wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 14


          Wieczorem , kiedy Liam wrócił ze szpitala nie miał najlepszych wieści . Właściwie , to nie miał ich wcale . Lekarze nie powiedzieli mu nic pewnego , a Harry , kiedy tylko się obudził został przewieziony na badania .
          Lou miał ochotę wsiąść w pierwszy lepszy autobus i pojechać do Harrego . Zdawał sobie sprawę  ,że ten pewnie cały czas miał robione badania , albo po prostu spał . Mimo tego chciał czuwać przy jego łóżku i modlić się , aby wszystko było okej .
 -Hej , wszystko będzie dobrze – powiedział Zayn klepiąc go pokrzepiająco w ramię , chociaż czasem sam w to wątpił .
Niall , który od jakiegoś czasu był w domu usiadł obok Lou i przytulił go z całej siły .
          Następnego dnia , z samego rana Louie odwiózł Liama i Nialla do szkoły i pojechał prosto do szpitala , żeby sprawdzić co z Harrym .
Wszedł do pomieszczenia , w którym znajdował  jego przyjaciel . Chłopak leżał z szeroko otwartymi oczyma i wpatrywał się tępo w przeraźliwie biały sufit.
 -Cześć Curly – wyszeptał niewyraźnie Lou , ale wystarczyło to , żeby zwrócić uwagę loczka .
Harold spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno .
 -Hej BooBear – odparł cicho .
Louis poczuł ciepło rozchodzące się po ciele . Wiedział , że Harry mu wybaczył …
Podszedł do łóżka i usiadł obok , na krzesełku przygotowanym dla gości .
 -Jak się czujesz? – zapytał.
          Loczek wzruszył ramionami . Poza tym , że cały czas miał ochotę spać i głowa mu pękała zdawało mu się , że wszystko jest w jak najlepszym porządku .
 -Jak żywy trup – odparł siląc się na uśmiech .
Z wczorajszej nocy nie pamiętał nic . Nic poza dziewczynami , alkoholem i marihuaną , którą palił co chwilę . Nie pamiętał co mówił , nie pamiętał jak dostał się do domu , nie pamiętał jak znalazł się w szpitalu .
 Spojrzał na Louisa i zastanowił się , dlaczego tak właściwie poszedł do tego stukniętego klubu . Dlaczego ? Bo próbował walczyć ze swoimi uczuciami do chłopaka , który właśnie przed nim siedział. Wyciągnął w jego kierunku dłoń i musnął palcami jego policzek .
 -Lou.. przepraszam cię – wymamrotał .
Oczy Tomlinsona powiększyły się do wielkości pięciozłotówek .
 -Jestem dupkiem – szatyn otworzył usta , żeby zaprotestować – Nie broń mnie . – mruknął i chciał coś dodać , jednak został skutecznie „zakneblowany” przez usta Louisa .
Harry objął dłońmi kark Lou i przyciągnął go jeszcze bliżej . Rozchylił wargi tak , aby dać znać szatynowi , że chce „czegoś więcej”.
          Niall wyszedł z klasy jako pierwszy , zaraz za nim człapał się Liam.
 -No dalej ! Chodź ! Wleczesz się jak żółw ! – poganiał przyjaciela Blondynek .
Liam przewrócił oczami .
 -Daj spokój żółwiom – mruknął i posłusznie przyspieszył.
 -Przepraszam , jeśli tylko zdążę zająć najlepszy stolik w naszej stołówce , to obiecuję , że już nigdy nie obrażę żadnego żółwia ! – zdecydował Niall .
Wymijał sprawnie każdą osobę podążającą w odwrotnym kierunku . Miał tylko jeden cel . Usiąść przy najlepszym stoliku zanim zdążą zrobić to przedstawicielki damskiej części szkoły . Dobiegł do wyznaczonego miejsca i położył na blacie swój plecak .
W tej samej chwili , na tym samym stole wylądowała również torba kogoś innego , kim okazała się Joyse.
 -Lucy – Niall uśmiechnął się do dziewczyny , a ta tylko skinęła głową , jakby słowo wypowiedziane przez blondyna było pytaniem .
 -Byłeś pierwszy – stwierdziła z uśmiechem malującym się na twarzy .
 -Jak chcesz możesz usiąść z nami – zaproponował Niall .
Lucy już chciała odmówić , kiedy odezwał się dopiero co przybyły Liam .
 -Niall ma rację . Siadaj z nami – wyszczerzył zęby , a dziewczyna pokiwała głową i posłusznie cupnęła na krzesełku .
         Zayn kręcił się po domu . Był już znudzony tą swoją głupawą chorobą i zdenerwowany sytuacją Harrego , przez co nie mógł znaleźć sobie miejsca . Poszedł do holu , żeby sprawdzić jak bardzo tragicznie wygląda w spodniach od piżamy Louisa . Niebieskie , długie , z polaru na dodatek w kolorowe misie . uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze i pokręcił głową , a jego grzywka opadła mu na czoło . Zupełnie jak za dawnych czasów . Kiedy jeszcze mieszkał w Bradford nawet na myśl mu nie przyszło , żeby stylizować włosy każdego ranka .
Westchnął cicho i już miał wracać do salonu , kiedy po domu rozległ się dźwięk dzwonka . Jęknął cicho , ale podszedł do drzwi i otworzył je zamaszystym gestem , mając pewność , że to Louie czegoś zapomniał . W momencie , w którym zobaczył osobę stojącą w progu , zamarł .
          Średniego wzrostu dziewczyna o długich , sięgających prawie do pasa rudawych włosach , z olśniewająco białym uśmiechem i kolczykiem w wardze. Jej niebieskie oczy błyszczały niczym dwie perełki . Znał ją . Nawet bardzo dobrze . Tylko teraz , wyglądała inaczej . Nie była już przeraźliwie chuda , jej piersi nabrały kształtów .
 -Lexie – wyszeptał , a dziewczyna uśmiechnęła się słodko .
 -Cześć Zayn – powiedziała melodyjnie , a on poczuł ukłucie w okolicy żołądka .
Pamiętał każdą spędzoną z nią chwilę , każdy pocałunek , każde wypowiedziane przez nią „kocham”. Alexandra Edwards , dziewczyna która była zawsze przy nim . Jego pierwsza dziewczyna . To właśnie z nią całował się po raz pierwszy w wieku dwunastu lat . Była wtedy dużo wyższa od niego i musiał stanąć na cegle , żeby dosięgnąć jej ust . To właśnie z nią uprawiał pierwszy seks  , dokładnie w jego szesnaste urodziny. Później powtarzali to regularnie . Byli dla siebie wszystkim , jednak widywali się z reguły w wakacje , albo w dłuższe weekendy i święta . A wszystko to spowodowane było szkołą Zayna.
Ostatni raz widzieli się w święta Bożego Narodzenia , których Zayn nie obchodził , jednak wrócił do domu , żeby spędzić choć trochę czasu z rodziną . Lecz wtedy było to spotkanie przelotne . Lexie nie miała dla niego zbyt dużo czasu , a kiedy przyjechał na Wielkanoc , okazało się , że wyjechała do rodziny . W ostatnie wakacje Zayn był w domu tylko przez miesiąc , podczas którego Lex jak zawsze była w Hiszpanii u swojej ciotki .
          Był tak zajęty wspominaniem dawnych czasów , że głos dziewczyny , który sprowadził go na ziemię , jednocześnie go wystraszył .
 -Zaprosisz mnie do środka?
Skinął głową i posłusznie otworzył szerzej drzwi . Dopiero teraz zauważył , że Lexie postawiła na posadzce przed domem dziecięce nosidełko . Poczuł ukłucie bólu , jednak nie okazał jej tego .
Zaprowadził ją do pokoju i kazał się rozgościć .
 -Widzę , że ci się powodzi – wskazał podbródkiem na ciemnoróżowe nosidełko .
Nie udało mu się jeszcze zobaczyć znajdującego się w nim bobasa .
 -Można tak powiedzieć –uśmiechnęła się smutno . – Ale jest nam bardzo ciężko bez tatusia , prawda Annie ? – spytała maluszka .
Znowu to dziwne ukłucie . Można było nazwać je jednym słowem . Zazdrość .
 -Jej ojciec musi być skończonym dupkiem – skwitował Zayn opadając na sofę . – Zostawić kogoś takiego jak ty ? – zapytał jakby sam siebie . –Ile ma ? – spojrzał na dziewczynę .
 -Cztery miesiące – odparła Lexie .
Zayn skinął głową . Wykonał w myślach obliczenia . Wyszło na to , że Lex nie miała tylko jego . Musiała kochać się z kimś innym na przełomie sierpnia i września , skoro jej córka miała teraz cztery miesiące . Teraz już nie był zazdrosny . Był zły .
 -Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć , że masz dziecko ? – warknął .
Alexandra zasępiła się .
 -Miałam powiedzieć ci ,kiedy tylko zaszłam w ciąże , ale twoja mama mi zabroniła . Powiedziała , że na pewno ciężko to zniesiesz . – odpowiedziała zwieszając głos .
 -Moja mama wiedziała ?! – starał się kontrolować , żeby nie obudzić dziecka .
W końcu ono nie było niczego winne
 -Owszem . Ale stwierdziła , że nie możesz zawalić szkoły … - Lexie spojrzała na zaciśnięte  na kolanach dłonie .
Do Zayna po chwili dotarło , co tak naprawdę powiedziała Alex.
 -Co ? – zapytał .
Lexie odchrząknęła i w odpowiedzi zaczęła majstrować coś przy nosidełku . Po chwili odpięła paski bezpieczeństwa i wzięła na ręce dziecko .
Zayn z początku widział tylko jej plecki . Lex zdjęła najpierw swojemu dziecku czapeczkę , która opadła bezwładnie ukazując czarną czuprynę malucha . Dziewczyna posadziła córeczkę na swoich kolanach . Przodem do Zayna .
Chłopak ujrzał najpiękniejszą istotkę na ziemi . Jej czarne oczka błyszczały niesamowicie , niczym dwa rozżarzone węgielki .
 -Zayn . Poznaj Vivianne . Swoją córkę .

