piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 32


Ten rozdział nie wyszedł.. Ale nie chciałam go pisać na nowo, więc dodaję w tej postaci. 
Następny dodam 4 września. 

WBIJAJCIE NA BLOG, KTÓRY PROWADZĘ Z EMMĄ, WŁAŚNIE POJAWIŁ SIĘ 2 ROZDZIAŁ 

-*-

Oddał pocałunek i zanurzając palce w jej włosach przyciągnął ją bliżej, żeby go pogłębić . Koniuszkiem języka przesunął po jej wardze. 
Już wybrał. 
Nie wiedział , czy Lucy robi to , bo naprawdę tego chce . Jednakże to była jednyna kobieta , z którą mógłby stracić cnotę .
Nie chciał się spieszyć . 
 -Chodźmy do ciebie - wymamrotała Lucy i zanim zdążyła wstać , Niall trzymał ją w ramionach i niósł do swojej sypialni. 
Jego serce tłukło się w piersi , miał wrażenie , że zabrakło mu języka. Nie potrafił nic powiedzieć . Kiedy kładł ją na swoim łóżku przełknął głośno ślinę. 
Ale chciał tego. 
Położył dłonie na wysokości jej głowy i składał czułe pocałunki na jej szyi . Obawiał się tego , co wyniknie z tej nocy. Bał się , że może zrobić jej krzywdę. 
 -Lucy .. - odsunął się na moment . 
 -Coś nie tak? Jeśli nie chcesz .. 
Przerwał jej wpijając się w jej usta . Muskał wargi Lucy z pasją . 
W tym samym czasie jej dłonie powędrowały na jego kark , po czym sunęły coraz niżej . Podwinęła delikatnie koszulkę Nialla , którą po chwili zdjął i odrzucił w kąt . 
Nie interesowały go jego rządze, tylko bezpieczeństwo Lucy. Robił wszystko powoli , tak jak podpowiadał mu instynkt. Nie narzucał się . Kiedy zdjęła swoją bluzkę zobaczył nadal sterczące żebra i wyraźnie zarysowany mostek . 
Przełknął głośno ślinę . .
Mimo tego ją kochał . 
Pochylił się i złożył czuły pocałunek na jej kości miedniczej i podążał coraz wyżej , całując dokładnie każde żebro po stronie jej serca . Przeniósł się na szyję , potem żuchwę. 
Poczuł jak Lucy odpina pasek od jego spodni. 
Uśmiechnął się i przeszkodził jej , całując jej usta . Jednak nie na długo , już po chwili pomógł jej zsunąć ze swoich bioder spodnie i odrzucił je na n bok , po czym zrobił to samo z jej spodniami .
Nie potrafił zrobić kolejnego kroku . Obawiał się , że coś wyjdzie nie tak , że schrzani całą atmosferę , jaką zbudowali , że zrobi coś źle i Lucy będzie odczuwała ból. 
Lucy ujęła jego twarz w dłonie , zmuszając go , żeby spojrzał w jej oczy.
 -Niall, nie myśl o konsekwencjach. Liczy się tu i teraz.
Skinął głową. 
Wsunął dłonie pod jej drobne ciało i najdelikatniej jak potrafił , rozpiął jej stanik , który odłożyła gdzieś obok nich. Mimo tego , że tak cholernie się bał , jego oczy błyszczały ze szczęścia. 
Wrócił do całowania jej ust . Nagle , ku zdziwieni Lucy , jej chłopak odsunął się od niej i usiadł na krawędzi łóżka . Chowając twarz w dłoniach. 
Zbliżyła się do niego i pogładziła po plecach . - Niall , co się dzieje?
 -Boję się , że zrobię ci krzywdę. - Wyszeptał kręcąc głową. 
Uśmiechnęła się pod nosem i nie myśląc za wiele odciągnęła dłonie Nialla od jego twarzy. - Chcę tego jak jeszcze nigdy dotąd. Nie musisz się obawiać . 
Zaczerpnął głośno powietrza i wrócili do poprzedniej pozycji. 
Już się nie bał . Zaczepił palcem o gumkę jej koronkowych majtek , po czym zsunął je z jej bioder. 
Jego bokserek pozbyła się sama . 
Spojrzał na nią po raz ostatni , chcąc upewnić się , czy naprawdę tego pragnie . Ledwo zauważalnie skinęła głową.
Wystarczył jeden ruch .
Do uszu Nialla dobiegł głośny jęk i zaraz po tym paznokcie Lucy wbiły się z całej siły w jego plecy.
Teraz stali się jednym. 
Ranek przyszedł stanowczo za wcześnie. Lucy nie chciała jeszcze wyjeżdżać . Pragnęła zostać z Niallem , spędzić z nim każdą możliwą chwilę . Wrócić do szkoły , której jej strasznie brakowało . Już od dawna nie miała kontaktu z Clary, nie mówiąc już nic o Charlotte . Pragnęła wrócić do starego życia , które tak naprawdę sama zniszczyła . 
Pożegnanie było czymś , co pragnęła odłożyć na później. 
Zarówno Lexie jak i Cath nie potrafiły powstrzymać łez , kiedy ją przytuliły , nie mogły puścić . Jej matka ledwo stała na nogach , miała rodzić już wkrótce, więc Lucy przytuliła ją tylko i ucałowała w policzek . Kiedy jej ojciec przygarnął ją do piersi , nie miała ochoty od niego odchodzić , ale pozostało jej najgorsze . Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa , którym mogłaby pożegnać się z Niallem . Szczególnie po tej nocy. Wybuchła panicznym szlochem i przylgnęła do jego piersi. Blondyn gładził ją po głowie , próbując jakoś powstrzymać łzy napływające do oczu. 
 -Skarbie , już niedługo się spotkamy - wyszeptał i pocałował ją w czoło. - Kocham Cię .
Zadarła brodę . 
 -Ja ciebie też . Nawet nie wiesz jak bardzo . 
Wspięła się na palce , żeby pocałować go po raz ostatni przed wyjazdem. 
 -Do zobaczenia .
Wycofała się do auta , którym przyjechała jedna z wolontariuszek z kliniki. 
Powitał ją uśmiechnięty Nathan . Przytuliła go i mimo łez płynących po policzkach , uśmiechnęła się w stu procentach szczerze . 
 -Jak wesele? - zapytał . 
 -Nie mogło być lepiej . 
Usiadła na swoim łóżku i położyła dłoń na piersi , tam gdzie znajdował się wisiorek . 
Nathan uśmiechnął się szeroko. 
 -Cieszę się . Rozmawiałem z lekarzem i powiedział , że jeszcze trzy kilo i mogę wracać do domu , pod warunkiem , że będę systematycznie sprawdzał stan mojego zdrowia . - Wypiął dumnie pierś. 
Lucy pisnęła głośno i przytuliła go z całej siły . 
 -Tak bardzo się cieszę !
Minął kolejny tydzień , podczas którego Niall nie mógł znaleźć sobie miejsca. Kroczył z kąta w kąt. Nie miał żadnych wieści o Lucy , ale miał nadzieję , że już wkrótce się spotkają , że znowu będzie mógł powiedzieć jak bardzo ją kocha . 
Pierwszy maja okazał się najgorszą datą w jego życiu. 
Usłyszał dzwonek telefonu . Kiedy na ekranie wyświetlił się nieznany numer , odebrał od razu , z nadzieją , że dzwonią z kliniki , żeby poinformować go o zdrowiu jego dziewczyny. 
Nie pomylił się.
Jednakże dzwonili z innego powodu. 
 -Witam , czy rozmawiam z Niallem Horanem? - usłyszał damski głos. 
 -Przy telefonie, słucham?
Kobieta w słuchawce westchnęła cicho. 
 -Byłabym wdzięczna gdyby pan usiadł . 
 -Ale o co chodzi? Wypuszczacie Lucy? - zapytał rozochocony. 
 -Przykro mi, ale Lucy...
Reszta słów stała się białą plamą w jego pamięci . 
Nie wierzył. 
 -Pani sobie stroi ze mnie żarty , prawda? - zapytał szeptem , bo nie mógł mówić głośniej , przez łzy . 
 -Zgon nastąpił kilkanaście minut temu ...
Nie musiała mówić nic więcej . 
Z gardła Nialla wyrwał się szloch . Telefon wypadł z jego ręki . Osunął się po ścianie na podłogę . Objął rękoma kolana i schował twarz . 
 -Niall , co się dzieje ? - zapytał Harry wchodząc do holu . 
Zrozumiał , w momencie , w którym blondyn na niego spojrzał . W gardle bruneta powstała ogromna gula , której nie mógł przełknąć . Jego oczy zaszły łzami . Przyklęknął obok swojego Irlandzkiego przyjaciela i przytulił go z całej siły , płacząc razem z nim . 
Wieść szybko rozniosła się na cały dom. Ten dzień pogrążył wszystkich w rozpaczy , jednak nic , nawet rozpacz matki nie mogła równać się z tym , co przeżywał Niall. Nie mógł uwierzyć , nie miał pojęcia jak do tego doszło. Przecież zdrowiała , a może to były tylko pozory? Płakał każdy. Liam, Zayn, Louie również nie mogli powstrzymać szlochu. 
Lucy była im wszystkim naprawdę bliska. 
Jeszcze tego samego dnia Juliette dostała list od swojej córki. Rozdzierając kopertę , nie mogła pohamować płaczu . Jej dłonie trzęsły się ze zdenerwowania . Ojciec Lucy siedział obok , przyglądał się swoim splecionym na kolanach dłoniom. Nie potrafił nic powiedzieć . 
Z zamyślenia wyrwał go przytłoczony przez łzy , głos jego żony. 
 -Kochani rodzice; Na początku chciałabym Wam powiedzieć jak bardzo Was kocham. Nie wyobrażam sobie mojego życia, gdyby nie Wy, Wasza pomoc i miłość , jaką mnie obdarzyliście . Bez niej w ogóle by mnie nie było; Mamo, niedługo rozwiązanie .. Chłopiec i dziewczynka , tak bardzo się cieszę , że jest ich dwoje , również żałuję , że ich nie zobaczę , nie będę mogła pomóc Wam w wyborze imion , jednak chciałabym Was prosić , żebyście nazwali chłopca Nathan , chłopak o tym imieniu nauczył mnie bardzo wielu rzeczy na temat życia i to on , mimo wszystko wygrał z chorobą . Pokonał samego siebie i dał radę; Tato . Będziesz wspaniałym ojcem , mój brat i moja siostra będą mieli niesamowitych rodziców . Proszę zajmij się mamą ; Macie moje błogosławieństwo; Zawsze kochająca Lucy.
Niall uspokoił się o wiele wcześniej niż jego przyjaciele , co było najdziwniejsze. Jednak w jego głowie pojawił się pomysł , który musiał zrealizować . 
Wiedział , że nie powinien w tej chwili przeszkadzać rodzicom Lucy , ale musiał . Założył swoją jedyną czarną bluzę i zarzucił na głowę kaptur po czym pojechał prosto do ich domu, nie myśląc nawet o kasku.
Dostał to czego chciał , czyli laptop Lucy i jej kamerę z całym nagranym przez nią materiałem. 
Tę noc spędził przed komputerem , kończąc montaż filmu , którego nie skończyła jego dziewczyna 



wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 31


Boże! Wybaczcie, po pierwsze za to, że tak późno, a po drugie za długość, ale te ostatnie rozdziały będą właśnie takiej długości . Będę teraz dodawała częściej , żeby epilog dodać w pierwszym tygodniu września.. 

ZAPRASZAM NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA <klik>

Następny rozdział: 31 sierpnia ;3

-*-

          Każda para na weselu znajdowała się właśnie na parkiecie , sunąc po nim w najlepsze i kołysząc się w rytm żywiołowej piosenki . Każda para oprócz Lucy i Nialla. Blondyn wyciągnał swoją dziewczyne na balkon oświetlony lampkami choinkowymi. Przyciągnął ja do siebie i po prostu przytulił. Zanurzył twarz w jej włosach , wdychając ich lawendowy zapach. Tak cholernie za tym tęsknił . Miał przy sobie kogoś, kogo kochał jak nikogo na świecie , kogoś , kto nieświadomie potrafił dać mu szczęście. Jeden dotyk , jeden uśmiech czy choćby spojrzenie sprawiało , że Niall czuł się jak w niebie.
Niedługo miał to znowu stracić.
Na jak długo?
Nie wiedział.
Poczuł jak w jego błękitnych oczach zbierają się łzy. Powinien się cieszyć , że ma Lucy przy sobie, ale nie potrafił. Nie w tej chwili , kiedy zdał sobie sprawę, że za dwa dni wyjeżdża. Dni bez niej były najgorszą męką . Już wolałby być z nią , tam w ośrodku , wspierać i towarzyszyć jej w walce o zdrowie , ale nie mógł . Zasady tam panujące były zbyt surowe.
 -Niall... - usłyszał cichy szept, a zaraz po tym Lucy odsunęła się od niego. - Wszystko okej?
Irlandczyk niepewnie skinął głową. - Chyba tak..
 -Wiem , że nie jest łatwo , ale damy radę . Poradzimy sobie z tym wszystkim. - na jej twarzy pojawił się blady uśmiech.
            Wszystko, każdy dźwięk, każde uderzenie w bęben przez perkusistę, każde cięższe brzmienie nadane przez gitarę basową doprowadzało ją do szału. Czuła jak jej dłonie drżą , mimo tego , że ściskała z całej siły kopertówkę . Była na głodzie od kilku dni . Przedtem , udawało się jej jakoś oszukiwać Liama. Nadal ćpała , kiedy tylko mogła . Oddała Carlosowi amfetaminę i wyszła na czysto . Nie miała już żadnych długów do spłacenia . Jej starzy znajomi już się do niej nie odzywali , a mimo tego , mimo zmiany towarzystwa , nadal brała . Chciała przestać , pragnęła być warta Liama , ale nie mogła .
 -Skarbie , co się dzieję? - zapytał szatyn pochylając się nad nią .
Cath przymknęła powieki . -Liam , ja już nie mogę . Nie wytrzymam dłużej ..
            Liam poczuł rosnącą w gardle gulę . Miał do siebie pretensję , o to , że nie umiał jej pomóc . Jego dziewczyna walczyła z nałogiem , a on mógł tylko jej dopingować .
Wyciągnął w jej kierunku dłoń.
 -Chodźmy na parkiet - uśmiechnął się szeroko .
Brunetka niepewnie ujęła jego rękę i skierowała się za nim na środek sali , gdzie goście balowali w najlepsze . Muzyka zmieniła się w wolną melodię bez słów, zarzuciła drżące ręce na jego szyję , przysuwając się do niego najbliżej, jak mogła .Zaraz po tym , poczuła jak dłonie Liama obejmują ją w talii .
Podniosła wzrok , aby wbić go w ciemne tęczówki. -Wiesz , że cię kocham? - zapytała niemal szeptem.
Liam uśmiechnął się szeroko. Po raz pierwszy , z ust Cath wypłynęły te słowa. Pochylił się nad nią .
 -Ja ciebie też. I obiecuję , pokonamy twój nałóg razem.
            Zayn kołysał się w rytm wolnej piosenki , trzymając w ramionach swoje szczęście. Lexie wyglądała przecudnie w białej sukience. Była jego aniołem.
 -Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi - wymamrotał zgarniając niesforny kosmyk rudych włosów Lexie i zakładając go za jej ucho. - Mam piękną i idealną żonę, cudną córeczkę . Jak skończymy szkołę , od razu znajdę dla nas mieszkanie .
Dziewczyna spojrzała na niego złowrogo.
 -Nie musisz mi składać obietnic - uśmiechnęła się . - Wystarczy mi to , że mam ciebie . O mieszkaniu pomyślimy wspólnie.
Zayn zaśmiał się cicho . Pochylił się nad swoją żoną i muskając wargami płatek jej ucha, wyszeptał:
 -I ślubuję ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską...
Lexie przerwała mu w połowie zdania - Oraz , że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Wtuliła się w jego pierś, po jej policzkach spłynęły łzy . Nie mogła uwierzyć , że wszystko potoczyło się tak szybko , że może nazywać Zayna mężem, że w wieku osiemnastu lat jest mężatką.
            Louis przechylił kolejny kieliszek wódki , tego wieczoru , co Harry skomentował śmiechem. Pochylił się nad nim i wyszeptał najciszej jak potrafił.
 -Dzisiaj chyba już nie mam na co liczyć - skomentował , a Lou spojrzał na niego spode łba.
 -Za kogo ty mnie masz? Przecież jestem trzeźwy - czknął głośno.
Harry odkaszlnął , żeby zamaskować śmiech. - No to co powiesz na to , żeby ujawnić się przed wszystkimi ludźmi.
 -Chcesz się ze mną pieprzyć ? Tutaj? - zapytał Lou robiąc wielkie oczy, a Harry nie wytrzymał i zaśmiał się głośno .
 -Nie głuptasie, chcę z tobą zatańczyć .
Louis teraz zrozumiał.
 -Aaaa! To trzeba było tak od razu . Chodź na parkiet ogierze - Tommo puścił Loczkowi oczko i zachichotał cicho.
Harry podniósł się , a Lou klepnął go w tyłek , po czym ruszył za nim , splatając ich dłonie ze sobą .
Oboje czuli wzrok innych ludzi na sobie . Większość z nich widzieli po raz pierwszy , dlatego też mieli gdzieś ich zdanie . Liczyła się chwila spędzona razem .
 -Kto prowadzi? - Zapytał Lou.
 -Nikt - wyszeptał Harry i przyciągnął Louisa bliżej, tak , że stykali się klatkami , po czym objął go w pasie.
Louis uśmiechnął się głupkowato i schował twarz w zgięciu szyi Harrego i poruszał się w rytm wolnej piosenki  .
            Tego wieczoru , chyba każdy odnalazł swój kawałek nieba. Każdy przebywał w nim chociaż chwilę wraz z drugą osobą , która była im przeznaczona . Był ktoś , kto nie wyglądał szczęśliwie , ale mimo tego czuł się wspaniale . Pierwszy raz od pewnego czasu miał przy sobie kogoś , bez kogo nie wyobrażał sobie przyszłości . Pewnie domyśliliście się o kim mówię . Tak , chodzi mi o Nialla . On jako jedyny nie uśmiechał się bez przerwy . Uśmiech zarezerwował dla Lucy , aby za każdym razem móc ją nim obdarzyć i w ten sposób pokazać jej , że nie ma nikogo ważniejszego nż ona .
            Ta noc należała do nich, ale nie tylko ta .
Wesele dobiegło końca o szóstej nad ranem. Jedni goście wrócili do domów bez problemu , inni musieli iść po czworaku . Jednak Lucy wspominała tę noc jako jedną z najwspanialszych w jej życiu. Na każdym krokiem dostawała w prezencie uśmiech, uścisk czy pocałunek od swojego mężczyzny. Cały ranek i południe spędziła w łóżku , u jego boku , tuląc się do jego piersi i gładząc jego szorstki policzek. Czuła się szczęśliwa . W końcu .
            Pragnęli spędzić ze sobą każdą możliwą chwilę przed wyjazdem Lucy . Dlatego też nie poszli na poprawiny . Zayn i Lexie rozumieli ich wyśmienicie . Zostali w domu Nialla , siedzieli przed telewizorem jedząc słodycze . Lucy robiła wszystko , żeby uspokoić buntujący się żołądek .
 -Niall ... jutro popołudniu wyjeżdżam i zanim to się stanie , chciałabym ci coś dać . - w tej chwili cieszyła się , że w pokoju jest ciemno , bo jej policzki przybrały barwę purpury .
Blondyn zmarszczył brwi . Nie chciał niczego od Lucy . To ona była dla niego prezentem .. prezentem od losu . O wiele lepszym niż te , o których zdarzało mu się marzyć . Zanim się zorientował Lucy pochyliła się nad nim i musnęła jego wargi .
To było zaproszenie .
Teraz wszystko zależało od niego . Mógł pójść dalej , albo nie przyjmować prezentu .
            Jak myślicie , co wybrał?



wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 30



           Przez ostatnie dni Lexie była zbyt zajęta planowaniem ceremoni ślubnej. Musieli wziąć podwójny ślub, najpierw chrześcijański, później muzułmański. Zayn zajmował się głównie organizowaniem lokali i zaproszeniami. Zarówno Trisha, jak i Emily zadeklarowały się opłacić koszty wesela, więc wydatków nie mieli prawie wcale, jednakże samo załatwianie wszystkiego, w połączeniu ze szkołą były męczarnią. Na szczęście, potrafili to wszystko pogodzić, a wspaniały Louis zajmował się Vivi najlepiej jak umiał.
           Zarówno Lexie, jak i Cath były ogromnie podekscytowane jeszcze jedną rzeczą, a mianowicie powrotem Lucy. Od kiedy wyjechała, nie miały z nią żadnego kontaktu. A niektórych szczegółów dowiadywały się od Nialla, którego informowała Juliette.
-Ciekawe, czy jej się przytyło - stwierdziła Cath, na co Lexie tylko pokiwała głową.
-Na pewno teraz nie będzie mogła zmieścić się w futrynę - stwierdził Zayn.
Wszyscy obecni w pokoju zaśmiali się cicho. Nawet Niall uśmiechnął się pod nosem.
          Dwudziesty kwietnia był dla Nialla najpiękniejszym dotychczas dniem w życiu . Kiedy zobaczył Lucy wysiadającą z auta wpadł w dziwną euforię. Jego serce biło jak oszalałe, z twarzy nie schodził uśmiech. Jego dziewczyna wyglądała zdecydowanie lepiej. Nadal była chudziutka, jednakże nie tak bardzo jak przed wyjazdem do kliniki . W ułamku sekundy znalazła się przy nim, rzucając mu się na ramiona.
-Cześć skarbie - wyszeptała i nie pozwoliła mu nawet odpowiedzieć, składając na jego ustach pocałunek.
Blondyn przygarnął ją blisko siebie, zanurzył palce w jej włosach.
Nie przeszkadzało im nawet to , że mają widzów. Cała ich ogromna rodzina przyglądała się dwójce na zabój zakochanych nastolatków.
           Zaraz po przywitaniu się z rodzinką, Lucy została porwana na zakupy. Cath i Lexie były tak podekscytowane kolejną rundką po sklepach .
-Świetnie wyglądasz -uśmiechnęła się Lexie. - Jak się czujesz?
Lucy odwzajemniła geścik . - Świetnie, przytyłam trzy kilo - uśmiechnęła się szerzej.
Joyse przymierzyła już chyba z dwanaście sukienek, jednak żadna z nich nie podobała się w pełni całej trójce.
Przeglądały kolejne wieszaki w poszukiwaniu tej jedynej, najpiękniejszej sukienki. Każda, która choć odrobinę zwróciła ich uwagę, lądowała w przymierzalni. Lucy wytrwale zakładała na siebie kiecki. Po trzydziestej czwartej była już wykończona i święcie przekonana, że nie znajdzie nic dla siebie. Ruszyła jeszcze raz, oglądając każdą wieczorową kreację. Poczuła jak ktoś szturcha ją w ramię.
-Zobacz tę - Cath pokazała jej palcem na krótką, zieloną sukienkę.
Szatynka wpatrywała się w nią jak zaczarowana.
-Ja ją kupuję - wymamrotała.
-Najpierw chodź przymierzyć - zaśmiała się Cath.
Kiedy Lucy poczuła na skórze muśnięcie jedwabiu, wiedziała, że to jest sukienka, której szukała. Spojrzała w lusterko. Nawet bez makijażu i odpowiednich butów wyglądała pięknie. Rozsunęła kotary, a Cath i Lexie uśmiechnęły się szeroko.
-Znalazłyśmy - oznajmiła Lex.
Musiały znaleźć jeszcze buty. Jednak z tym poszło wyjątkowo szybko. Lucy jako jedyna z całej trójki nie chciała obcasów. Bez zastanowienia kupiła śliczne czarne balerinki, a dziewczyny nie były w stanie się sprzeciwić.
           W końcu miała chwilę dla siebie i Nialla. Położyła się na łóżku, obok niego i wtuliła w jego pierś.
-Jak się czujesz skarbie ? - zapytał Niall gładząc ją po policzku.
Uśmiechnęła się szeroko.
-Przy tobie? Wyśmienicie - zaśmiała się cicho.
Jakiś czas temu mówiła to samo.
-Długo jeszcze będziesz w klinice?
Jej mina stężała. - Nie wiem. Dopóki nie wyzdrowieję całkowicie, będę musiała tam zostać.
Chłopak skinął głową.
-Jest tam ktoś godny uwagi?
Lucy znowu zaśmiała się szczerze. - Nikogo tak dokładnie nie poznałam, poza chłopakiem.. ma na imię Nathan. Nauczył mnie wielu rzeczy - uśmiechnęła się.
-Jak to?
-Sypie złotymi myślami jak Morfeusz piachem - uniosła brew na widok skwaszonej miny Nialla. - Nathan ma dziewczynę.
Blondyn wypuścił powietrze z ulgą.
-Głupek - skwitowała Lucy i pocałowała go w policzek. - Mój kochany, Irlandzki głupek.
Ułożyła się wygodniej, zasnęła z głową na piersi Nialla, obejmowana przez niego. Tego jej najbardziej brakowało. W ośrodku mogła przytulić się co najwyżej do poduszki.. i ewentualnie Nathana, ale on nie był zbyt chętny do tego typu przyjacielskich czułości. Lucy tęskniła za bliskością i przede wszystkim za Niallem. Za jego śmiechem, za jego głosem, za jego dotykiem, za sposobem w jaki mrużył oczy, kiedy świeciło na niego słońce, za jego drapaniem się po karku, kiedy był zdenerwowany. Tęskniła za swoim Irlandzkim szczęściem.
           Przygotowania do ślubu zaczęły się już od wczesnego ranka. Lexie siedziała na krzesełku przed toaletką, Lucy zajmowała się makijażem, a Cath fryzurą. Obie starały się najmocniej, jak tylko mogły. To miał być dzień Lexie. Wszystkie trzy stawiały na naturalność. Cera Lexie była wręcz doskonała, więc grzechem byłoby zakrywać ją pod toną pudru. Lucy najbardziej skupiała się na jej oczach, żeby to one przyciągały wzrok.
-Pomalujcie mi jeszcze zęby na czarno i będę wyglądać jak czarownica - stwierdziła rudowłosa, co dziewczyny skomentowały śmiechem.
-No co ? Musisz jakoś wyglądać na sabacie - skwitowała Lucy.
-Wyjątkowo zabawne - zakpiła Lex. - Ałaa! Nie ciągnij ! - pisnęła, kiedy Cath "przez przypadek" szarpnęła jej włosami.
Brunetka zachichotała.
-Przepraszam skarbie.
Lexie przewróciła oczami.
-Nie ruszaj się, rudzielcu - syknęła Lucy.
Catherine znowu się zaśmiała.
-Zaraz się będę czesać sa.. Auć! Nie bij mnie! - krzyknęła Lexie, kiedy Cath klepnęła ją w czubek głowy.
-Powodzenia życzę. Ty nawet nie umiesz zrobić sobie porządnego kucyka - wydusiła brunetka.
-Nie odzywam się do was. - Lexie założyła ręce na piersi i zamilkła.
Dziewczyny jeszcze trochę się z nią przekomarzały. Jednak po godzinie pracy Lexie była już umalowana i uczesana. Wyglądała cudownie. Jej włosy były spięte w kok, przyozdobiony pięknymi kwiatkami. Makijaż był delikatny, policzki przyprószone pudrem, usta muśnięte pomadką i oczy.. Długie i grube rzęsy prezentowały się idealnie. Choć Lucy, nie nakładała na nie przesadnej ilości tuszu.
-Zayn będzie zachwycony - skomentowała Lucy, a Cath tylko przytaknęła.
Po przygotowaniu panny młodej przyszła kolej na druhny.Cath zajęła się fryzurą Lucy. Szatynka zażyczyła sobie loki, więc Cath czy chciała, czy nie, musiała spełnić jej prośbę. Głowa Lucy z każdą chwilą pokrywała się nowymi, zakręconymi kosmykami. Wyglądała trochę... dziecinnie. Wszystkie trzy były niskie, ale Lucy była najmniejsza. Ten metr pięćdziesiąt cztery był dla niej przekleństwem, a teraz w połączeniu z filigranową posturą, porcelanową twarzyczką i tymi lokami prezentował się niesamowicie. Wyglądała jak chodząca lalka.
-Jej, wyglądasz cudownie - wyszeptała Lexie.
-Dziękuję - Lucy uśmiechnęła się szeroko do odbicia w lustrze.
Cath postawiła na swoją naturalną fryzurę. Wyprostowała dokładnie włosy, co ją satysfakcjonowało. Nie lubiła ekstrawagancko wyglądać. Chciała być nadal tą samą Catherine.
            Godzina jedenasta zbliżała się wielkimi krokami. Dziewczyny pomogły założyć Lexie sukienkę. Po czym same założyły swoje kreacje. Nie udało im się namówić Cath na kupno kolorowej sukienki, bo ta uparła się na czarną, w której swoją drogą wyglądała pięknie.
           Niall w towarzystwie Liama czekali na swoje dziewczyny. Już po chwili usłyszeli ciche kroki i szelest materiału. Kiedy Niall zobaczył Lucy w krótkiej, zielonej sukience na jego twarzy zamajaczył uśmiech, który po chwili był jeszcze szerszy, bo okazało się, że Lucy nawet teraz nie zdecydowała się zdjąć łańcuszka z koniczynką. Blondyn usłyszał jak Liam nabiera powietrza ze świstem. Jednak był zbyt zajęty patrzeniem na Lucy , żeby spojrzeć troszkę wyżej i ocenić Cath.
Podszedł do schodów i wyciągnął rękę w kierunku Lucy. - Wyglądasz ślicznie.
-Poczekajcie jeszcze trochę, aż zobaczycie pannę młodą - odezwała się głośno Cath.
Liam zaśmiał się cicho i tak samo jak Niall, pomógł swojej dziewczynie pokonać kilka ostatnich stopni.
           Cały kościół wstrzymał oddech.
-Ja Zayn Malik biorę ciebie, Alexandrę Edwards za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - Zayn wypowiedział słowa przysięgi bezustannie patrząc na Lexie.
-Ja Alexandra Edwards biorę Ciebie, Zayna Malika za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - Odpowiedziała Lexie.
Do pary młodej podeszła Safaa, trzymając na małej poduszeczce obrączki.
-Lexie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Zayn wsunął obrączkę na palec Lexie.
Alex powtórzyła te słowa.
Kiedy kapłan wypowiedział znane dla każdego "Jesteście mężem i żoną, możesz pocałować pannę młodą" w kościele wybuchły oklaski.

