czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 29


             Wigilia, bardzo szybko dobiegła końca. Lucy była już zmęczona, jednak w ostatniej chwili jej mama wstała.
-Kochanie, Lucy.. Dobrze wiecie, że jestem w ciąży, jednakże nie powiedziałam wam wszystkiego..
Szatynka wpatrywała się w swoją mamę z zaciekawieniem. - Tak? - spytała, kiedy już nie mogła doczekać się odpowiedzi.
-To jest ciąża bliźniacza.
Ojciec Lucy momentalnie pobladł. - Żartujesz sobie ze mnie? - zapytał.
Juliette pokręciła głową, a w pokoju wybuchła wrzawa. Każdy po kolei gratulował matce Lucy, a w tym czasie, Niall porwał na chwilę Lucy na ganek, uprzednio pomagając jej włożyć płaszcz.
-Zapewne zauważyłaś, że na bransoletce nie ma , niczego, co symbolizowałoby mnie. - Przytaknęła. - Poprosiłem dziewczyny, żeby nic takiego tam nie dokładały, bo chciałem , żebyś miała to ode mnie. Może i nie jest to zbyt kreatywne, ale...
Wyjął z tylniej kieszeni małe pudełeczko, z którego wyjął łańcuszek z zawieszką, którą była koniczynka.
-Od teraz, Irlandzkie szczęście będzie z tobą - uśmiechnął się szeroko.
Lucy przytuliła go, po czym pokręciła głową. - Nie masz racji, Irlandzkie szczęście jest ze mną, od kiedy stałeś się dla mnie kimś naprawdę bliskim - wyszeptała a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuję ci Niall.
Blondyn zapiął jej srebrną żmijkę na szyi.
                Mimo tego, że kolacja szybko się skończyła, wszyscy siedzieli nieopodal choinki i opowiadali różne historie. Lucy modliła się tylko o to, żeby nie usnąć. Podczas kiedy Niall nucił jakąś kolędę jej oczy przymykały się . W końcu jej głowa opadła bezwładnie na jego ramię, wydała ciche westchnienie i pogrążyła się we śnie.
Obudziła się , kiedy Niall niósł ją po schodach.
-Zostaniesz dzisiaj ze mną? - zapytała szeptem.
-Nie sądzę, żeby twoi rodzice byli zadowoleni z tego powodu. - Wymamrotał Niall.
-To chociaż zostań ze mną przez chwilę - poprosiła.
Kiedy postawił ją na podłodze od razu podeszła do okna. Oparła się o szeroki parapet i spojrzała w niebo pełne gwiazd.
                 Niall znalazł się obok niej w mgnieniu oka. Objął ją w talii i tak samo jak ona, wbił wzrok w gwieździste niebo, które miało wręcz ciemnobordowy odcień, co oznaczało nadejście kolejnej śnieżycy.
-Spadająca gwiazda! - odezwała się szeptem Lucy.
Blondyn też ją zauważył. - Pomyśl życzenie - wyszeptał.
Ja też pomyślę, stwierdził w myślach.
Chcę, żeby Lucy była szczęśliwa.
W głowie szatynki zamajaczyło kilka próśb. Wybrała jednak tylko jedno.
Proszę, aby u boku Nialla stała kobieta godna tego miejsca, żeby dawała mu szczęście i miłość.
Wtuliła się w pierś Nialla.
-Kocham cię - wymamrotała.
-Ja ciebie też - Niall pocałował ją w czubek głowy.
                 Można było pomyśleć, że Lucy dobrzeje, przybrała troszkę na wadze, jednak wszystko siedziało w jej głowie. W jej umyśle, choroba osiągnęła najwyższe stadium. Wyżerała ją od środka. Nowy rok powinien oznaczać nowe życie, postanowienia. Nie dla Lucy. Ona cały czas miała tylko jedną prośbę. Tę samą, o którą poprosiła w wigilię. Nie chciała umierać , ale według niej , właśnie to było jej pisane.
Dokładnie dwudziestego stycznia, kiedy zajęta była przeglądaniem filmików , poczuła się źle. Zawołała swojego ojca , który od razu zadzwonił po karetkę.
Teraz, to wszystko już było nieuniknione. Musiała pojechać do tej kliniki, odciąć się od świata. Bogu dzięki, zdołała się pożegnać z przyjaciółmi i chłopakiem.
                Klinika dla osób z tego typu zaburzeniami , okazała się czymś całkowicie innym niż się tego spodziewała. Był to duży budynek , przypominający ogromny hotel, w środku panowała przyjazna atmosfera. Ludzie zwracali się do siebie z nieskrywaną sympatią. Kilku z nich wglądało jak chodzące szkielety. Jedni chodzili o własnych siłach, inni jeździli na wózkach inwalidzkich. Lucy czuła do tego miejsca odrazę, do tych ludzi również . Wszyscy popadli w ten sam nałóg co ona. Głodzili się, byle tylko wyglądać lepiej.
                Pierwsze zajęcia , były chyba najgorsze . Powiedzieli , że nie musi wstawać, więc też tego nie robiła.
-Jestem Lucy - zaczęła cicho. - W tym roku skończę osiemnaście lat. Pochodzę z Londynu, ale dzieciństwo spędziłam w Paryżu.
-Jak to się stało , że zaczęłaś się odchudzać, Lucy? - zapytał chłopak o czarnych włosach i potwornie bladej cerze.