-*-
Mimo tego , że nie było pod ostatnim rozdziałem 23 komentarzy , zdecydowałam się dodać ;d ale tym razem już Wam nie odpuszczę ;> 
Nie będę wyznaczać granicy , jednak chciałabym aby KAŻDY KTO CZYTA TEGO BLOGA SKOMENTOWAŁ CHOĆBY JEDNYM SŁOWEM ! 
Jest 32 obserwatorów .. To chyba już coś znaczy no nie? 
Ten rozdział jest chyba jednym z moich ulubionych ;d może dlatego , że pojawia się Lexie , która jest w pewnym sensie moją ulubioną postacią ;O 
Moje wyobrażenie Alex , możecie zobaczyć w zakładce "bohaterowie" ;D
Obiecuję , że następny rozdział będzie .. yhmm .. Dobra .. Niech to będzie niespodzianka xD
TAK WIĘC POKAŻCIE MI ILE WAS JEST , BO TO WŁAŚNIE DLA WAS PROWADZĘ TEGO BLOGA , I NIE WIEM , CZY MA TO SENS! 

W następnym rozdziale:
-Kocham cię – [...]
[...]
-Obiecaj mi , że już zawsze tak będzie – poprosił [...] zgarniając z jej czoła grzywkę . 
Uśmiechnęła się słodko. 
-Obiecuję – wyszeptała i pocałowała go . 



czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 13


              W domu chłopaków dało się wyczuć ciężką atmosferę . Z niewiadomych dla nich powodów Harry nie wrócił na noc , a Louis nie chciał nic powiedzieć . Zamknął się na klucz w pokoju , z którego nie miał najmniejszej ochoty wyjść . Przez całą noc siedział na szerokim parapecie okna i wpatrywał się niebo pełne gwiazd . Co jakiś czas rozglądał się po okolicy. Miał nadzieję , że wypatrzy gdzieś Harrego .
              Loczek pojawił się dopiero nad ranem , kiedy Louisowi się przysnęło . Ale nie tylko Tomlinson oczekiwał jego powrotu . Niall siedział wytrwale w bujanym fotelu w salonie starając się nie zasypiać . Kiedy tylko drzwi frontowe uchyliły się , blondyn zerwał się na równe nogi i pobiegł do holu sprawdzić , co z Harrym .
             Chłopak był w opłakanym stanie . Zalał się w trupa i w ogóle nie kontaktował . Śmierdział na odległość mieszanką damskich perfum i marihuaną .
 -Coś ty człowieku ze sobą zrobił ? – wymamrotał Niall i podtrzymał go , żeby tylko się nie wyrżnął .
Zaprowadził Hazzę do salonu i pomógł mu się ułożyć na kozetce , a sam pobiegł po miskę , powtarzając cicho przysłowie : „Przezorny zawsze ubezpieczony” .
Postawił miskę przy kanapie i usiadł ponownie na bujanym fotelu . Miał zamiar czuwać , żeby tylko Harry nie udusił się swoimi wymiocinami .
             Louisowi śniło się coś dziwnego . Drgnął i otworzył szeroko oczy . Był przerażony , po linii kręgosłupa ściekały mu nieprzyjemne kropelki potu. Zerknął przez okno . Na dworze już dawno było jasno , a w domu panowała cisza . Jakby wszyscy domownicy byli pogrążeni w głębokim śnie .
Szatyn zeskoczył z parapetu i cichaczem wymknął się z pokoju , z nadzieją , że po drodze do łazienki nikogo nie spotka .
Jego modły zostały wysłuchane . Co najmniej dwie osoby przebywały właśnie w salonie , rozmawiając przyciszonymi głosami . Louie nadstawił ucha , jednak udało mu się usłyszeć tylko nic nie mówiące skrawki konwersacji . Właściwie , to słyszał tylko i wyłącznie zdenerwowanego Nialla .
 -…Nie ! Nie wiem , o której wrócił … Miałem wrażenie , że wyrzyga całe wnętrzności ..
Tomlinson zrezygnował z wizyty w łazience i wparował do salonu , zastanawiając się o kim mówił Niall . Chociaż , to było raczej oczywiste.
            Jego mina zrzedła w momencie , w którym przekroczył drzwi prowadzące do salonu . Na widok skulonego na kozetce Harrego miał ochotę płakać i wrzeszczeć za razem . Był zły i na niego i na siebie . W końcu to przez jego szczerość Hazza uchlał się jak świnia . Miał ochotę wybiec z domu i krzyczeć , że wszystko spaprał , bo wydawało mu się , że wyznanie swoich uczuć przyjacielowi coś zmieni . Już miał wychodzić z pokoju , kiedy Harry zaczął się krztusić . Z początku wydawało im się , że znowu ma mu się na wymioty , jednak z każdą sekundą ciałem Loczka wstrząsały coraz to silniejsze drgawki .
          Chłopcy byli przerażeni . Louie podbiegł do niego i pilnował , żeby nie spadł z sofy .
 -Niall! Do jasnej cholery ! CO TAK STOISZ?! DZWOŃ PO KARETKĘ ! – wrzasnął na zdezorientowanego blondyna . –LIAM ! Pootwieraj okna i przynieś mi zimne okłady ! – polecił .
Starał się nie patrzeć na bladą twarz Stylesa , rozchylone wargi  , z których wypływała dziwna maź , jakby piana , lekko otwarte oczy , w których nie było widać źrenic. Najgorsze jednak były odgłosy , które wydawał , jakby zbierało mu się na wymioty i dławił się za razem .
Do oczu Lou napłynęły łzy . Po chwili Liam przyniósł mu miskę z dwoma ręczniczkami w środku . Wyjął jeden , wyżymał porządnie i zaczął obmywać nim twarz bruneta , jednak wciąż nie ustające drgawki nie ułatwiały mu zadania .
 -Harry , co z tobą ? – wyszeptał cichutko .
 -Karetka już jedzie – oznajmił Niall wparowując do pokoju .
             Blondyn był w szoku . Miał Déjà vu .

Niewysoki chłopiec , o przerażająco błękitnych tęczówkach szedł jedną z ulic rodzinnego Mullingar . Jak zawsze , zwracał uwagę na najmniejszy szczegół w otoczeniu . Cieszył się , słysząc coraz to głośniejsze trele ptaków . Rozkoszował się każdym , nawet nędznym promykiem słońca , który oświetlał jego twarz i raził w oczy .
Kilka metrów przed nim szła dziewczyna , wysoka i kształtna brunetka z włosami opadającymi na pośladki . Jednak blondynek nie zwracał na niej większej uwagi . Wolał spoglądać w niebo , w poszukiwaniu jakiejś „luki” w chmurze , przez którą mogło wkrótce przebić się słońce . Kiedy jego wzrok padł na kobietę , leżała na ziemi , a jej ciało drgało w dziwny , nierównomierny sposób , jakby nerwy ukryte pod jej skórą stroiły sobie żarty .
Podbiegł do niej. Kilkoro przechodniów zatrzymało się jeszcze nad dziewczyną , jeden zadzwonił po karetkę , lecz żaden z nich nie wiedział co więcej może zrobić .
Blondynek instynktownie usiadł na ziemi i ułożył głowę kobiety na swoich udach , aby ta nie uderzała głową o zimny i twardy chodnik . Chwycił jej dłoń , na której znajdowała się dziwna , pomarańczowa bransoletka i przeczytał znajdujący się na niej napis .
„Jestem chora na padaczkę”
Otworzył szeroko oczy .
Kilka dni później spotkał dziewczynę , która jak się okazało wyszła  z tego bez szwanku . Jednak gdyby nie , niby bezużyteczna pomoc chłopca , mogłoby skończyć się to o wiele gorzej .