-*-
Dobra, miało być wczoraj, wybaczcie, ale przez cały dzień byłam tak zmarnowana, że nie chciałam nawet włączać komputera.. 
Ten rozdział nie wyszedł tak jak powinien i ostatnio czuje, że się wypalam.Cały czas myślę nad następnym blogiem i po prostu nic mi nie wychodzi . Zaczynam historię , piszę dwa, trzy rozdziały i na tym koniec.. A poza tym myślę czy po tym blogu nie skończyć na jakiś czas z pisaniem.. oczywiście nie licząc bloga, którego zaczęłam prowadzić z Emmą : <klik> i swoją drogą bardzo serdecznie na niego zapraszam ;3 
Mam pewien pomysł na historię, ale nie jest ona o 1D, tylko o Justinie .. I jeśli dobrze pójdzie , to właśnie ją będę pisać.

Poza tym, mam do was prośbę.. Moglibyście zagłosować na mojego jednoparta ? :3 <klik> Byłabym Wam naprawdę wdzięczna ;3

A poza tym ! Chciałabym Wam serdecznie podziękować za ponad 20 tysięcy wyświetleń i 47 obserwatorów ! Siedzę przed komputerem i uśmiecham się jak jakaś nienormalna ;D

Następny rozdział pojawi się 25 sierpnia  ;D

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 29


             Wigilia, bardzo szybko dobiegła końca. Lucy była już zmęczona, jednak w ostatniej chwili jej mama wstała.
-Kochanie, Lucy.. Dobrze wiecie, że jestem w ciąży, jednakże nie powiedziałam wam wszystkiego..
Szatynka wpatrywała się w swoją mamę z zaciekawieniem. - Tak? - spytała, kiedy już nie mogła doczekać się odpowiedzi.
-To jest ciąża bliźniacza.
Ojciec Lucy momentalnie pobladł. - Żartujesz sobie ze mnie? - zapytał.
Juliette pokręciła głową, a w pokoju wybuchła wrzawa. Każdy po kolei gratulował matce Lucy, a w tym czasie, Niall porwał na chwilę Lucy na ganek, uprzednio pomagając jej włożyć płaszcz.
-Zapewne zauważyłaś, że na bransoletce nie ma , niczego, co symbolizowałoby mnie. - Przytaknęła. - Poprosiłem dziewczyny, żeby nic takiego tam nie dokładały, bo chciałem , żebyś miała to ode mnie. Może i nie jest to zbyt kreatywne, ale...
Wyjął z tylniej kieszeni małe pudełeczko, z którego wyjął łańcuszek z zawieszką, którą była koniczynka.
-Od teraz, Irlandzkie szczęście będzie z tobą - uśmiechnął się szeroko.
Lucy przytuliła go, po czym pokręciła głową. - Nie masz racji, Irlandzkie szczęście jest ze mną, od kiedy stałeś się dla mnie kimś naprawdę bliskim - wyszeptała a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuję ci Niall.
Blondyn zapiął jej srebrną żmijkę na szyi.
                Mimo tego, że kolacja szybko się skończyła, wszyscy siedzieli nieopodal choinki i opowiadali różne historie. Lucy modliła się tylko o to, żeby nie usnąć. Podczas kiedy Niall nucił jakąś kolędę jej oczy przymykały się . W końcu jej głowa opadła bezwładnie na jego ramię, wydała ciche westchnienie i pogrążyła się we śnie.
Obudziła się , kiedy Niall niósł ją po schodach.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała szeptem.
-Nie sądzę, żeby twoi rodzice byli zadowoleni z tego powodu. - Wymamrotał Niall.
-To chociaż zostań ze mną przez chwilę - poprosiła.
Kiedy postawił ją na podłodze od razu podeszła do okna. Oparła się o szeroki parapet i spojrzała w niebo pełne gwiazd.
                 Niall znalazł się obok niej w mgnieniu oka. Objął ją w talii i tak samo jak ona, wbił wzrok w gwieździste niebo, które miało wręcz ciemnobordowy odcień, co oznaczało nadejście kolejnej śnieżycy.
-Spadająca gwiazda! - odezwała się szeptem Lucy.
Blondyn też ją zauważył. - Pomyśl życzenie - wyszeptał.
Ja też pomyślę, stwierdził w myślach.
Chcę, żeby Lucy była szczęśliwa.
W głowie szatynki zamajaczyło kilka próśb. Wybrała jednak tylko jedno.
Proszę, aby u boku Nialla stała kobieta godna tego miejsca, żeby dawała mu szczęście i miłość.
Wtuliła się w pierś Nialla.
-Kocham cię - wymamrotała.
-Ja ciebie też - Niall pocałował ją w czubek głowy.
                 Można było pomyśleć, że Lucy dobrzeje, przybrała troszkę na wadze, jednak wszystko siedziało w jej głowie. W jej umyśle, choroba osiągnęła najwyższe stadium. Wyżerała ją od środka. Nowy rok powinien oznaczać nowe życie, postanowienia. Nie dla Lucy. Ona cały czas miała tylko jedną prośbę. Tę samą, o którą poprosiła w wigilię. Nie chciała umierać , ale według niej , właśnie to było jej pisane.
Dokładnie dwudziestego stycznia, kiedy zajęta była przeglądaniem filmików , poczuła się źle. Zawołała swojego ojca , który od razu zadzwonił po karetkę.
Teraz, to wszystko już było nieuniknione. Musiała pojechać do tej kliniki, odciąć się od świata. Bogu dzięki, zdołała się pożegnać z przyjaciółmi i chłopakiem.
                Klinika dla osób z tego typu zaburzeniami , okazała się czymś całkowicie innym niż się tego spodziewała. Był to duży budynek , przypominający ogromny hotel, w środku panowała przyjazna atmosfera. Ludzie zwracali się do siebie z nieskrywaną sympatią. Kilku z nich wglądało jak chodzące szkielety. Jedni chodzili o własnych siłach, inni jeździli na wózkach inwalidzkich. Lucy czuła do tego miejsca odrazę, do tych ludzi również . Wszyscy popadli w ten sam nałóg co ona. Głodzili się, byle tylko wyglądać lepiej.
                Pierwsze zajęcia , były chyba najgorsze . Powiedzieli , że nie musi wstawać, więc też tego nie robiła.
-Jestem Lucy - zaczęła cicho. - W tym roku skończę osiemnaście lat. Pochodzę z Londynu, ale dzieciństwo spędziłam w Paryżu.
-Jak to się stało , że zaczęłaś się odchudzać, Lucy? - zapytał chłopak o czarnych włosach i potwornie bladej cerze.
Widziała tunele w jego uszach, kolczyk w wardze całkowicie przypominał jej Lexie, a ułożone "na Biebera" włosy były takie... Louisowe.
Wzięła głęboki wdech.
-Kiedy byłam mała nikt mnie nie lubił, bo byłam gruba. Po wyjeździe do Paryża postanowiłam wziąć się za siebie. Katowałam się dietami i ćwiczeniami. Przeszłam na wegetarianizm, przestałam jeść słodycze. Po pięciu latach czułam się na tyle silna, że wróciłam. - Wyjaśniła.
-Czy był ktoś , kto prześladował cię bardziej niż inni?- zapytał ten sam chłopak.
Poczuła rosnącą w gardle gule. Przełknęła ją i skinęła niepewnie głową.
-Tak, była piątka chłopców. - Powiedziała.
Nie chciała tutaj , mówić o nich tych "złych rzeczy".
-Spotkałaś ich po powrocie? - spytała wysoka dziewczyna o kasztanowych włosach.
-Tak i...
Przerwała.
Wszyscy wpatrywali się w nią, jak w obrazek. Chcieli poznać jej historię.
-Aktualnie, jeden z nich , jest moim chłopakiem.
Każda osoba na sali wstrzymała oddech.
               Usiadła na swoim łóżku . W tej chwili nie pragnęła niczego innego poza rozmową z Niallem. Widziała go dzisiaj rano, a mimo tego tak bardzo tęskniła.
-Byłaś dzielna. - Usłyszała za sobą głos.
Spojrzała przez ramię. W drzwiach stał ten sam chłopak, który zapytał o historię związaną z jej odchudzaniem się.
-Mogę wejść ?
Wskazała dłonią na łóżko naprzeciwko . - Zapraszam - posłała mu uśmiech.
Usiadł na wskazanym przez Lucy łóżku.
-Jestem Nathan. - Skinęła głową. - Zaskoczyła mnie twoja historia.. - Lucy spojrzała na niego zdziwiona. - Każdego z nas przeraża nasza przeszłość. Ja na przykład zawsze byłem wysoki i chudy, a anoreksja jest powodem gnębienia w szkole. Mieli mnie za geja. Za małego pedałka, który lizał wszystkim dupę. W tej chwili bałbym się wrócić do starej szkoły. A ty? - Spojrzał na nią. - Dałaś radę. Wróciłaś do starego życia mimo złych wspomnień.
Wzruszyła ramionami.
-Musiałam tam wrócić. Pewnie myślisz , że się tego nie obawiałam... Ale jest całkiem inaczej. Bałam się jak cholera. Kilka razy zmieniałam zdanie , czy chcę wrócić do Londynu czy nie..
-Jak ma na imię twój chłopak?
-Niall...
-Jest farciarzem.
Na twarzy Lucy malował się uśmiech.
Nie, to ja jestem farciarą, bo mam przy sobie moje Irlandzkie szczęście, pomyślała, a jej ręka powędrowała do naszyjnika .
-W życiu nie chodzi o to, żeby uciekać przed wszystkim, tylko o to, żeby stawić temu czoła. - Odezwała się głośno.
Nathan też się uśmiechnął.
-Może i masz rację. Jednak dla mnie, życie jest karuzelą . Czasem pędzi jak oszalałe, przyprawiając nas o mdłości, a czasem , kiedy coś pójdzie nie tak, zatrzymuje się i nie pozwala nam pójść dalej. Ja właśnie zatrzymałem się w tym momencie.
Lucy zastanowiła się nad jego słowami. Były po części prawdą.
Jednak jej życie było inne. Cieszył ją fakt, że właśnie tak potoczyła się jej historia.
-To my piszemy scenariusz, jednak nie wszystko jest od nas zależne. Czasem zdaża się coś, czego w ogóle nie planowaliśmy, niechciana ciąża, choroba, czy w naszym przypadku anoreksja. Chciałabym teraz być w domu, zająć się moją ciężarną matką, pomóc mojej przyjaciółce w zajmowaniu się córką, czy posłuchać jak Niall gra na gitarze, albo chłopcy ekscytują się Fifą. Nie minął jeszcze jeden dzień, a ja chcę wracać... Być z nimi. Jedyną rzeczą, która mi ich przypomina jest moja bransoletka..
Nathan sięgnął po jej rękę i przejechał szczupłym palcem po wisiorkach.
-Każda kogoś symbolizuje - zgadnął , a Lucy tylko pokiwała głową.
-Twój chłopak, jest tym serduszkiem, prawda?
Lucy zaśmiała się cicho. - Nie, mój chłopak znajduje się na moim sercu - sięgnęła dłonią pod koszulkę i pokazała Nathanowi łańcuszek.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Lucy, walcz. Nie warto się poddawać.
                 Niall był smutny, może trochę zły . Zły na siebie za przeszłość , której nie mógł zmienić. Spędzili razem urodziny Zayna, jednak w urodziny Harrego musiał już bawić się sam. Nie potrafił i Bogu dzięki nikt nie miał mu tego za złe. Podczas kiedy oni się bawili, on wyszedł uprzednio składając Harremu życzenia i wręczając prezent. Błąkał się bez sensu po Londynie rozmyślając o swojej dziewczynie. Kilka dni wstecz dowiedział się od Juliette, że Lucy wyjdzie na przepustkę, na ślub Zayna i Lexie, czyli dokładnie dwudziestego drugiego maja, czyli dokładnie dwa dni przed ślubem. 