Widziała tunele w jego uszach, kolczyk w wardze całkowicie przypominał jej Lexie, a ułożone "na Biebera" włosy były takie... Louisowe.
Wzięła głęboki wdech.
-Kiedy byłam mała nikt mnie nie lubił, bo byłam gruba. Po wyjeździe do Paryża postanowiłam wziąć się za siebie. Katowałam się dietami i ćwiczeniami. Przeszłam na wegetarianizm, przestałam jeść słodycze. Po pięciu latach czułam się na tyle silna, że wróciłam. - Wyjaśniła.
-Czy był ktoś , kto prześladował cię bardziej niż inni?- zapytał ten sam chłopak.
Poczuła rosnącą w gardle gule. Przełknęła ją i skinęła niepewnie głową.
-Tak, była piątka chłopców. - Powiedziała.
Nie chciała tutaj , mówić o nich tych "złych rzeczy".
-Spotkałaś ich po powrocie? - spytała wysoka dziewczyna o kasztanowych włosach.
-Tak i...
Przerwała.
Wszyscy wpatrywali się w nią, jak w obrazek. Chcieli poznać jej historię.
-Aktualnie, jeden z nich , jest moim chłopakiem.
Każda osoba na sali wstrzymała oddech.
               Usiadła na swoim łóżku . W tej chwili nie pragnęła niczego innego poza rozmową z Niallem. Widziała go dzisiaj rano, a mimo tego tak bardzo tęskniła.
-Byłaś dzielna. - Usłyszała za sobą głos.
Spojrzała przez ramię. W drzwiach stał ten sam chłopak, który zapytał o historię związaną z jej odchudzaniem się.
-Mogę wejść ?
Wskazała dłonią na łóżko naprzeciwko . - Zapraszam - posłała mu uśmiech.
Usiadł na wskazanym przez Lucy łóżku.
-Jestem Nathan. - Skinęła głową. - Zaskoczyła mnie twoja historia.. - Lucy spojrzała na niego zdziwiona. - Każdego z nas przeraża nasza przeszłość. Ja na przykład zawsze byłem wysoki i chudy, a anoreksja jest powodem gnębienia w szkole. Mieli mnie za geja. Za małego pedałka, który lizał wszystkim dupę. W tej chwili bałbym się wrócić do starej szkoły. A ty? - Spojrzał na nią. - Dałaś radę. Wróciłaś do starego życia mimo złych wspomnień.
Wzruszyła ramionami.
-Musiałam tam wrócić. Pewnie myślisz , że się tego nie obawiałam... Ale jest całkiem inaczej. Bałam się jak cholera. Kilka razy zmieniałam zdanie , czy chcę wrócić do Londynu czy nie..
-Jak ma na imię twój chłopak?
-Niall...
-Jest farciarzem.
Na twarzy Lucy malował się uśmiech.
Nie, to ja jestem farciarą, bo mam przy sobie moje Irlandzkie szczęście, pomyślała, a jej ręka powędrowała do naszyjnika .
-W życiu nie chodzi o to, żeby uciekać przed wszystkim, tylko o to, żeby stawić temu czoła. - Odezwała się głośno.
Nathan też się uśmiechnął.
-Może i masz rację. Jednak dla mnie, życie jest karuzelą . Czasem pędzi jak oszalałe, przyprawiając nas o mdłości, a czasem , kiedy coś pójdzie nie tak, zatrzymuje się i nie pozwala nam pójść dalej. Ja właśnie zatrzymałem się w tym momencie.
Lucy zastanowiła się nad jego słowami. Były po części prawdą.
Jednak jej życie było inne. Cieszył ją fakt, że właśnie tak potoczyła się jej historia.
-To my piszemy scenariusz, jednak nie wszystko jest od nas zależne. Czasem zdaża się coś, czego w ogóle nie planowaliśmy, niechciana ciąża, choroba, czy w naszym przypadku anoreksja. Chciałabym teraz być w domu, zająć się moją ciężarną matką, pomóc mojej przyjaciółce w zajmowaniu się córką, czy posłuchać jak Niall gra na gitarze, albo chłopcy ekscytują się Fifą. Nie minął jeszcze jeden dzień, a ja chcę wracać... Być z nimi. Jedyną rzeczą, która mi ich przypomina jest moja bransoletka..
Nathan sięgnął po jej rękę i przejechał szczupłym palcem po wisiorkach.
-Każda kogoś symbolizuje - zgadnął , a Lucy tylko pokiwała głową.
-Twój chłopak, jest tym serduszkiem, prawda?
Lucy zaśmiała się cicho. - Nie, mój chłopak znajduje się na moim sercu - sięgnęła dłonią pod koszulkę i pokazała Nathanowi łańcuszek.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Lucy, walcz. Nie warto się poddawać.
                 Niall był smutny, może trochę zły . Zły na siebie za przeszłość , której nie mógł zmienić. Spędzili razem urodziny Zayna, jednak w urodziny Harrego musiał już bawić się sam. Nie potrafił i Bogu dzięki nikt nie miał mu tego za złe. Podczas kiedy oni się bawili, on wyszedł uprzednio składając Harremu życzenia i wręczając prezent. Błąkał się bez sensu po Londynie rozmyślając o swojej dziewczynie. Kilka dni wstecz dowiedział się od Juliette, że Lucy wyjdzie na przepustkę, na ślub Zayna i Lexie, czyli dokładnie dwudziestego drugiego maja, czyli dokładnie dwa dni przed ślubem. 