Pokręcił energicznie głową , żeby pozbyć  się wspomnień. Pocieszał się w duchu , że jeden napad padaczkowy wcale nie znaczy o chorobie .
             Zayna obudziło wycie syren ambulansu . Z początku starał się je ignorować , jednak kiedy zrozumiał , że wóz zatrzymał się niebezpiecznie blisko jego domu , wyskoczył z łóżka i w samych bokserkach popędził na dół . Kiedy zobaczył mężczyzn ubranych w czerwone wdzianka wynoszących na noszach nieprzytomnego Harrego całe powietrze uleciało z jego płuc i usiadł na jednym ze stopniu . Za ratownikami medycznymi szedł Liam. Wskazał Zaynowi , na salon , a ten , tylko skinął głową , po czym zebrał swoje cztery litery i wszedł do pomieszczenia . Niall stał na środku przyciskając do piersi szlochającego Lou . Chociaż nie wiedział co tak naprawdę się stało podszedł do nich i również przytulił , mając nadzieję , że zaraz wszystko mu wytłumaczą .
            Najgorszy dla Nialla był fakt , że ma jeszcze przed sobą lekcję hiszpańskiego z Lucy . Nie miał jej numeru telefonu , aby odwołać spotkanie , więc zabrał klucze do garbuska Liama i upewniając się , że chłopcy dadzą sobie radę, wyszedł z domu. Miał zamiar skrócić tę lekcję do minimum . Chciał jak najszybciej wrócić do domu , żeby dowiedzieć się co z Haroldem .
Dziewczyna czekała na niego przed domem . Zaparkował na podjeździe i wyszedł z auta zamykając je za sobą .
 -Odklepmy te dzisiejsze korki –mruknął zamiast powitania , a dziewczyna uśmiechnęła się krzywo i wpuściła go do środka .
             Usiadł na jasnej sofie i otworzył książkę na odpowiedniej stronie . Jednak Lucy miała inne plany .
 -Coś się stało ? – zapytała widząc , że blondyna coś gryzie .
Znała go dopiero od trzech tygodni , ale zdążyła go poznać na tyle , aby wiedzieć , że coś jest nie tak.
 -Czy to ciebie w ogóle interesuje ? – burknął Niall . –Ostatnio ,kiedy próbowałaś mi „pomóc” skończyło się to … sama wiesz jak .
Przewróciła oczami przyjmując obojętny wyraz twarzy .
 -Nie wymyślaj , tylko mów co się stało – odparła .
Niall westchnął .
 -Harry jest w szpitalu , wystarczy ?
Dziewczyna zmarszczyła czoło . Nie interesował ją jakoś specjalnie stan Stylesa , jednak zapytała tylko z czystej ciekawości .
 -Dlaczego?
-Ojeju Lucy . Nie musisz wszystkiego wiedzieć. To nie twoja sprawa. Zajmijmy się lekcją, a nie gadaniem . – Warknął Niall .
Tym razem ją uraził . Prychnęła głośno , podniosła się z sofy i podeszła do okna . Przygryzła wargę . Teraz maska , którą zazwyczaj miała przy sobie , zniknęła . Wyparowała , a Niall mógł patrzeć na prawdziwą Lucy , która posiadała uczucia. Dziewczyna westchnęła cicho i podeszła do chłopaka , po czym usiadła obok niego . Cały czas patrzyła na przeciwległą ścianę .
 -Kim my tak właściwie dla siebie jesteśmy ? – zapytał szeptem Niall .
Lucy zerknęła na chłopaka , a przed oczami miała tylko jego , w dniu , kiedy ją pocałował . Na pewno nie był już dla niej wrogiem . Był dla niej kimś znacznie więcej . Przyjacielem ? Raczej nie . Kumplem ? Na pewno nie . A więc kim ?
 -Nie wiem , Niall – odparła równie cicho co blondyn .
 -Nadal mnie nienawidzisz ?
Lucy zaśmiała się cicho i pokręciła głową .
 -Nie potrafię cię nienawidzić – wymamrotała spuszczając głowę , żeby chłopak nie zauważył jej zarumienionych policzków .
             Niall zdał sobie sprawę , co właśnie powiedziała Lucy . Odwrócił się przodem do niej i wziął ją pod brodę , zmuszając aby na niego spojrzała . Jej zielone oczy , wywołały u niego dreszcze . Uśmiechnął się delikatnie , a ona odwzajemniła drobny geścik .
 -Spróbujemy od nowa ? – zapytała .
Niall skinął tylko głową , a ona wtuliła się w jego pierś , chowając twarz w zagłębieniu jego szyi .
 -Spróbujemy od nowa –wyszeptał głaszcząc ją po włosach .


-*-
Szczerze ? Bałam się opublikowania tego rozdziału .. 
Boję się jak zareagujecie na to , co stało się z Harrym ..
Z góry chciałabym Wam serdecznie podziękować za komentarze , ilość obserwatorów  , wejścia .. 
DZIĘKUJĘ <33
Mimo tego , nadal będę Was "szantażować" .. 
23 KOMENTARZE I BĘDZIE CUD , MIÓD I ORZESZKI :D
Prosiłabym Was wszystkich o zagłosowanie w sondzie , którą umieściłam na górze , po prawej .. To dla mnie bardzo ważne , ponieważ nie mogę się zdecydować .. ;D

W następnym rozdziale :
 -Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć , że masz dziecko ? – warknął . 
[...]
 -Miałam powiedzieć ci ,kiedy tylko zaszłam w ciąże , ale twoja mama mi zabroniła . Powiedziała , że na pewno ciężko to zniesiesz . – odpowiedziała zwieszając głos . 

poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 12


          Hazza gonił Louisa po domu tak długo , aż Niall go nie chwycił , a nawet wtedy wyrywał się , byle tylko złapać Karotkowego . Jednak Lou bardzo szybko załagodził sytuację wyciągając Harolda na zakupy . Zjedli śniadanie i ogarnęli się w ekspresowym tempie . Już chwilę po dziesiątej siedzieli w Mini Cooperze Hazzy .
 -Jedziemy tylko do Tesco ? Czy gdzieś jeszcze ? – zapytał Harold .
 -A co ? Chcesz już wracać do domu ? – zapytał Louie poruszając zabawnie brwiami .
Harry uśmiechnął się słodko . I przyjrzał się dokładniej panu Marchewce , który za wszelką cenę próbował się nie uśmiechać . Loczek wskazał na niego palcem i uśmiechnął się szerzej .
 -Ty coś kombinujesz – bardziej stwierdził niż zapytał .
Louis tylko wzruszył ramionami .
          Harry zastanawiał się co też Lou wymyślił . Przez całą drogę w ogóle się nie odzywał , posyłał tylko Loczkowi nic nie mówiące uśmiechy .
 -LouLou! Dokąd my jedziemy ? – zapytał Harry robiąc błagalną minę .
Tomlinson zaśmiał się .
 -Na zakupy – odparł z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Styles przewrócił oczami i usiadł wygodniej , opierając skroń o szybę .
Rozmyślał o wszystkim i o niczym . Najczęściej przed jego oczami pojawiała się Lucy . Czuł wstyd , z powodu swojego zachowania w dzieciństwie , bo wiedział , że to przez niego wszyscy nabijali się z małej dziewczynki . Bał się wspomnieć o tym Louisowi . Po pierwsze , z powodu obietnicy złożonej Zaynowi , którą zdecydował bezustannie realizować . Już nigdy nie miał wspomnieć o dziewczynie i nie mógł już spojrzeć na nią , jak na obiekt pożądania . Czy był na to gotowy ? Sam nie był tego pewien . Po drugie , nie chciał psuć tej sielankowej atmosfery panującej w aucie .
 -O czym myślisz ?- zagaił Lou .
Harold wzdrygnął się na dźwięk jego głosu . Spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie .
 -Zastanawiam się , gdzie mnie wywozisz – kłamanie przychodziło mu z łatwością , jednak oszukiwanie Louisa było dla niego jedną z najtrudniejszych rzeczy .
Nie potrafił ściemniać w żywe oczy , swojemu najlepszemu przyjacielowi .
Jednak tym razem mu się udało . Lou uwierzył i uśmiechnął się szeroko .
          Tomlinson nie kłamał . Już po trzydziestu minutach stali przed jednym z największych Centrum Handlowych w Londynie . Hazza przyglądał się Louisowi z zaciekawieniem .
 -Mówiłeś prawdę – stwierdził głupkowato , a szatyn parsknął śmiechem i uderzył go w ramię .
 -No jasne , że mówiłem . A teraz chodź , zaszalejemy – puścił mu oczko i wysiadł z auta .