-*-
Nie chciałam tego dodawać, bo było AŻ 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem , ale po chwili stwierdziłam , że skoro obiecałam , to się z tego wywiążę. 
Nie chcę nic mówić na temat tego rozdziału, tylko chcę pochwalić się Wam, że mój jednopart zajął trzecie miejsce w konkursie ;3 możecie go znaleźć TUTAJ ;D , a komentarze na jego temat piszcie do mnie na:
Twittera : @LittleLexiex3
LUB
GG: 20730878
ewentualnie tutaj ;d
Zachęcam Was również do głosowania na WASZYM ZDANIEM najlepszy jednopart ; )

NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ 20 SIERPNIA, POD WARUNKIEM , ŻE BĘDZIE CHOCIAŻ 15 KOMENTARZY ;3

POZA TYM ZAPRASZAM NA MOJEGO TUMBLR'A KLIK , NA KTÓRYM BĘDĘ PUBLIKOWAŁA MOJE ONE-SHOTY ;3 JUŻ DZISIAJ POJAWI SIĘ JEDEN Z NICH ;3

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 28.


             Jak mógł tego nie zauważyć? A może po prostu nie chciał? Dlaczego rzeczywistość musi być tak okrutna ?
Niall tłukł się z myślami. Siedząc na niewygodnym krześle w poczekalni , sprawiał wrażenie całkowicie wyłączonego i zobojętniałego . Tak naprawdę , było całkiem inaczej . Nie mógł poradzić sobie z tym, że Lucy jest w takim stanie.
Poczuł jak ktoś kładzie dłoń na jego ramieniu. Spojrzał w górę.
 -Niall , zadzwoniliśmy do rodziców Lucy. Już tutaj jadą . – Oznajmił Zayn.
Irlandczyk zdołał tylko pokiwać głową .
                Catherine otworzyła drzwi . Na progu stał Carlos . Chłopak , który nie odzywał się do niej przez ostatnie dni i któremu cały czas wisiała fetę.
 -Dlaczego już cię w ogóle nie widać na mieście? – mruknął niezadowolony.
Cath przewróciła oczyma i otworzyła szerzej drzwi. – Chcesz rozmawiać na progu?
Carl od razu skierował się do jej pokoju. Rozłożył się wygodnie na jej łóżku .
 -Czego chcesz? – usiadła na krześle obrotowym i świdrowała chłopaka wzrokiem.
Mdłe promyki słońca przebijały się przez firanki i oświetlały twarz Carlosa , przez co wydawała się jeszcze bardziej bledsza. Co ona w nim widziała ? Nałogowego ćpuna , który nigdy tak naprawdę nie sięgnął po nic „cięższego”.
 -Kurwa .. – mruknęła pod nosem. – Mówię już jak Liam . – Pokręciła głową z dezaprobatą.
 -Kto ? –chłopak podniósł się do pozycji siedzącej. – O kim ty mówisz? – Cath machnęła ręką . – O kim mówisz!? – wrzasnął , a dziewczyna zadrżała ze strachu.
 -Nie ważne .
Carlos zerwał się na równe nogi i podbiegł do dziewczyny . Chwycił ją z całej siły za ramiona i potrząsnął . – O kim mówisz? – cedził słowa . –Masz kogoś?
Brunetka skinęła głową , co jak się później okazało , było błędem. Chłopak wymierzył jej silne uderzenie w twarz.
Chwyciła się za policzek , a drugą ręką odepchnęła go.
 -Co ty sobie wyobrażasz?! Chcę skończyć z tym świństwem , a zmiana towarzystwa mi w tym pomoże!
Carl ponownie chwycił ją za ramiona. – Pomoże ci ? Taak ? To życzę powodzenia na nowej , lepszej drodze życia , szmato – warknął i wyszedł z jej mieszkania.
                Lucy cały czas czuła się słabo . Jednak kiedy do pomieszczenia wparował zdenerwowany Niall , uśmiechnęła się momentalnie .
 -Hej skarbie – uśmiechnęła się .
Blondyn w ułamku sekundy znalazł się przy niej i musnął ustami jej czoło.
 -Jak się czujesz? – zapytał siadając obok jej łóżka.
 Wzruszyła tylko ramionami.
 -Nie mogę tu być za długo . Lekarz powiedział , że musisz odpocząć … - Wstał i już chciał odejść , kiedy Lucy drasnęła palcami jego rękę. – Tak?
 -Nawet się nie pożegnasz?
Pochylił się i delikatnie pocałował.
Dopiero teraz zauważył , że jego dziewczyna naprawdę schudła . Jej dłonie chyba nie mogły  być bardziej kościste , kości policzkowe były lepiej widoczne.
 -Wyśpij się , widzimy się jutro.
Wyszedł z pomieszczenia , a jego serce tłukło się w piersi . Po jego głowie znowu krążyły te same pytania . Znowu zastanawiał się jak mógł to przegapić .
                Juliette usiadła koło łóżka Lucy.
 -Posłuchaj mnie teraz i najlepiej nie przerywaj – ostrzegła. – Rozmawiałam z lekarzem , a jego diagnoza jest jednoznaczna .. Masz anoreksję . Możesz wrócić do domu , próbować z tego wyjść na własną rękę , ale jest również możliwość wyjazdu do kliniki.. Coś na kształt odwyku . Nie będziesz miała z nikim kontaktu , zabiorą ci telefon , Internet … Co wybierasz ?
Zastanowiła się chwilę . Taka „terapia” mogła trwać nawet do kilku miesięcy . Nie uśmiechało jej się to .
 -Chcę zostać tutaj .
Podjęła decyzję .
                Liam pojechał do Cath . Nie umawiali się przedtem , ale chciał zobaczyć czy wszystko z nią okej , bo nie odzywała się przez ostatnie kilka godzin.
Drzwi otworzyła mu matka Catherine . Uśmiechnął się do niej .
 -Cath  źle się czuje . – Stwierdziła , a on zmarszczył tylko czoło.
 -Jak to ? Mogłaby mnie pani wpuścić?
Kobieta otworzyła szerzej drzwi .

