możesz się do mnie odezwać.
Bezustannie przyglądał się jego bladej twarzy, łudząc się , że już wkrótce rozpromieni ją najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział w życiu.
          Sobota, była dla niego dniem jak każdy inny, spędzonym przy łóżku Harrego. Przez cały czas trzymał jego dłoń i modlił się, żeby chociaż drgnął. Prosił Boga , żeby jego chłopak otworzył w końcu oczy. Zacisnął z całej siły powieki, oddając się tej cholernej modlitwie. Czuł jak po jego policzku spływa łza. Chwycił w palce rąbek cienkiej kołdry , którą przykryty był Harry.
Poczuł jak czyjaś dłoń ściera z jego policzka kropelkę.
  -Nie płacz. – odezwał się słaby głos .
Louis otworzył gwałtownie oczy, a to co ujrzał doprowadziło go do jeszcze większego płaczu. Ułożył nieporadnie głowę na klatce piersiowej, niczym małe dziecko tulące się do swojej umierającej matki.
 -Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem – wymamrotał.
          Harry pamiętał co się stało. Pamiętał dokładnie ten głupi atak , pamiętał płacz Louisa, ale nic poza tym. Cała reszta była dla niego jakąś dziwną tajemnicą. Jakby na jakiś czas urwał mu się film. Kiedy Lou powiedział mu , że leżał przez tydzień w śpiączce , nie mógł w to uwierzyć.
Jeszcze tego dnia czekały go badania. A na dobrą sprawę w poniedziałek miał wyjść do domu.
          Niall uśmiechnął się szeroko do Lucy. W myślach powtarzał sobie , że to jest akurat ten moment, w którym powinien pójść o krok dalej. Dziewczyna wpatrywała się uparcie w ekran laptopa.
 -Lucy. Może wyszlibyśmy gdzieś razem?
Szatynka spojrzała na niego spod byka.
 -Masz na myśli randkę? – zapytała.
Niall niepewnie skinął głową. – Tak, chyba to mam na myśli.
          Lucy milczała. Nie wiedziała  tak naprawdę co ma powiedzieć. Może to był ten moment , w którym miał nastąpić przełom w jej znajomości z Niallem? Ale nie była na to gotowa. Jeszcze nie teraz.
 -Niall, przykro mi, ale jeszcze nie teraz.
Blondyn spuścił głowę.
          Liam już teraz wiedział, że nie spotka Dan. Ostateczny koniec ich znajomości był w środę, kiedy samolot ruszył z pasa startowego, a on siedział w domu wpatrując się w okno. Żałował , że nie poszedł pożegnać się z Danielle. Teraz już było za późno. Od kiedy wyjechała, każdy wieczór spędzał w najróżniejszych knajpkach w Londynie, mając nadzieję, że spotka kogoś godnego uwagi. Kogoś, kto zaprzątnie jego myśli i pomoże mu zapomnieć o Danielle.
Z myśli wydarł go dziewczęcy głos.
 -Liam, prawda?
Otworzył szeroko oczy. Na stołku obok siedziała drobna brunetka, z oczami przykrytymi grzywką. Skinął głową.
 -Catherine? – zapytał, a ta uśmiechnęła się szeroko.
 -Pamiętałeś .
Odwzajemnił drobny geścik. Przyglądał się dziewczynie . Była jakaś… dziwna.
 -Spójrz na mnie – poprosił, a kiedy Cath wykonała polecenie, jego oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. – Jesteś naćpana – skomentował krótko.
Brunetka zachichotała głupkowato .
 -Odprowadzę cię do domu – zadecydował i zeskoczył z barowego krzesełka , biorąc ją pod łokieć.
 -Zostaw mnie! – warknęła dziewczyna , ale był uparty.
 -To chodź chociaż się przejść.
Wymamrotała coś niewyraźnie pod nosem, ale stanęła na nogach i posłusznie ruszyła za nim na zewnątrz.
          Prowadził ją przez ulice Londynu. Oboje milczeli.
 -Gdzie mieszkasz ? – zapytał .
 -Na drugim końcu miasta – odparła niemrawo.
Liam zaczerpnął głośno powietrza. Do głowy wpadł mu pewien pomysł, ale był pewien , że dziewczyna się nie zgodzi. W sumie, on sam nie był zbyt skory jej tego proponować. Jednakże nie chciał zostawiać dziewczyny samej na pastwę londyńskiej nocy.
 -Przenocuję cię u mnie – zadecydował , a dziewczyna spojrzała na niego zszokowania.
 -Nie ma mowy, nawet mnie nie znasz – mruknęła.
Liam wzruszył ramionami.
 -Ale ci ufam.