Kiedy tylko wparowali do środka , mieli potrzebę zajrzenia do każdego sklepu , nawet jeśli oferował tylko różnego rodzaju wózki , łóżeczka i nosidełka . Bawili się jak małe dzieci , obgadując stroje i fryzury różnych ludzi . Zupełnie jak za dawnych czasów , kiedy jeszcze nie zwracali tak wielkiej uwagi na dziewczyny .
Nagle Harry zatrzymał się przy sklepie obuwniczym i przyłożył czoło do szyby . Na wystawie stały najpiękniejsze Supry , jakie widział w życiu .
 -Już się  tak nie śliń , tylko chodź przymierzyć – polecił Louis ciągnąc go za rękę .
Curly w mgnieniu oka założył buty . Były idealne . Przyglądał im się z takim zachwytem , że Lou miał ochotę parsknąć śmiechem .
 -Jak je kupię , to Niall mnie chyba zje – wymamrotał Harold.
Louie pokręcił głową z niedowierzaniem , zastanawiając się , co buty mogą zrobić z człowiekiem .
 -No to jak ? Kupujesz?
Harold mimowolnie posmutniał .
 -Nie dam rady – spojrzał na zdziwionego Louisa , którego sam wzrok i zmarszczone czoło pytały „Dlaczego?” – Nie wziąłem portfela – zrobił minę smutnego szczeniaczka i podciągnął niezdarnie nosem , jakby chciał wziąć Lou pod włos . –BooBear .. Wiesz jak ja bardzo cię kocham –wysunął dolną wargę do przodu .
Szatyn wyjął z tylnej kieszeni spodni portfel i z uśmiechem spojrzał na sprzedawczynię .
 -Bierzemy je – wskazał na buty .
Radość Harolda była tak wielka , że rzucił się na Louisa , krzycząc jak bardzo mu dziękuje . Cieszył się jak małe dziecko .
          Kolejne dwie godziny minęły jak z bicza trzasnął . Loczkowi udało się naciągnąć Louisa na parę rurek i marynarkę , oraz namówić go , żeby kupił dla siebie choćby nowe Vansy i szelki .  
 -Padam z nóg . Idziemy coś zjeść ? – zaproponował Lou .
Harry zgodził się od razu . Sam był wykończony i piekielnie głodny , zupełnie jak Niall przez cały czas.
          Mieli już wracać do domu . Wzięli torby z zakupami i ruszyli ku wyjściu , kiedy Curly wpadł na pewien genialny pomysł . Przystanął na chwilę przy fontannie , udając , że chwyciła go kolka . Lou podszedł do niego i przykucnął obok , czekając , aż Harold dojdzie do siebie i będą mogli wznowić wędrówkę . W ułamku sekundy , Harry zdążył chwycić Louisa i wrzucić do wody . Tomlinson wydał tylko zduszony pisk i spojrzał na Hazzę wściekły . Wstał . Z jego włosów kapały , a właściwie spływały stróżki wody .
 -Chodź tutaj – warknął tupiąc nogą .
Curly pokręcił głową , dusząc się ze śmiechu . Zdał sobie właśnie sprawę , że Louis wygląda jak zmokły kurczak . Podszedł bliżej i chwycił torbę z butami Loczka , stojącą na posadzce , po czym wycofał się na sam środek fontanny .
 -Ale ja mam twoje buciki – uśmiechnął się szyderczo i zaczął powoli zanurzać torbę w wodzie .
Przerażony Harold wskoczył do fontanny , nie zwracając uwagi na to , że za chwilę, będzie cały mokry . Porwał Louisowi swoje „skarby” i przycisnął je do piersi . Po czym uciekł do ścianki fontanny , żeby odłożyć buty na posadzkę .
Szatyn zaśmiał się głośno i ruszył w kierunku Hazzy . Niestety , kiedy miał zamiar przytulić bruneta , poślizgnął się . Jednak udało mu się chwycić chłopaka za rękę i oboje wpadli do wody .
 -Lou ! Mój telefon ! – wrzasnął Harry i zerwał się na równe nogi .
Tommo wsparł się na łokciach i spojrzał zalotnie na Loczka .
 -To tylko telefon – wzruszył ramionami . –Wiesz co ? Ty naprawdę seksownie wyglądasz w mokrych włosach – stwierdził , a jego policzki przybrały barwę dojrzałego pomidora .
Harry też się zarumienił .
 -Taa.. Jak dziecko Tarzana – burknął , co idealnie rozładowało napięcie powstałe między nimi i oboje parsknęli śmiechem .
  Całą drogę do domu , Harry przeżywał , że wszystko w jego aucie będzie mokre . Louis tylko szczerzył zęby  i powtarzał , że to Loczek wpadł na tak beznadziejny pomysł .
 -Może zatrzymamy się w parku … Wiesz gdzie ? – zapytał Lou .
 -Louie.. Jestem cały mokry .. Pojedźmy do domu .. Przebierzemy się i pójdziemy na spacer – Harry uśmiechnął się błagalnie .
Louis westchnął zrezygnowany i tylko pokiwał głową .
          Nie zabrakło pytań , kiedy przekroczyli próg domu w mokrych , przylegających ściśle do skóry ubraniach . Jednak nie mieli ochoty opowiadać o całym zajściu w galerii . Obiecali , że zrobią to , jak wrócą ze spaceru . Oboje wzięli szybki prysznic , wysuszyli włosy i ubrali w suche ciuchy
 -Haroldzik ! Idziemy ? – krzyknął Lou , łomocząc w drzwi od pokoju Hazzy , które po chwili się otwarły.
 -Chodźmy – powiedział Hazza .
          Szli do „ich” miejsca , o którym z całej piątki , wiedzieli tylko oni . Na obrzeżach parku rósł ogromny dąb , którego konary były tak rozłożone , że nie było problemu , żeby wspiąć się na niego i bezpiecznie usiąść na samiutkim środku pnia . Mieściły się na nim akurat dwie osoby ich postury .
Dotarcie na miejsce zajęło im trochę ponad pół godziny . Gorzej jednak było z wspięciem się na drzewo . Po tak długiej przerwie , w odwiedzaniu tego miejsca , wyszli z wprawy , ale udało się . W końcu oboje rozsiedli się wygodnie .
          Harry spojrzał na Louisa wyczekująco .Wiedział , że ten , chce z nim porozmawiać . Skąd? Po prostu to widział . Jednak Tommo milczał .
 -Ej .. BooBear .. Wszystko okej ? – zapytał chwytając go za rękę .
Nadal ta cisza . Louis nie wiedział co ma powiedzieć .
Harry wziął jego twarz w dłonie i spojrzał prosto , w te szare oczy .
 -Louis .. Co się dzieje ? – zapytał.
Szatyn pokręcił głową .
 -Harry .. Coś dziwnego dzieje się ze mną – wyszeptał i spuścił wzrok .
Styles się przeraził . Odebrał słowa swojego przyjaciela całkowicie inaczej , niż powinien . Wydawało mu się , że Louisowi chodzi o to , że jest chory .
 -Co ?! – spytał robiąc wielkie oczy .
 -Nie wiem … Ja się chyba … zakochałem . – Powiedział
Loczek poczuł dziwne ukłucie w okolicy żołądka .. No tak .. Lou się zakochał.
 -Kim jest ta szczęściara ? – zapytał zimno.
 -„arz” – dopowiedział Lou , a Harry zmarszczył brwi , bo tak naprawdę nie zrozumiał , co Louis ma na myśli . – Chciałeś chyba powiedzieć : „Szczęściarz” . –Wyjaśnił prawie szeptem .
Powoli Hazza przyswajał słowa Louisa . „Szczęściarz” , „Chyba się zakochałem” … LOUIS BYŁ GEJEM!
 -Jesteś homo ?
Chłopak pokręcił głową .
 -Nie .. Do pewnego czasu zwracałem uwagę tylko na kobiety … Jednak ..
 -Jednak, co ?
 -Kiedy zobaczyłem , jak bardzo zależy ci na Lucy , czułem się zazdrosny … Wiem , że to dziwne … Ale tak było .
          Lou nie miał pojęcia , dlaczego mówi o tym Harremu . Jednak kiedy tylko to zrobił , czuł się lżej. Jakby te kilka słów ciążyły mu niczym wielka tajemnica ciążąca osobie , która za wszelką cenę chcę ją komuś przekazać , a nie może .
          Harry patrzył na Louisa jak na kogoś innego . W jego oczach nie był już tym samym Lou. Był gejem , w dodatku zakochanym w nim . Brzydził się nim .
Loczek kochał Louisa … ale tak , jak przyjaciela albo brata .
W pierwszej chwili nie pomyślał o wielu chwilach , w których sam był o niego zazdrosny . Jednak to i tak w niczym by nie pomogło . Harry zachował by się tak samo .
Spuścił głowę i przygryzł nieporadnie wargę , a kiedy Lou położył mu dłoń na ramieniu , drgnął i spojrzał na niego z obrzydzeniem .
 -Nie dotykaj mnie – warknął i strząsnął rękę Lou .
Już chwilę później zeskoczył z drzewa i ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku , zostawiając Louisa samego ze łzami zbierającymi się w szarych oczach .