Mimo tego, że jego serce tłukło się w piersi, wparował do pokoju Cath. Jego dziewczyna leżała skulona na łóżku, odwrócona do niego plecami. Nabrał powietrza w płuca i podszedł do niej.
-Skarbie, co się dzieje? - zapytał.
Catherine powoli obróciła się w jego stronę.
Liam poczuł rosnącą furię. - Kto ci to zrobił? - Brunetka pokręciła głową. - Cath! Powiedz mi do cholery, kto ci to zrobił!
-To nic nie zmieni. On i tak wróci ..
-On? Czyli kto.
-Nie ważne, Liam.
Zerwał się na równe nogi i wyszedł z pomieszczenia nie zwracając uwagi na nawoływanie Cath. Krew buzująca w jego żyłach dudniła mu w uszach. Serce biło jak oszalałe, a furia rosła z każdą minutą. Nie wiedział kto jej to zrobił, ale miał zamiar się dowiedzieć.
Lucy wiedziała , że podjęła dobrą decyzję. Miała wrażenie, że płomyczek jej istnienia powili gaśnie, a ostatnich dni nie chciała spędzać w jakimś durnym ośrodku dla chorych psychicznie szkieletów. Nie była chora, bynajmniej tak się nie czuła. Najchętniej poszłaby jeszcze pobiegać.
Lekarze wypisali ją ze szpitala w środę. W tym czasie Juliette załatwiła jej prywatne lekcje w domu, bo nie chciała, żeby stało jej się coś podczas zajęć. Niall miał nadal przychodzić na lekcje hiszpańskiego, co sprawiało, że Lucy czerpała z tego jakąś przyjemność. Juliette starała się wmuśić w swoją córkę jedzenie, natomiast Lucy próbowała je jakoś utrzymać w żołądku. Czasem, przez ten głupi jadłowstręt, nie była w stanie przełknąć choćby kęsa, jednakże dużo piła, żeby znowu się nie odwodnić.
Wigilia przyszła stanowczo za wcześnie. Po długiej rozmowie z mamą , udało jej się ubłagać ją o to, żeby zaprosiła do domu tę drugą część jej rodziny. Wszyscy zgodzili się bez zająknięcia. Chcieli spędzić święta razem. Może po raz ostatni.
Niall ujął w dłonie twarz Lucy.
-Życzę ci siły, żebyś dała radę wyjść z choroby i spędziła ze mną kolejne dwadzieścia jak nie więcej świąt. - Pocałował ją w czoło.
-Dziękuję skarbie, ja natomiast życzę ci , żeby w twoim życiu zawsze był ktoś, kto cię będzie kochał. Jednakże to chyba jest bezsensu , bo przecież masz chłopców, rodzinę. Oni dadzą ci to, czego nie dam ci ja, kiedy już mnie zabraknie. - Uśmiechnęła się smutno.
-Nie mów takich rzeczy. Wesołych świąt - pochylił się i musnął wargami jej usta.
Przez cały wieczór, najdłużej trwało chyba dzielenie się opłatkiem. Tylko dwoje z całej grupy w tym nie uczestniczyło. Zayn, który był muzułmaninem nie obchodził świąt, ale zawsze starał się spędzać je z osobami, dla których było to ważne, a poza tym lubił obdarowywać bliskich prezentami. Natomiast Cath była ateistką. Nie wierzyła w nic, ale święta spędzała co roku z matką, bezta żadnych specjalnych obrządków.
Lucy, tak właściwie nie dostała zbyt wielu prezentów. Chłopcy postanowili złożyć się na ogromny obraz, złożony z ogromnej ilości zdjęć. Widząc obrazki z tak niedalekiej przeszłości, popłakała się jak małe dziecko, w kółko dziękując swoim przyjaciołom. Dziewczyny dały jej bransoletkę z zawieszkami, w której każda z doczepianych figurek symbolizowała coś innego.
Mały kotek, był ucieleśnieniem Harrego.
Marchewka, to oczywiście Louie.
Lusterko - Zayn.
Żółwik przedstawiał Liama.
Błyskawicą była Cath, ukazując, jej burzliwy charakter.
Sówka, to Lexie, ponieważ każdy biegł do niej, kiedy miał jakiś problem, wiedząc, że rudowłosa we wszystkim doradzi.
I ostatnie, serduszko.. To była Vivi, bo wszyscy właśnie tak ją nazywali.
Brakowało tylko Nialla.
-*-
Hej, nie chcę za dużo mówić , mam nadzieję, że Wam się podoba .. 
Chciałabym zaprosić Was na mojego nowego bloga, którego zaczynam prowadzić z Emmą #1 #2, w na dniach powinien pojawić się prolog ;3 KLIK Mam nadzieję, że ten blog przypadnie Wam do gustu i zostaniecie ze mną ;3
Jeśli chodzi o mój indywidualny blog.. link pojawi się pod epilogiem ;D
Następny rozdział pojawi się 16 xD