          Catherine przystanęła na propozycję Liama. Z jednej strony nie chciała mu się narzucać , ale z drugiej .. Nie wyobrażała sobie powrotu do domu o tej porze. Była jakby w kropce.
Droga do domu Liama nie zajęła dużo czasu.
 -Tylko bądź cicho , bo wszyscy pewnie już śpią – powiedział.
Pokiwała głową.
Nie miała zamiaru pobudzić całej hołoty . Chciała tylko się zdrzemnąć i ewentualnie wyniuchać, czy Liam ma w domu coś wartościowego, co można by było opchnąć za towar.
Tak, właśnie taka była. Nie interesowało ją to, co pomyśli o niej chłopak, albo jego znajomi. Interesowała ją tylko nowa działka świeżej heroiny, którą będzie mogła wstrzyknąć w żyłę.
          Już od pewnego czasu na zgięciu jej łokcia zaczęły się tworzyć blizny od ciągłego wbijania strzykawek. Chowała je pod długimi rękawami . W domu nigdy nie chodziła w bluzkach krótszych niż trzy czwarte.
 -No, jesteśmy.
Rozejrzała się wokoło i zagwizdała cicho widząc dość spory domek. Ona mieszkała w małym mieszkaniu z matką, choć zazwyczaj nocowała w obskurnych melinach , w których roiło się od narkomanów.  Wnętrze było jeszcze bardziej przytulne, niż to sobie wyobrażała. Liam od razu zaprowadził ją do swojego pokoju i podał krótkie spodenki i koszulkę do spania.
 -Możesz iść się wykąpać, albo coś. Łazienka jest zaraz obok. A ja pójdę przygotować sobie nocleg. – Oznajmił i już chciał się wycofać, kiedy chwyciła go za rękę.
 -Możemy spać na jednym łóżku. – Wzruszyła ramionami. –I tak nas nic nie łączy, a chyba nie boisz się spać z dziewczyną.
Liam pokręcił głową. – Jesteś tego pewna?
 -Jasne, że tak – uśmiechnęła się szeroko i wyminęła go. –Pójdę się umyć.
          Liam przyglądał się śpiącej Catherine. W takim stanie była idealna. Mała, bezbronna dziewczynka. Ideał. Mógłby być dla niej oparciem i pomocą. Byłby na każde jej zawołanie.
Właśnie tak wyobrażał sobie swój związek z Danielle, zanim ta oznajmiła , że wyjeżdża. Ale Cath była inna. Była bardziej rozrywkowa, zadzierała nosa i .. ćpała. Tak, to była jedyna rzecz, która mu się w niej nie podobała. Nie lubił zmieniać ludzi, ale nie chciał, żeby osoby z jego towarzystwa się truły.
Pogładził delikatnie zgięcie w jej łokciu, które pokryte było bliznami po kłuciu .
          Westchnął cicho i czułym gestem zgarnął z jej czoła grzywkę.
Cholera jasna, człowieku. Przecież ty jej nie znasz, a zachowujesz się, jakby była jakąś twoją kochanką – pomyślał i pokręcił głową.
          Następny dzień przyniósł wiele niespodzianek dla każdego. Dom chłopców wręcz eksplodował od pozytywnej energii, jaką rozsiewali domownicy.
Niall niezrażony niepowodzeniem , już od samego rana zabrał się za przyrządzenie śniadania. Podczas kiedy on kręcił tyłkiem nad garnkami, do kuchni wparował Zayn, który jako jedyny nie był w dobrym humorze.
Mulat rozsiadł się wygodnie na stołku i oczekiwał , aż Niall poda mu swoją jajecznicę.
Louis, który wręcz promieniał , pojawił się przy stole chwilę później.
Czekali jeszcze tylko na Liama. Jednak zamiast niego, w drzwiach pojawiła się niska brunetka, w jego spodenkach i koszulce.
 -O.. –przystanęła widząc trójkę chłopaków w bokserkach. – Myślałam , że wszyscy śpią. – Uśmiechnęła się nieporadnie.
 -Liam przyprowadził dziewczynę na noc? – zapytał Zayn, którego szczęka opadła na blat stołu.
Cath zaśmiała się cicho.
 -Nie do końca. Zaproponował mi po prostu nocleg, bo zeszłej nocy nie byłam w najlepszym stanie. – Wyjaśniła modląc się w duchu, żeby chłopacy nie zainteresowali się bardziej jej „stanem”.
Louis pokiwał ochoczo głową i przedstawił wszystkich znajdujących się w kuchni.
 -Jajecznicy? – zaproponował Niall zanim zdążyła się przedstawić. 
 -Ja jestem Catherine – odparła dziewczyna. – I.. Nie dziękuję, nie jestem głodna. Chciałam się tylko napić i zaraz uciekam do domu.