-*- 
Hmm . Nie lubię tego rozdziału .. 
Jest nudny , bezsensowny i głupi , ale niestety musiałam go dodać ;<
Następny będzie zdecydowanie lepszy .. 
No ]przynajmniej będzie się coś działo ;d
Chciałabym powtórzyć , jeśli ktoś chce być INFORMOWANY o nowych rozdziałach ! Piszcie w komentarzach swoje gg , nicki na tt . Informuję również na blogach ALE tylko na BLOGSPOCIE , ponieważ Onet chyba się na mnie obraził -,-
A więc .. ;D Podbijam stawkę do 23 komentarzy ;D

 W następnym rozdziale :
 -Kim my tak właściwie dla siebie jesteśmy ? – zapytał szeptem Niall . 
[...]
 -Nie wiem , Niall – odparła równie cicho co blondyn . 
 -Nadal mnie nienawidzisz ? 

(Wybaczcie , że takie krótkie , ale nic więcej nie mogę zdradzić ;d )



sobota, 19 maja 2012

Rozdział 11


             Patrzył na malutką twarzyczkę i próbował jakoś porównać ją z dziewczyną , która na początku roku przeniosła się do ich szkoły . Chciał znaleźć coś , jakiś szczegół , detal , który pomógłby mu stwierdzić , że to jedna i ta sama osoba  . Jak się okazało takich szczególików było nawet kilka .
Przede wszystkim oczy . Śliczne zielone patrzałki wyłaniające się spod gęstych rzęs, patrzące na wszystkich z nieufnością .
Malutki nosek usiany słodkimi piegami.
Długie , kasztanowe włosy .
 -Zaynold . Wszystko okey ? – zapytał Lou.
Mulat tylko wskazał palcem na zastygłą twarz dziewczynki uwiecznionej na zdjęciu.
Powoli . Bardzo powoli docierało do niego , kim jest zajebiście seksowna Lucy Joyse , a właściwie kim była i dlaczego ich tak bardzo nienawidzi . Przypominał sobie incydenty związane z jej drobną osobą. Kiedy to naśmiewali się z małej dziewczynki , która tak naprawdę nigdy, nic im nie zrobiła .
 -To nie może być ta sama Lucy , to jest na bank zbieżność nazwisk – stwierdził Louis .
Jego twarz zrobiła się blada jak kreda . W jego głowie pojawiły się te same wspomnienia , które majaczyły przed oczami Zayna .
             Mulat w tej chwili nie marzył o niczym innym , tylko , żeby Louis miał rację . Jednak prawda jest bezlitosna.
 -Louie, to jest właśnie ona – wyszeptał.
Momentalnie stracili ochotę na oglądanie zdjęć . Odpowiedź , na pytanie , które zadawała sobie cała piątka było dosłownie pod ich nosem .
              Kilka minut po czternastej Louis zostawił Zayna samego i pojechał po chłopców, jak co dzień odebrać ich ze szkoły .
Wsiedli do auta uśmiechając się szeroko . Tylko Niall był jakiś przygnębiony .
Louisa korciło , żeby już teraz powiedzieć im , czego się dzisiaj dowiedział . Jednak obiecał Zaynowi , że zrobią to razem .
              Kiedy znaleźli się w domu , Zayn czekał już w salonie opatulony kocem i z kubkiem ciepłej herbaty w rękach . Chłopcy rozsiedli się na kozetce i spojrzeli na Louisa i Zayna oczekująco .
 -Musimy wam o czymś powiedzieć – zaczął Louie niepewnie , nie wiedział od czego zacząć.
 -Słuchamy – Liam zachęcił go uśmiechem , jednak to Zayn przejął pałeczkę , zaczerpnął głośno powietrza i zaczął mówić
 -Mam do was prośbę . Sięgnijcie pamięcią kilka lat wstecz . Dokładniej pięć . Chodziła z nami do szkoły taka mała dziewczynka . Była dość.. przy kości .
W domu panowała chwila ciszy .
 -Coś mi świta – stwierdził Harry . –Ale co to ma wszystko znaczyć ?
Louie uśmiechnął się triumfalnie .
 -A wy ? – spojrzał na Liama i Nialla. – Wiecie kogo mamy na myśli ? -  Skinęli głowami .  –A kojarzycie może jak się nazywała ?
Kolejna chwila oczekiwania , aż trybiki w mózgach chłopaków zaczną działać jak należy .
 -Ta mała ? – zapytał Harry . – Louis , Zayn .. Do jasnej cholery o co wam chodzi ? Dlaczego tak naglę zainteresowaliście się małym pulpetem , który pięć lat temu chodził ze mną do klasy ?!
Nagle z ust Nialla padło kilka niezrozumiałych słów . Jednak zarówno Louis , jak i Zayn wiedzieli co miał na myśli .
 -Co mruczysz pod nosem ? –zapytał wrednie Harry.
 -Lucy Joyse – wyszeptał Niall , a na twarzach dwójki zamajaczyło zdziwienie przeobrażające się w coraz to większy szok.
             Niall nie mógł w to uwierzyć . To nie mogła być ona. To nie mogła być Lucy .
Czuł narastający z każdą chwilą wstyd. Co z tego , że był wtedy małym chłopcem ? To nie jest wytłumaczenie . Bał się najbliższego spotkania z dziewczyną , które jak na złość miało nastąpić wkrótce .
Była dziewczynką … Może i pulchną , ale też była osobą .. Tak samo jak on , potrzebowała miłości i akceptacji , której nie zaznała .
Schował twarz w dłoniach . Już teraz rozumiał wszystko . Znał powód nienawiści Lucy . Musiał to jakoś odkręcić . Tylko jak ?
             Lucy była już gotowa na przybycie Nialla . Chciała mieć już kolejną lekcję z głowy .
Blondyn zjawił się o ustalonej porze . Jednak zachowywał się inaczej . Nie był już tym samym , wyluzowanym Horanem . Wodził oczami po całym pomieszczeniu , omijając Lucy . Co chwilę ocierał spocone dłonie o materiał bluzy . Język mu się plątał.
Nie wiedzieć dlaczego Lucy zrobiło się go żal . Może i był jej wrogiem , jednak miała serce na swoim miejscu i nie chciała , żeby ktokolwiek czuł się nieswojo w jej towarzystwie.
 -Stało się coś ? –zapytała nagle , zbijając Nialla z tropu .
Chłopak spojrzał na nią przerażony i pokręcił głową .
 -Ej .. przecież widzę  - szatynka wzruszyła ramionami .
Blondyn przez chwilę wpatrywał się w swoje splecione dłonie .
 -Lucy .. Ja wiem – wyszeptał , a serce dziewczyny stanęło .
 -Co wiesz ? –fuknęła .
 -Znam powód twojej nienawiści …
Jej oczy powiększyły się do wielkości pięciozłotówek .
Między nimi zapadła krępująca cisza . Oboje patrzyli sobie prosto w oczy , nie wiedząc co powiedzieć .
 -Wiem , że to trochę za późno .. Ale chciałbym przeprosić .. Za to , że sprawialiśmy ci przykrość . – wymamrotał .
              Dziewczyna nie wiedziała co zrobić . Przyjąć przeprosiny i żyć jak gdyby nigdy nic ? Definitywnie nie ! Te lata , które spędziła w dzieciństwie , w Londynie były męczarnią . Jedno przepraszam nie załatwi całej sprawy .
 -Coś jeszcze ? –warknęła i podniosła się z kanapy.
Niall pokiwał głową . Powiedział sobie w myślach : Teraz albo nigdy . Zaczerpnął głośno powietrza i wstał . Dziewczyna zaczęła się cofać , kiedy ten się do niej zbliżał . W końcu natrafiła na ścianę . Uderzyła w nią plecami i patrzyła na Nialla przerażona . Chłopak stał tak blisko , że niemal stykali się ciałami .
 -Lucy .. zdaję sobie sprawę , że to jest już w ogóle nie na miejscu , ale …
Pochylił się i złożył na ustach Lucy pocałunek . Dziewczyna chciała go odepchnąć , jednak po chwili zdała sobie sprawę , że tego pragnie . Że nienawiść do Nialla Horana , była tylko przykrywką tego , co naprawdę do niego poczuła .
Oddała pocałunek rozkoszując się dotykiem delikatnych warg blondyna.
Miała rację .. Ten dzień miał odmienić jej życie .
                Niall odsunął się od niej.
 -Przepraszam … Nie powinienem – wyszeptał , a Lucy zdała sobie sprawę , co właśnie zrobiła , jej twarz na powrót stała się kamienną maską .
Żałowała  , że nie odepchnęła blondyna  , jednak było już za późno . Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem .
 -Masz rację – warknęła . – Nie powinieneś tego robić . Wróćmy do lekcji . – zażądała .  
Chłopak tylko skinął głową . 
Lucy nie wiedziała do końca jak zachowywać się w jego towarzystwie . Przecież jeszcze chwilę temu nie wyobrażała sobie , że kiedykolwiek będzie z nim rozmawiać jak z przyjacielem , a tu pocałunek . Próbowała wmówić sobie , że tego nie chciała , że nadal czuje nienawiść w stosunku do chłopaka . Jednak , gdyby nie duma , już dawno wskoczyłaby w jego objęcia i już nigdy nie puściła .  
            Następne dni wyglądały tak , jakby tego pocałunku nigdy nie było . W między czasie zaliczyli dwa kolejne spotkania , podczas których zachowywali się tak , jak zawsze .Pałali do siebie nienawiścią , identycznie , jak podczas pierwszej lekcji . Jednak z obu stron była ona udawana .
Piątek nadszedł szybko . Chłopcy nie mieli pojęcia co zaszło między tą dwójką , więc nie zwracali uwagi na zachowanie Nialla  . Znów był wiecznie nieobecny myślami .
             Zayn czuł się lepiej , jednak nadal męczyły go ataki kaszlu i miewał gorączkę.  Louis pilnował , żeby nie wychodził na dwór i żeby zażywał leki o wyznaczonej porze . Jednak szatyn nie marzył o niczym innym , tylko o rozmowie  z Harrym , który ostatnim czasem również był jakiś przygnębiony . Niestety za każdym razem , kiedy rozpoczynał temat , ktoś musiał im przeszkodzić . Dlatego też , w sobotę z samego rana zakradł się do pokoju Harrego .
             Nie pukał . Wiedział , że Hazza śpi . Uchylił delikatnie drzwi i zajrzał do środka . Miał rację . Loczek spał w najlepsze , nie zdając sobie sprawy , że w głowie Louisa rodzi się genialny plan , na jego pobudkę. Tomlinson zacierając ręce pobiegł do kuchni po kufel zimnej wody , po czym wrócił do sypialni Stylesa uśmiechając się szaleńczo .
 -Haroldzik . Wstajesz ? - zapytał cichutko.
 Loczek przewrócił się na drugi bok .
 -Tak , tak . Jutro - wymamrotał niewyraźnie .
             Szatyn wzruszył ramionami i podszedł do łóżka swojego przyjaciela . Pokręcony położył się akurat na wznak cmokając i jęcząc za razem . Lou zachichotał i uniósł rękę , w której trzymał kufel z wodą i przechylił go , a lodowata ciecz wylała się wprost na twarz bruneta . W tej samej chwili po domu rozszedł się wrzask , a właściwie pisk Lokowatego i głośny śmiech Louisa .
 -Dzień dobry .. Mr. Sexy - wymamrotał Karotkowy patrząc na rozwścieczoną twarz swojego kumpla. - Ej , ale naprawdę wyglądasz seksownie w mokrych włosach - stwierdził poruszając brwiami i krztusząc się ze śmiechu .
Loczek mierzył go wzrokiem .
 -Nie żyjesz - warknął i powoli podniósł się z łóżka .
 Louis w ułamku sekundy obrócił się na pięcie i wybiegł z pokoju wrzeszcząc na cały dom "HEEEEEELP" , machając przy tym rękoma i przede wszystkim budząc wszystkich domowników .

-*-
Po prostu kocham ten rozdział ;D I wielbię samą siebie , że go napisałam , bo z początku miałam w ogóle inne plany xD Więc mam nadzieję , że Wam się spodoba ;D 
Rozdział wyszedł trochę dłuższy niż zwykle ;d ale to chyba dobrze :)
Mam wrażenie , że KTOŚ dodaje kilka komentarzy pod rząd , żebym szybciej dodała rozdział . PROSZĘ ABYŚCIE TEGO NIE ROBILI ! Czytając coś takiego robi mi się po prostu przykro . Ponieważ chciałabym przeczytać komentarze , a nie "Dodaj nn" . Więc na przyszłość .. nie będę liczyć takich komentarzy ...
20 komentarzy i będzie git xDD

W następnym rozdziale :
-Ej .. BooBear .. Wszystko okej ? – zapytał chwytając go za rękę . 
[...]
 -Louis .. Co się dzieje ? – zapytał. 
Szatyn pokręcił głową . 
 -Harry .. Coś dziwnego dzieje się ze mną – wyszeptał i spuścił wzrok . 
[...]
 -Co ?! – spytał robiąc wielkie oczy . 
 -Nie wiem … Ja się chyba … zakochałem . – Powiedział  