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 27


          Lucy udało się dzisiaj ubłagać mamę, żeby zrobiła jej „wolne” od szkoły. Więc już koło trzynastej siedziała w salonie chłopaków , rozmawiając w najlepsze z nowopoznaną „koleżanką” Liama. Niall siedział cały czas obok niej , obejmując ją w talii, pochłonięty był rozmową z chłopakami.
Lucy co chwilę chwytała za kamerę i nagrywała niektóre sytuacje.
 -Zayn i Lex już są! – wydarł się Louis.
Wszyscy zerwali się na równe nogi .
Już rano dostali pewną przesyłkę , zawierającą rzeczy Lexie i niektóre meble , potrzebne do pokoju Vivianne. Od razu chłopcy zajęli się meblowaniem sypialni dla małej. A teraz , mogli ją wreszcie zobaczyć po raz pierwszy .
          Dla Harrego było to troszkę dziwne uczucie. Widział Lexie tylko kilka razy , ostatni raz jakieś trzy lata temu . Znał ją , ale miał jakieś dziwne poczucie , że wpuszcza do domu obcą osobę w dodatku z małym dzieckiem . Jednakże , chciał , żeby Zayn był szczęśliwy , a teraz , widząc jego uśmiech , kiedy szedł ze swoją dziewczyną u boku i nosidełkiem w ręce , wiedział , że dobrze postąpił.
          Nagle , w salonie pojawił się Zayn.
 -Lexie! – zawołali chłopacy i rzucili się na nią, co skomentowała śmiechem.
 -Cześć, cześć – przytuliła każdego z nich, po czym chłopcy podeszli do Zayna i Vivianne.
 Po pomieszczeniu roznosiły się achy i ochy. Całe towarzystwo zdążyło zakochać się w córce Zayna. Lucy jeszcze nie udało się nawet jej przedstawić, ponieważ nagrywała całą sytuację , żeby mieć pamiątkę na później. W momencie , w którym Lexie pokazała reszcie pierścionek zaręczynowy , nie miała ochoty puszczać kamery .
          Dni płynęły szybko. Listopad ustąpił miejsca kolejnemu miesiącowi . Jesienne kurtki trzeba już było zamienić na cieplejsze. Wszystkim powodziło się świetnie .
Harry i Louis nadal ukrywali swój związek , bo obwiali się reakcji reszty.
Lucy , Catherine i Lexie stały się sobie bliższe , niż ktokolwiek inny . Spędzały razem z Vivi każdą możliwą chwilę , w której nie były zajęte swoimi chłopakami czy narzeczonymi.
Tak , Lucy i Niall byli już formalnie parą. Mieli już za sobą pierwszą randkę. Jednakże ich związek nie polegał na ciągłym obściskiwaniu się.  Pragnęli być dla siebie kimś więcej niż dziewczyną i chłopakiem.
I kolejne , tak .. Liam i Cath również zeszli się ze sobą, jednak ich związek był bardziej burzliwy, bo dziewczyna Liama nie potrafiła sobie odmówić narkotyków . I mimo tego , że oboje się starali , Cath nie potrafiła tego rzucić.
Związek Lexie i Zayna z dnia na dzień promieniał coraz bardziej, a Vivi tylko w tym pomagała . Zayn okazał się być wspaniałym ojcem. Zajmował się swoją córką , kiedy tylko mógł , nie zapominał też o swojej narzeczonej, która w tej chwili była jego prywatnym skrawkiem nieba.
          Lucy już po raz kolejny tego dnia zwróciła to , co udało jej się w siebie wepchnąć . To wszystko siedziało głęboko w niej . Nie potrafiła zaakceptować samej siebie i tego kim kiedyś była. Tym samym nie mogła zapanować nad obrzydzeniem do jedzenia.
Nie mówiła nic o tym Niallowi . Nie chciała , żeby jeszcze bardziej się o nią martwił. Był dla niej najważniejszą osobą w życiu.
Jej matka dostała urlop, ponieważ jej ciąża była zagrożona i teraz spędzała więcej czasu w domu . Jednak każdego wieczoru, podczas którego ojciec wracał , pędziła do chłopaków z przewieszoną przez ramię kamerą. Od samego początku nagrywała wszystko , co było godne uwagi. Na jej komputerze było teraz mnóstwo filmików z Vivianne w roli głównej , ale nie zabrakło też tych , na których była ona sama , najczęściej tuląc się do Nialla , czy obdarowując go pocałunkiem.
Tym razem też tak było . O całkowicie pustym żołądku , pędziła do swojego chłopaka.
          Wszyscy siedzieli już w salonie , jak każdego wieczoru z resztą. Teraz , był to dla nich w pewnym sensie codzienny rytuał . Jednakże tym razem Louis wraz z Harrym planowali powiedzieć wszystkim prawdę na ich temat.
 -Ludzie! – wrzasnęła Lexie , żeby ich uspokoić. – Vivi śpi kilka pokoi obok , bądźcie troszkę ciszej , a poza tym , chyba Lou chce nam coś powiedzieć , bo taki spięty siedzi .. Co znalazłeś sobie kogoś? – uśmiechnęła się szeroko do chłopaka , a wzrok wszystkich skierował się w stronę Tomlinsona.
Tommo przełknął ślinę. –Yy . Muszę .. właściwie to musimy .. – jąkał się.
 -Jej Lou .. Załatwimy to szybciej . – Odezwał się Harry i zanim jego przyjaciel zdążył zareagować , przyciągnął go bliżej i obdarował szybkim pocałunkiem .
Każdy obecny w salonie , patrzył na tą scenę z otwartymi ustami. Lucy była w takim szoku , że nawet nie zdążyła chwycić za kamerę , leżącą obok.
 -Od kiedy jesteście parą? – zapytał Liam.
Louis spuścił wzrok , żeby ukryć zażenowanie.
 -Jeszcze przed moją śpiączką .. Baliśmy się , że źle to odbierzecie .. – wytłumaczył Harry.
Zayn poklepał Louisa po plecach. – Gratulacje chłopcy .
 -Serio? – odezwał się cicho szatyn. – Nie macie nic przeciwko temu?
 -Dlaczego mielibyśmy mieć? – odezwała się Cath – Jesteśmy rodziną – uśmiechnęła się szeroko.
Wszyscy pokiwali tylko głowami.
          Liam zdecydował się odprowadzić Catherine do domu . Zazwyczaj właśnie to robił. Jednakże teraz planował zrobić jej na złość . Chciał spróbować czegoś , dzięki czemu udałoby się jej skończyć z nałogiem. Od razu , kiedy dzisiaj ją zobaczył , wiedział , że coś brała . Bogu dzięki jego przyjaciele tego nie zauważyli .
 -Ja też chcę spróbować – odezwał się.
 -Co? – zapytała jego dziewczyna.
 -Też chcę spróbować ćpać ..
 -Liam porąbało cię do reszty ?! To nie jest coś dla ciebie! – wrzasnęła dziewczyna , a kilu przechodniów zwróciło na nią uwagę.
 -Albo oboje jesteśmy czyści , albo oboje ćpamy – zadecydował .
 -Jesteś pojebany – warknęła na niego i wbiegła do klatki schodowej .
Liam już wiedział , że wygrał . Cath nie mogła znieść myśli , że jej chłopak może sięgnąć po narkotyk, więc była to dla niej w pewien sposób terapia szokowa. Payne nie czuł się urażony. Wiedział , że tak zareaguje.
Lucy usiadła na łóżku Nialla . Czuła się całkowicie wypompowana z energii życiowej . Było jej słabo , ale jakoś , udało jej się to zamaskować .  Irlandczyk usiadł obok niej i oparł się plecami o ścianę. Szatynka przylgnęła do jego boku
 -Wiesz co ? – odezwała się szeptem.
 -Hmm? – wymruczał Niall , opierając się policzkiem o jej głowę.
 -Kocham cię .
Na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech . Przytulił Lucy z całej siły i pocałował ją w czoło.
 -Ja ciebie też.
Uwielbiał słyszeć wydobywające się z jej ust słowa, które usłyszał przed chwilą. Sprawiały , że jego serce wywijało koziołki .
 -Niall… - wysapała dziewczyna. –Niall , słabo mi..
Chłopak zerwał się na równe nogi. I spojrzał na swoją dziewczynę. Jej twarz zrobiła się przeraźliwie blada . Najszybciej jak umiał , wziął ją na ręce i popędził do salonu .
 -Lexie pomóż .. – wymamrotał.
Rudowłosa od razu zorientowała się , że coś jest nie tak . Kazała Niallowi , posadzić Lucy na sofie , ale właśnie w tym czasie , szatynka zamknęła oczy.
          Czas spędzony na oczekiwaniu na jakąkolwiek wieść od lekarza , był najgorszy w całym życiu Nialla . Chłopak siedział na korytarzu wraz z całą bandą . Brakowało tylko Lexie , ale ta musiała się zająć Annie. W pomieszczeniu panowała przeraźliwie napięta atmosfera . Niall wpatrywał się uparcie w podłogę . Bał się , że jeśli coś powie , wybuchnie płaczem  .
 -Przepraszam . Ktoś z państwa jest rodziną dla Lucy?
Niall zerwał się na równe nogi.
 -Jestem jej chłopakiem.
Lekarz westchnął. – No dobrze , skoro nie ma nikogo bliższego , to powiem panu . Nie chcę owijać w bawełnę , ale stan Lucy jest ciężki . Jest niedożywiona i odwodniona , a w dodatku ma anemię. Nie chcemy dawać błędnych diagnoz , ale przewidujemy anoreksję.
Nogi Nialla ugięły się . W tym samym czasie Zayn zdołał zerwać się i przytulić swojego przyjaciela , chociaż on sam był bliski płaczu . Liam był następnym , który się otrząsnął. Podszedł do nich i przyłączył się do Zayna.
 -Dziękujemy za informacje , będzie można wkrótce ją zobaczyć? – zapytał Lou .
 -Tak, ale aktualnie jest przetaczana krew ..
Louis skinął głową. – Dziękuję.
Lekarz odwrócił się na pięcie , a Tommo i Harry podnieśli się z niewygodnych krzesełek i dołączyli się do grupowego miśka , żeby Niall poczuł się chociaż odrobinę lepiej .


-*-
No to mamy kolejny xD 
Postanowiłam , że dodam , bo powiem szczerze ten blog wydaje mi się coraz większym niewypałem, ale nie mogę go zostawić, dlatego też chcę go jak najszybciej skończyć. 
Pod ostatnią notką było osiemnaście komentarzy... mam nadzieję, że teraz nie będzie inaczej :) 
Dziękuję Wam za wszystko :) 
Następny dodam koło 10 sierpnia xD
Pa <3

A POZA TYM MAM PYTANKO !
Chcielibyście , żebym po opublikowaniu epilogu napisała jeszcze kilka dodatków? :)