-*-

Zdjęcie Cath dostaniecie jak będę w domu , czyli jakoś w przyszły weekend :D

Chciałabym Was prosić o to , abyście podczas komentowania podpisywali się swoimi nickami na tt , albo chociaż swoimi imionami , jeśli już korzystacie z opcji "Anonim". Bo mam wrażenie , że jest ktoś , kto kilka razy kometuje jeden rozdział..

Wszyscy macie pozdrowienia od jednej z czytelniczek , która ostatnio podpisywała się jako : Piotr z Narnii , ponieważ właśnie siedzi koło mnie i się ze mnie nabija xD Los mnie tak pokarał , że musiałam przejechać tak koło kilkuset kilometrów , żeby ją spotkać :D

Kolejną sprawą jest to , że chcemy zrobić twitcama , z tym , że niewiemy , czy to się opłaca i ilu będzie obserwatorów :D Zaproponujcie jakąś datę , czy coś :D Oczywiście na pytania w związku z blogiem też będę odpowiadać , jeśli król Piotr Wspaniały z Narnii się na to zgodzi XDDD

Od teraz ustalam granicę 20 komentarzy...



środa, 4 lipca 2012

Rozdział 21

           Niall siedział przy Lucy tak długo , aż nie zasnęła . Przez cały czas opowiadał jej o sobie , ponieważ właśnie o to poprosiła . Starał się jak najbardziej ograniczyć dotykanie jej , ale mu nie wychodziło . Co chwilę dotykał jej policzka , albo chwytał za rękę . Kiedy zrozumiał , że śpi wymknął się na palcach z pokoju i popędził na dół , do kuchni , bo właśnie tam powinna właśnie być matka Lucy .
Zapukał w futrynę , a Juliette drgnęła ze strachu .
-Przepraszam , mogłaby pani ze mną porozmawiać ? – zapytał cicho , a Juliette pokiwała głową i pokazała mu , że ma usiąść przy stole .
Chłopak posłusznie cupnął na krzesełku , a kobieta naprzeciwko niego .
-Lucy , wczoraj wieczorem jeszcze czuła się świetnie . Wie pani może co się z nią dzieje ? – zapytał patrząc na swoje splecione na stole dłonie .
Juliette westchnęła cicho .
-Nie chcę nic mówić , żeby nie wykrakać , ale Niall .. Proszę .. Zaopiekuj się nią .
Blondyn spojrzał na matkę Lucy . W jej oczach zbierały się łzy . Nie mógł tego zrozumieć . Przecież to było coś na kształt grypy żołądkowej , czy zatrucia .. Chyba , że … NIE ! Nie mógł myśleć o czymś takim.
Pokiwał głową .
-Obiecuję . – Wyszeptał uśmiechając się pocieszająco i wstał –Pójdę do niej .
Chłopak chciał o czymś pomyśleć , ale najpierw musiał zobaczyć co z nią . Wparował do pokoju . Myślał , że szatynka śpi … Ale nie spała . Stała odwrócona tyłem do niego , wpatrywała się w coś za oknem , nawet nie zauważając jego przybycia .
Miała na sobie szeroką , prześwitującą bluzkę , ledwo zakrywającą pośladki i odkryte jedno ramię . Uśmiechnął się pod nosem i najciszej jak potrafił zbliżył się do niej , obejmując ją w talii . Nie odtrąciła go . Pochylił się i musnął ustami nagą skórę jej ramienia , po czym oparł się o nie brodą .
-Jak się czujesz ? – zapytał szeptem .
            Lucy uśmiechnęła się pod nosem . Czuła się źle i strasznie słabo , ale Niall sprawiał , że miała ochotę wstać i przeciwstawić się wszystkiemu . Cofnęła się nieco , wtulając w pierś blondyna .
-Lepiej . – Skłamała .
Obecność Nialla działała na niego jak kofeina . W każdej chwili i nawet w najgorszym momencie mógł postawić ją na nogi .
Poczuła jak chłopak odgarnia z jej twarzy grzywkę .
-Nie kłam . – wymruczał .
Szatynka odwróciła się i spojrzała w jego oczy . Błękitna , szklana tafla . Otchłań . Zerknęła na malinowe usta Nialla . Ułożyła dłonie na jego piersi i wspięła się na palce.