środa, 16 maja 2012

Rozdział 10


           Lucy wmawiała sobie, że ten dzień będzie jak każdy inny. Pójdzie do szkoły na te kilka nieszczęsnych godzin, po czym wróci do domu zmęczona jak zawsze, odrobi lekcje, nauczy się na jutro, zje obiad… Rutyna. Jednak miała jakieś dziwne przeczucie, można to chyba nazwać kobiecą intuicją. Wydawało jej się, że dzisiaj stanie się coś, co zmieni bieg jej życia.
           W szkole była jak zawsze przed czasem. Usiadła na jednej z ławek w stołówce, która była całkowicie pusta. Wsłuchała się w bicie swojego serca, było jak mały ptaszek, trzepoczący w jej piersi. Westchnęła cicho i przymknęła powieki, żeby jeszcze bardziej wytężyć słuch.
           Kiedy gdzieś trzasnęły drzwi drgnęła wystraszona i rozejrzała się speszona po ogromnym pomieszczeniu. Była tam tylko ona, ale wydawało jej się, że cały czas ktoś na nią patrzy. Po prostu to czuła.
 -Lucy! – usłyszała czyjś przyciszony głos, jednak rozniósł się on po całej stołówce.
Zerknęła przez ramię, kilkanaście metrów od niej stał speszony Niall. Wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił.
 -Czego chcesz? – warknęła.
 -Nie umówiliśmy się na następną lekcję – wzruszył ramionami.
Przewróciła oczami.
 -Dzisiaj, osiemnasta? – zapytała.
Chłopak skinął głową i uśmiechnął się pod nosem.
 -Do zobaczenia. – Odwrócił się na pięcie.
 -Niall, poczekaj! –wrzasnęła, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Niall uśmiechnął się w duchu i spojrzał przez ramię. Był ciekawy, co takiego chce mu powiedzieć niesamowita Lucy Joyse.
 -Tak? – uniósł brew w geście zapytania.
Lucy nie wiedziała jak ma ująć w słowa, to co ma do przekazania. Westchnęła cicho podnosząc się z ławki i podeszła do Nialla.
 -Montuje film o zespole, w którym śpiewasz … I brakuje mi materiałów, więc muszę nagrać kilka filmików z waszym udziałem. – Powiedziała na jednym wdechu.
Niall zaśmiał się.
 -Teraz nie damy rady. Zayn jest chory, ale napomknę o tym chłopakom.
Skinęła głową i uśmiechnęła się ledwo zauważalnie, odpychając na chwilę od siebie tę maskę nienawiści. Jednak po chwili przybrała ją na nowo.
 -Dzięki – wydukała i wyminęła go.
Wyminęła go i ruszyła przed siebie. Chciała znaleźć się jak najdalej od Nialla Horana.
 -Joyse! Poczekaj! – krzyknął i już po chwili znalazł się u jej boku.
-Horan… Umawialiśmy się , że będę cię słuchać tylko podczas lekcji hiszpańskiego. Teraz nie jestem zobowiązana do niczego – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
Niall jęknął.
 -Dziewczyno! O co ci do cholery chodzi?! – krzyknął  głośno.
Lucy przewróciła tylko oczami i ruszyła w kierunku drzwi .
             Blondyn stał w miejscu, jakby jakaś niewidzialna siła przygwoździła go do podłogi. Z jednej strony chciał za nią pobiec. Wykrzyczeć w twarz , że zawróciła mu w głowie , ale co by to dało ? Bał się  , że ta chwila szczerości okaże się błędem. Nie znał prawdziwej Lucy Joyse . Patrzył na oddalającą się dziewczynę . Z każdą chwilą szła coraz wolniej . Coraz rzadziej stawiała kroki. W pewnej chwili zatrzymała się. Niall , nawet z tej odległości widział jej kurczowo zaciśnięte pięści.
 -Nie wiesz jak to jest – wyszeptała .
 -O co ci chodzi? – zapytał zszokowany tym nagłym wyznaniem.
 -Nie wiesz jak to jest być pośmiewiskiem . Nie wiesz jak czuje się osoba , z której wszyscy szydzą . Nie znasz tego uczucia , bo nigdy nie byłeś na miejscu kogoś takiego. –mówiła tak cicho , że Niall ledwo ją słyszał.
            Nie patrzyła na niego . Nie chciała widzieć jego reakcji . W ogóle nie miała pojęcia , co strzeliło jej do głowy , że powiedziała coś takiego . Usłyszała kroki.
            Niall zbliżył się do Lucy powoli i położył dłonie na jej talii , przez co zadrżała . Nie zrażony zachowaniem dziewczyny odwrócił ją twarzą do siebie . Chciał spojrzeć w zielone oczy Joyse , ale wbiła wzrok w czubki swoich trampków. Wziął ją pod brodę , co zmusiło ją do patrzenia na twarz chłopaka.
 -Powiesz mi o co chodzi ? – zapytał prawie szeptem .
 Szatynka pokręciła głową . Jej oczy błyszczały od zbierających się w nich łez.
 -Komu jak komu , ale na pewno nie tobie – słowa te były jak nóż w plecy , Niall poczuł wrzenie krwi w żyłach .
Chciał coś powiedzieć , nabrał powietrza w płuca , lecz w ostatniej chwili ugryzł się w język i wypuścił je ze świstem .
 -Do zobaczenia o osiemnastej – warknął i puścił oniemiałą dziewczynę.
            Zayn wyglądał i czuł się jak siedem nieszczęść. Już od kilku dni czuł bóle w mięśniach , ale kto pomyślałby, że może być chory?  Wydawało mu się , że to zwykłe przeziębienie , a kaszel spowodowany jest jego nałogiem . Jednak lekarz już po chwili podał diagnozę . Przewlekłe zapalenie oskrzeli . Na recepcie , którą wypisał doktor nie było wolnego miejsca . Zapisał mu mnóstwo leków wykrztuśnych i przeciwgorączkowych . Nie obyło się również bez antybiotyku  .
 -Zayn . Rzuć to świństwo , bo takie zapalenie oskrzeli to dopiero początek przygody z papierosami – skwitował lekarz opuszczając pokój , w którym znajdował się mulat.
Chłopak przewrócił tylko oczami .
Lekarz zabronił mu wychodzić z domu przez najbliższy tydzień , a jeśli jego stan nie ulegnie poprawie , nawet dwa .
             Louis odprowadził lekarza wysłuchując jego mowy na temat szkodliwości palenia . Wiedział , że nawet jeśli będzie błagał Zayna na kolanach , ten nie rzuci papierosów , więc nawet nie warto było poruszać tego tematu . Skierował się prosto do kuchni  w celu przyrządzenia rosołu.
W końcu nalał zupy do miski i zaniósł ją Zaynowi , który siedział na łóżku , okryty kołdrą po szyję z laptopem na kolanach . Lou położył naczynie na nocnym stoliku i usiadł koło mulata.
 -Co robisz? – zapytał uśmiechając się do bruneta.
 -Wzięło mi się na oglądanie zdjęć – odparł Malik chrapliwym głosem. Lou patrzył na niego ze współczuciem –Nie patrz tak – Zayn wywalił jęzor. –Wiem , że mówię tak , jakbym połknął silnik od traktora, ale póki co nic na to nie poradzę.
Louis zaśmiał się ciepło.
 -Nie no… Będzie lepiej , a teraz pokazuj co tam masz – wskazał podbródkiem na znajdujący się na kolanach chłopaka laptop.
Zayn posłusznie odchylił ekran. Tak , żeby był widoczny dla obojga .
             Louis zorientował się po co , tak właściwie tu przyszedł  i podał Zaynowi miskę z rosołem , którą jego przyjaciel przyjął z szeroko otwartymi ramionami.
              Przez następne godziny oglądali zdjęcia, nabijając się z większości . Na jednym Harry jadł śnieg , na innym zrozpaczony Zayn poprawiał swoją fryzurę , która została zniszczona przez wylanie wiadra wody na jego głowę.
 -A pamiętasz to? – zapytał Lou wskazując na zdjęcie wściekłego Nialla.
 -Wtedy byliśmy na sankach . I zrzuciliśmy Nialla z najwyższej górki – podchwycił Zayn.
Louie pokiwał ochoczo głową .
 -Nigdy nie zapomnę jego miny , kiedy wyciągał śnieg z bokserek – oboje zaśmiali się głośno .
Kiedy przejrzeli już wszystkie zdjęcia , które mieli zapisane na dysku w laptopie zabrali się za albumy . Tomlinson przytargał do pokoju reklamówkę pełną książeczek wypełnionych po brzegi zdjęciami . Na pierwszy rzut poszedł ich szkolny album .
 -Przypomnijmy sobie Liama biegającego po szkole w damskiej bieliźnie – zachichotał Lou.
Przerzucali zdjęcia , szczerząc się do każdego z nich .
 -Kojarzysz to? – zagaił Zayn patrząc na klasowe zdjęcie Hazzy , na którym loki chłopaka  były jakieś… niewyżyte .
 -Gdzieś dalej będzie uwieczniona każda osoba z osobna. Harold wtedy kichnął na fotografa i osmarkał mu cały aparat – odparł Louis uśmiechając się szeroko .
Miał rację .  Już po chwili trafili na zdjęcie sprzed sześciu lat. Zayn owionął spojrzeniem twarze osób, chodzących z Loczkiem do jednej klasy. Pod każdym mini portretem znajdowała się malutka rameczka z imieniem i nazwiskiem uwiecznionej na nim osoby. Uwagę mulata przykuła mała , pulchniutka dziewczynka. Skąd on ją kojarzył ? Zerknął na nazwisko i zamarł na moment .
Lucy Mariah Joyse.

-*-
Tam da da daaam ! xDD
Nie mogłam się powstrzymać od dodania tego rozdziału ;> 
Mam nadzieję , że choć trochę przypadnie Wam do gustu ;D
No to jak ? 20 komentarzy ? Dacie radę ? <3
Aha ! Mam pytanie ;>
Chcielibyście od czasu do czasu poczytać jakieś jednoparty ? :D
Mam kilka na stanie , a chciałabym , żeby przeczytał je ktoś i obiektywnie ocenił ;D


W następnym rozdziale:
 -Przepraszam … Nie powinienem – wyszeptał , a Lucy zdała sobie sprawę , co właśnie zrobiła , jej twarz na powrót stała się kamienną maską . 
[...]
 -Masz rację – warknęła . – Nie powinieneś tego robić . Wróćmy do lekcji . – zażądała .  
Chłopak tylko skinął głową .  