-*-
Nie chciałam tego dodawać, bo było AŻ 7 komentarzy pod ostatnim rozdziałem , ale po chwili stwierdziłam , że skoro obiecałam , to się z tego wywiążę. 
Nie chcę nic mówić na temat tego rozdziału, tylko chcę pochwalić się Wam, że mój jednopart zajął trzecie miejsce w konkursie ;3 możecie go znaleźć TUTAJ ;D , a komentarze na jego temat piszcie do mnie na:
Twittera : @LittleLexiex3
LUB
GG: 20730878
ewentualnie tutaj ;d
Zachęcam Was również do głosowania na WASZYM ZDANIEM najlepszy jednopart ; )

NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ 20 SIERPNIA, POD WARUNKIEM , ŻE BĘDZIE CHOCIAŻ 15 KOMENTARZY ;3

POZA TYM ZAPRASZAM NA MOJEGO TUMBLR'A KLIK , NA KTÓRYM BĘDĘ PUBLIKOWAŁA MOJE ONE-SHOTY ;3 JUŻ DZISIAJ POJAWI SIĘ JEDEN Z NICH ;3

12 komentarzy:

  1. OMG! Lucy w szpitalu :O watafak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecałam sobie, że będę teraz komentować każdy twój nowy rozdział. Teraz nie wiem za bardzo co pisać, bo to, że twój blog jest wspaniały, masz niesamowite pomysły i piszesz z niewiarygodną lekkością to każdy wie. Trochę dziwnie, że Lucy po takim czasie znalazła się w klinice. Bo poczuła się źle i przez to pojechała do kliniki ze względu na jej stan psychiczny ? O.o tego trochę nie zrozumiałam. Dziękuje Ci za tak wspaniałe opowiadanie i przeżycia z wakacji bo właśnie tam zaczęłam czytać Twoje opowiadanie : >

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu niesamowite opowiadanie!♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że Lucy w szpitalu jest. ; (

    Ale mimo wszystko rozdział (no już naprawdę nie wiem co mam pisać, bo brak mi słów.) jest no hmm. zaaaaaaaaaaaaaaajeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeebiiiissssssssttyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy : **

    Uwielbiam to opowiadanie.: ]]

    OdpowiedzUsuń
  5. no dobra, nie będę kłamać i slodzić ci komplementami jak to cudownie piszesz tylko po to żebyś wstawiła nowy rozdział.
    pomysł na opowiadanie miałaś fajny, całkowicie różniący się od innych które czytam, ale twój styl pisania.. no właśnie. za dużo dialogów i za mało opisów. już nie wspomnę nawet o długości rozdziałów i kończeniu w złych momentach.
    Mimo wszystko opowiadanie mi się podoba bo ma ciekawą historię.
    aaa zapomniałabym. myślałam, że pisanie sprawia ci przyjemność i dlatego to robisz. teraz okazuje się inaczej bo nowe rozdziały wstawiasz po tym jak po poprzednich pojawiają się komentarze. tak nie powinno być. pisze się dla siebie a nie dla kogoś.

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny! <33 szkoda mi Lucy .. ale żeby tylko nie była z tym Nathan'em! czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział :D <3 Lubie czytać twoje opowiadanie bo jest genialne i wgl. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :) podobał mi się moment jak Niall dał Lucy tą koniczynkę :33 to było takie urocze. I zapraszam do mnie na 23 rozdział http://bring-me-the-happiness.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham to opowiadanie! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. znalazłam ten blog przypadkowo i przypadł mi do gustu ;)
    czekam na następny ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. PISZCIE WIĘCEJ KOMENTARZY!!!

    OdpowiedzUsuń