            Blondyn pochylił się i musnął jej wargi . Zanurzył palce w jej gęstych włosach . Czuł jak kąciki jej ust unoszą się ku górze . Sam walczył z pokusą uśmiechnięcia się . Drugą dłonią objął ją w talii i przyciągnął bliżej , tak , że stykali się ciałami .
Teraz już musi być dobrze , pomyślał .
            Zayn postanowił zostać na noc w Bradford . Chciał zobaczyć się z siostrami . Porozmawiać z nimi . Tak dawno nie widział Waliyah . Stęsknił się za tym małym gburem , który czasem doprowadzał go do szału.
Zanim jeszcze to się stało , odwiózł Lexie , Emily i Vivianne do domu , rudowłosa obiecała mu , że się spakuje i postara się załatwić przewóz potrzebnych mebli . Zgodził się , bo wiedział , że nie warto sprzeczać się z Lex .
            Kiedy był już w rodzinnym domu , usiadł wygodnie w salonie , pogrążając się w rozmowę z Trishą . Z początku , tematy były banalne . Szkoła , chłopaki .
-Jesteś pewien , że chcesz ciągnąć Lexie i Annie do Londynu ? – zapytała w końcu , a Zayn tylko skinął głową .
To było dla niego jedyne wyjście z sytuacji . Pragnął mieć zarówno Lexie , jak i Vivi przy sobie .
            Harry siedział naburmuszony , przyglądając się spode łba , jak Louis pichci obiad . To było zawsze jego zadanie , ale tym razem Louie uparł się , że on coś ugotuje . A przecież nie potrafił nawet zagotować wody w czajniku !
-A mogę ci chociaż pomóc ? –zapytał .
Lou pokręcił głową .
-Patrz i ucz się .
Uniósł patelnię z zamiarem przerzucenia naleśnika , ale podrzucił go za mocno i nie zdołał złapać , dlatego też wylądował na posadzce , co spowodowało wybuch śmiechu Hazzy . Brunet omal nie turlał się po stole .
-Spadaj – mruknął Louis i wyłączył kuchenkę, przez co Harry znowu się zaśmiał .
Szatyn prychnął i wyszedł z kuchni .
            Loczek pokręcił głową z dezaprobatą i zeskoczył ze stołu . Miał zamiar skończyć to , co zaczął Lou , a później iść w łaskę do pana i błagać o wybaczenie . Zaśmiał się pod nosem i zabrał się za smażenie naleśników .
            Ułożył na talerzu górę placków i polał je syropem klonowym , po czym poszedł do salonu . Louis siedział na sofie i wystukiwał coś zaciekle na klawiaturze telefonu . Harry westchnął cicho i położył talerz na stoliku , po czym usiadł obok Tomlinsona.
-Wybaczysz mi moje niegodziwe zachowanie ? – zapytał , a szatyn nawet nie zwrócił na niego uwagi .
Uśmiechał się do telefonu , jakby była to żywa istota i w dodatku mogąca sprawić , że będzie szczęśliwy .
Harry zmarszczył brwi .
-Lou?
            Nadal cisza . Szatyn odłożył telefon na bok i rozejrzał się po pokoju z głupkowatym wyrazem twarzy , w ogóle nie zauważając Loczka . Rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości . W oka mgnieniu telefon znalazł się w ręce Lou .
            Harry warknął coś pod nosem i podniósł się z sofy . Chwycił leżącego na stole pilota i usiadł na znajdującym się nieopodal fotelu , po czym włączył telewizor . Jednak program , który wyświetlał się na ekranie w ogóle go nie interesował . Cały czas spoglądał na Louisa , który bez przerwy wysyłał sms-y szczerząc się jak idiota do telefonu . Raz miał wrażenie , że usłyszał ciche „aww”. Tego było za wiele.
-Louis! Z kim ty do cholery piszesz ! – wydarł się na cały dom .