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 9



            Niall przewracał się z boku na bok. Zegarek wskazywał 22:26, a Louisa jeszcze nie było. Z dołu dochodziły donośne krzyki wariującego Hazzy, jednak były skutecznie zagłuszane przez żołądek Nialla. Ostatni posiłek zjadł przed wyjściem do Lucy, czyli przed osiemnastą. Nagle usłyszał krzyk Louisa.
 -Nie wiem jak wy, ale ja biorę jakieś kanapki i idę do siebie!
Niall uśmiechnął się szeroko. Tomlinsona można było określić tylko i wyłącznie jednym słowem: „Kochany”.
             Po kilku minutach do jego sypialni wparował zdyszany Lou.
 -Co ty taki zziajany? – zapytał zdziwiony Niall.
 -Ha… Ha… Hazza rzucił się na moje kanapki jak lew na jakiegoś szympansa. – wymamrotał oddychając płytko.
Niall parsknął śmiechem, ale wyciągnął ręce po talerz z kanapkami. Jednak Lou nie był skory do oddania ich. Przytulił jedzenie do piersi i podszedł do łóżka blondyna.
 -Suń dupsko – mruknął i wbił pod kołdrę. –Boże człowieku! Co ty bąki puszczałeś pod tą kołdrą, czy tak mocno grzejesz?! – zapytał z wytrzeszczem.
 -Jestem taki gorący – Nialler puścił mu oczko i parsknął śmiechem.
 -No jasne, jasne… Nie wlewaj sobie – Lou wywalił jęzor.
Niall uśmiechnął się szeroko i ukradł z talerza jedną kanapkę z pomidorem.
 -Boski Louisie, jakiś ty kochany – wyszczerzył zęby jeszcze bardziej ukazując aparat ortodontyczny.
Lou szturchnął go w żebra.
 -Nie mów tak, bo jeszcze się zawstydzę – zażartował. –A teraz przejdźmy do spraw poważnych, gadaj co jest między tobą a tą… Joyse – wypowiedział nazwisko Lucy z nieskrywaną odrazą.
 -Ale między nami… - zaczął Niall, lecz Louie przerwał mu grożąc palcem.
 -Nie mów, że nic między wami nie ma – powiedział z przekonaniem.
Niall westchnął głośno.
 -Lucy mnie nie znosi – wzruszył ramionami.
 -A tobie ona się podoba? –zapytał Lou przyglądając się z ciekawością twarzy Nialla.
 -Sam nie wiem. Jest śliczna, ale strasznie ciężko ją rozgryźć.
Lou zastanowił się.
 -A wiesz może dlaczego cię nie znosi? Z tego co wiem, z Harrym nawet nie chce rozmawiać.
Niall pokręcił głową. Nie wydawało mu się, że nienawidzi go przez złamany obcas.
 -Zapytaj ją o to – zaproponował Lou.
 -Ty chyba tydzień nie lałeś – mruknął blondyn –Ta dziewczyna ze mną w ogóle nie rozmawia, no chyba, że chodzi o hiszpański.
Blondyn nie był pewny, ale Lou chyba właśnie zawarczał.
 -Nie wiem! Może padnij przed nią na kolana i powiedz, że kochasz ją…
 -Ale ja nie wiem czy ją kocham! – Niall nie ukrywał rozdrażnienia.
 -No dobra, dobra – Lou uniósł ręce w geście poddania się. – Ale jakbym był na twoim miejscu próbowałbym z nią jakoś porozmawiać.
Niall wydał cichy jęk.
 -Już siedzę cicho – skapitulował.
Trwali chwilę w milczeniu, blondyn spokojnie przeżuwał drugą kanapkę.
 -Niallerku? – usłyszał cichy głosik Lou.
Zerknął na niego unosząc jedną brew.
 -Mogę cię o coś poprosić? –zrobił oczka lemura.
 -Dajesz – Niall uśmiechnął się zachęcająco.
 -Ale obiecaj, że się zgodzisz – jego dolna warga zaczęła drżeć.
 -Jak spytasz to ci powiem, czy się zgadzam. – Stwierdził blondyn.
 -Ty masz tu tak cieplutko, a u mnie jest bajzel i ta góra skarpetek na środku…
 -Lou przecież ty nie nosisz skarpetek – zauważył.
Louis machnął tylko ręką.
 -Mniejsza o to, ale mogę spać u ciebie? – zapytał łącząc oczy lemura i drżącą wargę.
Niall parsknął śmiechem. Louis zaczął udawać urażonego. Założył ręce na piersi i odwrócił głowę w drugą stronę co dokładniej oznaczało: „Wyjdź, mam focha”.
 -No Louieee! – Niall dźgnął go palcem w ramię. – Nie stresuj się skarbeczku, mój pokój to i twój pokój. –Pochylił się delikatnie nad nim.
 -Czyli mogę z tobą spać?! – Zapytał obracając gwałtownie głowę, przez co zderzyli się czołami.
Niall momentalnie przyłożył dłoń do skroni.
 -Ale proszę, połóż już się!
Uradowany Louis wyskoczył z łóżka i popędził założyć spodnie od piżamy. W tym samym czasie Niall odłożył pusty już talerz na półkę nocną i zdjął koszulkę i jeansy. Po czym padł na łóżko i zgasił światło.
            Kilka minut później do pokoju wślizgnął się Lou zamykając za sobą drzwi. Skitrał się pod kołdrą.
 -Dobranoc, moja mała blondyneczko – powiedział, co wywołało głośny wybuch śmiechu u Nialla.
             Harry obudził się przed ósmą. Dzisiejsze lekcje zaczynały się po dziesiątej, więc bez pośpiechu wyplątał się z pościeli i podszedł do szafy. Założył szybko bokserki, bo chłopcy mieli już dość tego, że spacerował po domu ubrany tylko w to, czym go natura obdarzyła. Zgarnął szybko z półki świeżą koszulkę, bluzę i jakieś rurki po czym skierował się do łazienki. Mijając pokój Nialla usłyszał jakieś śmiechy i skrawek rozmowy.
 -No proszę cię, nie rób… No Louie… zostaw! Wiem, że to lubisz, ale nie rób…
Harry poczuł dziwne ukłucie w okolicy brzucha. Spojrzał z przerażeniem na drzwi. Wtargnął pokoju blondyna.
 -Co wy tu… - zaczął, ale kiedy zobaczył Louisa stojącego przy oknie, który raz odsłaniał rolety, a później je zasłaniał.
 -O Hazza – Louis posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech. – Próbuję obudzić Nialla, ale słońce mi jakoś nie chce pomóc.
Styles poczuł jakąś dziwną ulgę. Skarcił się w duchu, za to, że pomyślał, że jego przyjaciele mogą robić coś… Zadrżał.
 -Nie lepiej włączyć głośno muzykę? – zasugerował.
Louie podbiegł do Harrego i ujął jego twarz w dłonie, po czym cmoknął go głośno w policzek.
 -Jesteś geniuszem – mrugnął do niego.
            Lokaty stał jak wryty i wpatrywał się w podłogę oniemiały. Przez jego głowę przepływało na raz milion myśli.
 -Harold, wszystko w porządku? – zapytał Lou.
Hazza zdołał wydukać tylko „Tak” i wyszedł z pokoju potykając się o własne nogi. Od kiedy zaczął tak reagować na Louisa?
            Zapakowali się do auta.
 -No dalej dzieciaki! Zapinać pasy! – powiedział rozentuzjazmowany Lou.
Niall przewrócił oczami i posłusznie chwycił za pas. Zerknął na siedzącego obok Zayna, któremu się odrobinkę przysnęło.
 -Ejj, piękny pobudka – poklepał go po policzku.
Mulat drgnął tylko, rozchylił powieki i rozejrzał się dookoła zaspanym wzrokiem.
 -Nie wyspałem się – jęknął i oparł głowę o ramię Nialla.
Niall wsłuchał się w oddech przyjaciela.. Był dziwnie płytki.
 -Zayn, dobrze się czujesz? – zapytał, a brunet tylko pokręcił głową.
Blondyn położył dłoń na czole chłopaka. Było gorące.
 -No to szkołę masz z głowy – odezwał się cicho. –Louie, Zayn dzisiaj potowarzyszy ci w domu. Najlepiej jak będziecie wracać, weź go do jakiegoś lekarza.
Lou pokiwał głową i powiedział coś tak cichutko, że nawet Hazza siedzący obok niego nic nie usłyszał. Niall przyglądał się z troską swojemu przyjacielowi. Oddychał płytko, przez usta i co jakiś czas podciągał nosem. Blondyn pogładził go delikatnie po włosach i pocałował w czubek głowy, szepcząc: „Śpij”.
           Chwilę później zajechali pod szkołę. Harry wyskoczył z auta jak poparzony i popędził do szkoły.
 -Macie wszystko? – zapytał Lou, na co Niall i Liam tylko pokiwali głowami.
Louis posłał im uśmiech i nie budząc Zayna odjechał z parkingu. Miał zamiar zamówić wizytę lekarza w domu, nie chciał, żeby mulat jeszcze bardziej się rozchorował.
          Niall miał zamiar porozmawiać dzisiaj z Lucy. Właściwie rozmowa ta miała opierać się tylko i wyłącznie, na umówieniu się na następną lekcję hiszpańskiego, bo na poprzednim spotkaniu całkowicie o tym zapomniał. Miał nadzieję, że nie spłonie ze wstydu podchodząc do „najgorętszej laski w szkole”.