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 26


Lexie patrzyła na Zayna zszokowana . To było spełnienie jej marzeń .. Kolacja , świece ,  taniec , oświadczyny , ale teraz ? W jej głowie była tylko pustka . Słyszała słowa piosenki , którą dla niej napisał , widziała jego , klękającego przed nią z wyciągniętym jej stronę pudełeczkiem z pierścionkiem , który tak niesamowicie błyszczał. Ale czy była tego warta ? Czy to ona powinna dostać od niego jego własne serce?
Spojrzała w jego ciemne oczy , w których lśniły łzy i wyciągnęła w jego stronę dłoń , co w oczach Zayna znaczyło więcej niż zwykłe „tak”.
Wsunął na jej dłoń drobny pierścionek i wstał . Lustrował wzrokiem łzy spływające po jej policzkach , po czym starł je kciukami.
 -Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo cię kocham – wyszeptał , a dziewczyna wybuchła płaczem i wtuliła się w jego pierś.
Wyszło na to , że Liam nie wypił nawet łyka piwa . Wyszedł z lokalu trzymając Cath w objęciach i starając się jakoś ją pocieszyć. Obiecał jej , że zrobi wszystko , żeby wyszła z uzależnienia , ale to nie zależało tylko od niego . To głównie ona musiała się na to zdecydować.
Chcieć to móc.
A ona chciała.
Pragnęła zrobić wszystko , żeby zapewnić sobie lepszą przyszłość .
Liam odprowadził Cath do mieszkania jej matki , po czym posadził na łóżku .
 -Zostać u ciebie na noc ? – zapytał , a brunetka w odpowiedzi wtuliła się w jego pierś i pokiwała tylko głową. Chłopak pochylił się i pocałował ją w czubek głowy. – Zostanę.
Louis zgarnął z twarzy śpiącego Hazzy włosy . Był taki cudowny kiedy spał. Właśnie wtedy był najbardziej naturalny . Nie ukrywał się pod maską ciągłego optymisty. Był po prostu sobą. Właśnie takiego go kochał. Pochylił się i pocałował go w czoło.
 -Śpij , królewiczu – wyszeptał i ułożył się obok niego , tuląc do jego piersi.
Niall nie wrócił do domu . Pojechał prosto do domu Lucy, żeby wszystko sobie z nią wyjaśnić . Może i był nachalny , ale nie obchodziło go to . Musiała wiedzieć coś , czego nie odważył się jeszcze powiedzieć żadnej dziewczynie. Jak na złość zostawił skuter pod jej domem.
W końcu znalazł się pod jej lokum . Zapukał do drzwi .
 -Niall, Lucy nie jest w najlepszej formie , żeby rozmawiać  . – Oznajmiła Juliette.
Blondyn wzruszył ramionami, ale w środku się w nim gotowało.
 -Rozmawiałem z nią , kiedy nie mogła wstać z łóżka , a pani mi mówi, że ona teraz nie jest w formie ? – zapytał głupkowato.
Kobieta westchnęła i wpuściła chłopaka do środka.
Blondyn odetchnął z ulgą i bez pytania popędził do pokoju Lucy. Nawet nie pukał , tylko od razu wparował do pomieszczenia .
Lucy leżała na swoim piętrowym łóżku , wtulona w miękkiego miśka, bez którego się nigdzie nie ruszała . Nawet nie zwróciła uwagi na Nialla , który wparował jak burza do jej pokoju.
Chłopak wspiął się na górę i usiadł obok Lucy , położył dłoń na jej ramieniu i pogładził go delikatnie.
 -Lucy, porozmawiaj ze mną – poprosił niemalże szeptem.
Dziewczyna milczała , jakby w ogóle słowa Nialla do niej nie dotarły.
 -Lucy, proszę cię. – Już błagał.
Szatynka podniosła się do pozycji siedzącej. –Czego chcesz? Ponabijać się ze mnie? –zapytała z wyrzutem .
 -Chce wiedzieć, od kiedy czujesz do mnie coś więcej?
Spojrzała na swoje splecione na kolanie dłonie.
 -Niall, nie wiem.. To wszystko działo się tak szybko. Najpierw byłeś dla mnie największym wrogiem , nie miałam ochoty nawet na ciebie patrzeć. Później , z każdym dniem , z każdą lekcją hiszpańskiego lubiłam cię coraz bardziej , a wtedy , kiedy mnie pocałowałeś po raz pierwszy .. wtedy już wiedziałam.
Chłopak nie wierzył własnym uszom. Pokręcił głową.
 -Co wiedziałaś?
 -Ty tępaku! Wiedziałam , że cię koch…
Nie udało jej się skończyć , bo jej usta zostały skutecznie zakneblowane przez wargi Nialla. Chłopak naparł na nią z taką siłą , że ugięła się pod jego ciężarem i ułożyła się na łóżku , podczas kiedy Niall pochylał się nad jej drobną twarzą. Zadrżał w momencie , w którym długie palce Lucy wplątały się w jego włosy. Kiedy rozchyliła wargi , żeby pogłębić pocałunek , wiedział , że to ona jest tą jedyną. Wsunął delikatnie koniuszek języka do jej ust , przesunął  nim po jej wardze , co skomentowała cichym pomrukiem.
Odsunął się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza, a dziewczyna ponownie usiadła.
 -Ja też cię kocham , głuptasie. – wyszeptał i rozchylił ramiona, żeby mogła wtulić się w jego pierś.
Liam znowu nie mógł zasnąć . Gładził policzek Catherine , jakby ta była jakimś rasowym kociakiem do pieszczenia . Jednak nie robiło mu to różnicy . Teraz , kiedy uświadomił sobie coś , nie chciał opuszczać tej drobnej brunetki . Zrozumiał , że przy niej zapomina o Danielle . Uśmiechnął się do swoich myśli i westchnął cicho.
 -Śpij , malutka – pocałował ją w czubek głowy i ułożył się wygodnie.
Z ust brunetki wydobył się cichy jęk. Obróciła się na drugi bok i przylgnęła do jego piersi. Liam objął ją w pasie i przyciągnął bliżej, tak , że niemal stykali się nosami.
Pobudka, dla Liama nie była jedną z najprzyjemniejszych. Catherine obudziła się koło szóstej z krzykiem , a on zerwał się z łóżka zaraz za nią , po czym przytulił ją z całej siły.
 -Co się stało? – wyszeptał , oplatając oddechem jej bladą skórę na szyi.
 -To było straszne.. – wymamrotała brunetka, po czym wybuchła niekontrolowanym płaczem.
Znowu…
Ale tym razem Liam miał lepszy pomysł , żeby ją uspokoić. Wziął ją pod brodę, zmuszając , żeby na niego spojrzała .
 -Jestem przy tobie – powiedział i uśmiechnął się pocieszająco , po czym pochylił się i musnął ustami jej wargi.
Poczuł jak drży. Odebrał to jako dobry znak. Chciał pogłębić pocałunek , kiedy Cath wyszeptała.
 -Liam, ja nie jestem tego warta..
Zmarszczył czoło i w odpowiedzi przygarnął ją do piersi.
 -Cath, znamy się drugi dzień .. Pamiętam , że jak zobaczyłem cię po raz pierwszy , leżałaś w ciemnym zaułku , totalnie zaćpana. – Spojrzała na niego swoimi wielkimi piwnymi oczyma . – Tak. To ja zadzwoniłem po karetkę. To ja cię uratowa… - Nie zdążył skończyć, bo tym razem ona go pocałowała.
 -Dziękuję Liam .. Tak bardzo ci dziękuję..
Harry nie wiedział jak zachować się w towarzystwie Louisa. Kiedy obudził się rano, jego nie  było przy nim . Zniknęły wszystkie ślady, które mogłyby potwierdzić , że to wszystko stało się naprawdę , a nie było wytworem jego wybujałej wyobraźni.
On naprawdę kochał się z Louisem?
Zadrżał , a na jego rękach pojawiła się gęsia skórka. Tak , to stało się naprawdę.
Uśmiechnął się pod nosem i wygrzebał z łóżka. Powtarzał sobie w myślach  ,że Louis musiał czegoś zapomnieć .
BINGO!
Na podłodze , w kącie pokoju była jego koszulka. Harry uśmiechnął się triumfalnie i zgarnął szybko materiał , po czym założył go szybko na siebie . Pogładził się po klatce piersiowej , żeby chociaż trochę naprostować koszulkę i w samych bokserkach wyszedł z pokoju .
Z kuchni dochodził do jego nozdrzy zapach świeżo sparzonej kawy . Ruszył w kierunku pomieszczenia. Louis stał oparty o blat stołu , odwrócony do niego tyłem wertował gazetę. Loczek podszedł do niego i  objął w pasie.
 -Dzień dobry – wychrypiał przylegając do Louisa całym ciałem.
W odpowiedzi usłyszał cichy pomruk zadowolenia .
 -Louis , wiem , że na pewno zepsuję ci tym humor od rana , ale co powiesz , na to , żebyśmy ujawnili się chłopakom?
 -Z czym się ujaw… - Niall urwał w połowie zdania , widząc Harrego obejmującego Lou.
Loczek momentalnie odskoczył od Louisa .
 -No bo my … eee… No .. My ten ..
 -Harry próbował mnie naciągnąć na kupno kota . – Odezwał się Lou z szerokim uśmiechem. – A wiesz , jak on czegoś chce , to próbuje każdego , możliwego chwytu. Próbował mnie wziąć na oczy lemura , drżącą wargę , płacz i przytulanie , ale jestem nieugięty – Wypiął pierś , co Niall skomentował głośnym śmiechem .
Styles odetchnął z ulgą , ale po chwili podchwycił temat . – No właśnie Niall , a co ty być powiedział na kota ? – wyszczerzył zęby.
 -Ja nie chcę nic wam mówić , ale dzisiaj przyjeżdża Zayn z Lexie i Vivianne.
Louis uderzył się otwartą dłonią w czoło. – Fakt . Zapomniałem ci powiedzieć – spojrzał przepraszająco na Loczka .
Harry machnął ręką . – I tak pozwoliłem im się wprowadzić . Nie wiecie może gdzie jest Liam?
Spojrzeli po sobie. W momencie , w którym wzrok Nialla i Louisa się skrzyżował , oboje uśmiechnęli się szeroko i wypowiedzieli równocześnie jedno słowo.
 -Cath.
Harry zrobił wielkie oczy. – Kto to Cath?
 -Dziewczyna, która wczoraj spała u Liama – Niall poruszył zabawnie brwiami. – Pewnie teraz zdecydowali się na upojną noc w łóżku. – Zachichotał.
 -Tee , blondzia ! Co ty dzisiaj taki radosny? – zapytał Harry klepiąc Nialla w tyłek.
Irlandczyk uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym machnął ręką. – Dobrze mi się spało .
Harry spojrzał na Louisa i pokręcił głową. – Kłamiesz – mruknęli oboje.

-*-
dobra , było 15 komentarzy, więc dodaje nowy :D 
Mam nadzieję , że przypadnie wam do gustu i skomentujecie .. 
W sondzie zagłosowało 57 osób.. tak więc czy chociaż połowa z nich nie może skomentować rozdziału ? Może i jestem typowym wyciągaczem komentarzy, ale to jest głupie ... Piszę blog z nadzieją , że zostanie wyrażona na jego temat opinia ... 
Proszę każdą osobę , która czyta o komentarz .. choćby zwykłe "Podoba mi się" czy "Jest do dupy". Będę przynajmniej wiedziała na czym stoję . 
Do następnego .