-Nie twoja sprawa , Harry – warknął Louie i wstał , po czym skierował się ku drzwiom .
Wrócił tak szybko jak wyszedł , tym razem z górą kanapek na talerzu ..
Harry poczuł ukłucie . Przecież zrobił mu naleśniki … Spuścił wzrok na trzymanego w dłoni pilota . Wczorajsza noc spędzona w jego objęciach wydała się nagle tak odległa . Wypowiedziane przez Louisa słowa okazały się rzuconymi na wiatr . Harry westchnął cicho i wyłączył telewizor , po czym pomaszerował do pokoju .
Chciał jeszcze zerknąć na Louisa , kiedy poczuł dziwne nerwy przechodzące po ciele . Oparł się o futrynę w drzwiach i sapnął cicho . Próbował się jakoś otrząsnąć , ale z każdą chwilą było coraz gorzej.
-Lou . Pomóż … - reszta słów ugrzęzła mu w gardle , a sam osunął się na podłogę .
            Dla Louisa to był szok . Był sam w domu , bo Liam pojechał na zakupy . Zerwał się z kanapy i od razu postąpił tak jak mu wytłumaczył Harry . Usiadł na podłodze i ułożył głowę Loczka na swoich udach . Walczył z pokusą zadzwonienia po pogotowie , ale Hazza wyraźnie mu zabronił . Chciał znaleźć się gdzieś indziej , w krainie , w której wszystko jest kolorowo , nie ma chorób , ale odgłosy , jakie wydawał Curly sprawnie przywracały go na ziemię .
            Liam ostatni raz rzucił okiem na pogrążonego w śnie Hazzę, pożegnał się z Lou i wyszedł z pokoju szpitalnego . Miał już dość przebywania w tym przesyconym zapachem choroby miejscu . Na odległość śmierdziało śmiercią. OIOM - najgorszy oddział w całym szpitalu. Lekarze mówili , że stan Harrego nie jest aż tak zły , ale wolą trzymać go tutaj , bo w każdej chwili może się coś zmienić . Szatyn chciał już być w domu . Odpocząć od tego miejsca . Był pełen podziwu do Louisa , który spędzał tam prawie cały dzień i najchętniej siedziałby tam jeszcze po nocy . Od trzech dni wracał do domu bardzo późno i skoro świt już go nie było . Był zbyt bardzo zajęty sprawowaniem opieki nad Hazzą . W szpitalu starał się pokazywać siłę . Nie pozwalał sobie na choć chwilę słabości . Gorsze były godziny snu . Liam słyszał jak Louis szlocha w poduszkę , ale nie potrafił mu pomóc , w szczególności dlatego , że Louis sam tego odmawiał . Dawał im wyraźnie do zrozumienia , że nie chce zobaczyć w ich oczach współczucia .
            Liam nie znosił szpitali . Dla niego było to miejsce zapowiadające rychłą śmierć . Może dlatego , że sam w dzieciństwie spędził tam mnóstwo czasu na dializach i innego rodzaju zabiegach czy badaniach. To właśnie wtedy zraził się do lekarzy i pielęgniarek , bo to tylko oni mogli zdecydować o jego losie , tak samo było z innymi ludźmi . Wystarczył jeden zastrzyk , odłączenie od jakiś rurek , a mogli ulżyć w cierpieniu . Potrafili tylko zabijać .
Szatyn westchnął cicho i skupił się na drodze . Układał w głowie plan na dzisiejsze po południe : pozamiatać , umyć podłogi , pozmywać , zrobić pranie . To był jego sposób na zapomnienie o osobie którą kochał , a bał się do tego przyznać . Pucowanie paneli było jedyną możliwą czynnością pozwalającą mu , choć na chwilę oderwać od niej myśli .
Danielle .
To imię bezustannie krążyło po jego umyśle . Przed oczami miał jej uśmiech , oczy . Jutro miała wylatywać . Już jutro musiała pożegnać się z dotychczasowym życiem w Londynie .
            Ktoś za nim szedł . Słyszał dochodzącą skądś głośną rozmowę , śmiechy i ciężkie kroki . Nie miał zamiaru przyspieszać . O tej porze na ulicy chodziło mnóstwo ludzi , więc co mogła mu zrobić grupka dzieciaków ? Zerknął przez ramię i przystanął . W towarzystwie była ta sama dziewczyna , którą uratował w ciemnym zaułku . Blada czarnulka ubrana w obcisłe czarne rurki i czarną koszulkę . Na stopach miała glany tego samego koloru co reszta jej stroju . W ręce trzymała butelkę piwa , tak jak reszta jej towarzyszy .
            Liam otrząsnął się i nakazał sobie iść dalej , powtarzając , że nie jego sprawą jest to , co robi jakaś małolata . Nagle rozległ się dziewczęcy głos .
-Chodźmy do Johna ! Obiecał , że dowiezie jakiś towar! - Liam zerknął przez ramię .
Wysoka blondynka patrzyła na swoich przyjaciół błagalnie .
Szatyn westchnął cicho i przyspieszył kroku.
            Czarnowłosa spojrzała na Carlosa z kpiną . Jak on mógł nie wierzyć w jej możliwości?
-Przecież mówię , że to zrobię - fuknęła na niego zakładając ręce na piersi , tak , że butelka z piwem obijała się o jej brzuch .
-Nie wierzę ci - mruknął chłopak .
-Chcesz się założyć ? - uniosła brwi .
-O co ?
Przewróciła oczami . Wiedziała , że to jest jedyny sposób , żeby zdobyć to , czego pragnęła .
-Feta - zaproponowała uśmiechając się idiotycznie .
Carlos zmarszczył brwi , musiał się zgodzić . Był gotów zrobić wszystko , byle tylko zdobyć świeży towar .
-Dobra . - Wyciągnął w jej kierunku dłoń , którą od razu ujęła . - Matt ! Przetnij ! - zażądał .
            Liam miał już skręcać w swoją ulicę , kiedy poczuł jak ktoś chwyta go za rękaw . Zerknął przez ramię , po czym zmarszczył brwi .
-Co ty tu .. - zaczął , ale czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła w jego kierunku dłoń .
-Jestem Catherine , a ty ?
Szatyn przyglądał jej się zszokowany .
-Liam - uścisnął jej dłoń , a na jej twarzy wykwitł najpiękniejszy uśmiech jaki widział w życiu .
-Masz ochotę na piwo ? - zaproponowała machając mu przed nosem już na wpół opróżnioną butelką.
Chłopak patrzył na nią spode łba .
-A ty powinnaś w ogóle teraz pić ?
Jej uśmiech zmienił się w grymas .
-Przepraszam , że spytałem - Liam uniósł ręce . - Ale wydawało mi się , że po pobycie w szpitalu trzeba na jakiś czas odstawić używki i alkohol - wzruszył ramionami . - Na razie Cath .
Odszedł nie oglądając się za siebie .
         W tym właśnie momencie twarz Catherine zmieniała się z sekundy na sekundę . "Skąd on to wiedział?!" - zapytała samą siebie .
-Kurwa mać , przegrałam - mruknęła pod nosem i wróciła do swoich przyjaciół. 
-*-
Cześć wszystkim .
Uwielbiam ten rozdział . Bo coś się w nim dzieje :) 
Mam nadzieję , że Wan też przypadnie do gustu .

A teraz sprawa organizacyjna.
Pod ostatnim rozdziałem było 14 komentarzy . 
Serio ?
Tylko tyle osób czyta mojego bloga?
Przecież jest 38 obserwatorów , tyle wejść , a 14 komentarzy? 
Nie zaszantażowałam i od razu ilość komentarzy maleje . 
TAK WIĘC NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM JAK BĘDZIE MINIMUM 18 KOMENTARZY
Miłych wakacji Wam życzę:D
Do następnego ?
Najimi 

W następnym rozdziale:

-Lucy. Może wyszlibyśmy gdzieś razem?
Szatynka spojrzała na niego spod byka. 
 -Masz na myśli randkę? – zapytała. 
Niall niepewnie skinął głową. – Tak, chyba to mam na myśli.