-*-
Nie wiem dlaczego , ale ten rozdział mi się podoba xD Mimo tego , że nie satysfakcjonuje mnie liczba opisów , jestem z niego zadowolona xD 
Obiecuję , że w następnym będzie niewielki ... co ja mówię ? OGROMNY zwrot akcji ;> 
<zaciera rączki> ale na to będziecie musieli poczekać xD 
No właśnie ! Chciałabym Wam ogromnie podziękować , za 21 obserwatorów , i 17 komentarzy pod ostatnią notką , których NIE WYMUSIŁAM xD Ale tym razem będę wredna :D
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ 
Aha ! Dodałam bohaterów , których znajdziecie ( jak już pewnie zauważyliście) u góry , zaraz pod nagłówkiem  xD

W następnym rozdziale :
-Nie wiesz jak to jest – wyszeptała . 
 -O co ci chodzi? – zapytał zszokowany tym nagłym wyznaniem. 
 -Nie wiesz jak to jest być pośmiewiskiem . Nie wiesz jak czuje się osoba , z której wszyscy szydzą . Nie znasz tego uczucia , bo nigdy nie byłeś na miejscu kogoś takiego. - [...]



wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 8


       Mimo tego, że weekend minął szybko dla Lucy był jednym z najlepszych, jakie przeżyła w ostatnim czasie. Udało jej się porozmawiać z Charlotte przez Skype’a. Spędziły „razem” prawie trzy godziny opowiadając sobie o wszystkim. Lucy wiedziała, że może powierzyć jej najskrytsze tajemnice. Spowiadała się jak na spowiedzi. Opowiadając o piątce chłopaków nie szczędziła sobie przekleństw, wiedziała, że jej mama i tak nic nie zrozumie.
           Juliette tylko przywitała się z Charlotte, nie potrafiła mówić po francusku. Rozróżniała poszczególne słowa, ale niestety nie szło wywnioskować z tego, o czym rozmawia Lucy ze swoją przyjaciółką.  Właściwie, nie przeszkadzało jej to. Wiedziała, że nie powinna się mieszać w sprawy córki.
           Poniedziałek zapowiadał się w miarę przyjemny. Lucy wyszła z domu wcześnie, do rozpoczęcia lekcji miała prawię godzinę. Jednak pogoda była tak piękna, że dojście do szkoły, które zazwyczaj trwało około dwudziestu minut, teraz zajęło jej ponad pół godziny. Cieszyła się resztkami słońca, które było jakieś wyblakłe. Spacer po ulicach Londynu o tej porze, był czymś niesamowitym, a zarazem dziwacznym. Ludzie spieszyli się wszędzie. Wokół roznosił się donośny głos biznesmanów. Lucy przerażało to odrobinę, każdy człowiek pędził na spotkanie, na studia. Nie potrafili cieszyć się chwilą.
             Poczuła drżenie telefonu w kieszeni pomarańczowych rurek. Wyjęła go i przyłożyła do ucha naciskając przed tym zieloną słuchawkę.
 -Lucy, gdzie jesteś? – usłyszała głos Clary.
 -Za jakieś pięć minut powinnam być w szkole, a dlaczego? – zapytała.
 -Nie… Tylko tak pytam. –Usprawiedliwiła się dziewczyna.
Lucy zaśmiała się cicho i po wypowiedzeniu zwykłego „Pa” rozłączyła się.
             Miała nadzieje, że jej obecność przestanie wzbudzać wszechobecne zdumienie uczniów. Pragnęła tylko, żeby nikt jej nie zauważył, chociaż pomarańczowe rurki i czarno-biała bejsbolówka raczej jej w tym nie pomogły. Rówieśnicy nadal oglądali się za nią na korytarzu.
             Podeszła do Clary siedzącej przy drzwiach do klasy.
 -Mam dość – powiedziała zamiast powitania i osunęła się po ścianie.
 -Czego? – zapytała blondynka uśmiechając się smutno.
 -Tego, że wszyscy się na mnie gapią, co z tego, że jestem nowa? – odparła Lucy.
 -Przywykniesz – Clary posłała jej kolejny uśmiech.
Lucy westchnęła głośno i oparła się głową o zimną ścianę przymykając powieki. Chciała zniknąć, ile by teraz dała za Pelerynę Niewidkę, jaką posiadał Harry Potter.
 -Mogę o coś zapytać? – usłyszała odrobinę zawstydzony głos Clary.
 -Dajesz – uśmiechnęła się pod nosem nie otwierając oczu.
 -Dlaczego tak bardzo nienawidzisz Harrego i reszty?
Lucy momentalnie się spięła. Nie miała pojęcia co może jej powiedzieć. Nie znała jej na tyle długo, żeby jej zaufać. Po prostu się bała.
 -Wiesz Clary, sprawy przeszłości – powiedziała wymijająco.
Miała nadzieję, że blondynka nie będzie drążyć tematu.
 -To kiedy ty ich poznałaś?! – zapytała z niedowierzeniem.
Lucy pokręciła tylko głową.
-Wybacz, ale nie chcę o tym mówić. – Zakończyła rozmowę.
Zdawała sobie sprawę z tego, że mogła urazić Clary, jednak ona powinna rozumieć to, że  Lucy nie wszystkim chce się dzielić, a z całą pewnością nie wspomnieniami.
             Lekcje minęły w miarę szybko. Nie doszło do, żadnej bliższej konfrontacji między Lucy a Harrym, Niallem czy Louisem. Bo to z nimi miała najbardziej na pieńku. Nie miała okazji rozmawiać z Zaynem, a Liam wydawał się być najbardziej okrzesanym z całej piątki, więc starała się chociaż ich nie nienawidzić.
             W domu znalazła się chwilę przed piętnastą. Zdążyła zjeść obiad i wypakować książki z plecaka, kiedy zadzwonił dzwonek. Juliette nie było w domu, więc musiała sama otworzyć.
Zbiegła po schodach ślizgając się po wypolerowanych panelach. Przybrała sztuczny uśmiech i wpuściła do środka Nialla.
 -Cześć – odezwał się chłopak, na co tylko pokiwała głową.
Zaprowadziła go do salonu. Oboje rozsiedli się wygodnie na przeciwległych fotelach.
 -No więc, jeśli dzisiaj porządnie się skupimy, zdążymy przerobić dwa tematy.
 -Spoko – Lucy wzruszyła ramionami, a Niall przewrócił teatralnie oczami.
 -Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy. Będziesz współpracować? Czy olewasz hiszpański i kończymy tą całą szopkę? – zapytał wkurzony.
Lucy skomentowała to cichym westchnieniem.
 -Niech już będzie. Tłumacz – powiedziała i skupiła się na potoku słów, który wypłynął z ust Horana.
  Słuchała z uwagą. Starała się przyswoić wszystkie nowe informacje. Jednak skupiała się nie tylko na tym. Zwróciła również uwagę na zachowanie blondyna. Wydawał się być całkiem wyluzowany. Zauważyła też, że jest leworęczny, tak samo jak ona. Nie był super przystojny, ale miał w sobie coś, dzięki czemu dziewczyny wzdychały do niego jak Fretka do Jeremiasza.
 -Joyse, zaczniesz mnie słuchać? – powiedział głośno, a Lucy otrząsnęła się z dziwacznego transu.
 -Przepraszam – wyjąkała spuszczając wzrok.
Chłopak nie przejął się zbytnio i powrócił do tłumaczenia.
Lucy skarciła się w duchu za swoje głupawe zachowanie i skupiła się, tym razem tylko i wyłącznie na jego słowach.
             Pożegnała Nialla w identyczny sposób w jaki go witała, skinieniem głowy. W jej podświadomości działy się teraz rzeczy niezrozumiałe. Biła się ze swoimi myślami. Wojna toczyła się między umysłem, a sercem. Każde z nich podpowiadało jej coś innego. Umysł nie pozwalał na bliższe kontakty z Niallem Horanem, jednak serce kontratakowało w sposób, który jak się okazało był trafiony, dzięki czemu wyszło na prowadzenie.
            Poczłapała się do swojej sypialni, żeby przejrzeć resztę materiałów, jakie dostała od wychowawczyni. Zdawała sobie sprawę, że niedługo będzie musiała nagrać jeszcze kilka filmików z udziałem chłopaków.
            Włączyła laptopa i od razu włożyła do odtwarzacza jakąś płytę, jak się okazało z balu na Święto Duchów. Lucy łapała się na tym, że szuka wzrokiem rozentuzjazmowanego blondynka biegającego po scenie.  Była zła na samą siebie, za to, że tak uporczywie go wypatruje i wsłuchuje się w jego głos z rozkoszą. Rozróżniała go bez najmniejszego problemu. Potrząsnęła głową, żeby jakoś się opanować, jednak nic to nie dało. Nadal wypatrywała choćby najmniejszych gestów wykonywanych przez Nialla.
            Louis w ataku głupawki zsunął się z krzesła i runął na podłogę, co wywołało jeszcze większy wybuch śmiechu. Harry tarzał się po podłodze trzymając za obolały brzuch. Liam i Zayn kulali się po sofie, tylko Niall był jakiś przybity. Chłopcy próbowali nie zwracać uwagi na jego zły humor, lecz po jakimś czasie stało się to nie do zniesienia. Chodził po domu jak struty, do nikogo się nie odzywał, nie jadł i co najdziwniejsze powstrzymywał swoje bąki. W końcu czmychnął cichaczem do swojego pokoju.
 -Wiecie może co z nim jest? – zapytał Liam wskazując palcem na drzwi, w których przed chwilą stał blondynek.
Harry i Zayn wzruszyli ramionami, jednak Louis zastanowił się chwilę.
 -Dzisiaj miał lekcje hiszpańskiego z tą całą Joyse. Może skomentowała jakoś jego aparat na zębach, albo sposób w jaki ułożył włosy. – Zaproponował.
Liam przewrócił oczami.
 -Daj już jej spokój, co? – mruknął. –Przecież Lucy nic ci nie zrobiła. –zastanowił się chwilę. - Lucy no nie? – zapytał Liam marszcząc nos, co wywołało uśmiech na twarzach reszty.
 -Tak, Lucy – Zayn pokiwał głową i zapatrzył się w czarny ekran telewizora.
Chłopcy też zamilkli. Nie mieli zielonego pojęcia, co mogło stać się kochanemu blondynkowi. Jednak po chwili nad głową Zayna zapaliła się mała żarówka.
 -Żarłok się zakochał! – wrzasnął nagle i zerwał się na równe nogi.
W przeciągu kilku sekund znalazł się pod drzwiami do królestwa Nialla. Bez pukania wszedł do środka. Blondynek siedział na łóżku. Zayn podszedł do niego i cupnął obok.
 -Gadaj co się dzieje – zażądał.
Niall zmarszczył czoło i spojrzał na niego ze zdziwieniem.
 -O co ci chodzi? – zapytał.
Zayn westchnął.
 -Chodzisz jak struty i chcemy wiedzieć co się stało. Chodź do salonu, pogadamy wszyscy razem – posłał mu uśmiech.
Niall jęknął cicho, jednak poszedł za Zaynem do pomieszczenia, w którym znajdowali się wszyscy domownicy. Usiadł na puchatym dywaniku, żeby móc patrzeć na każdego z nich. Louie stwierdził, że jest głodny i poczłapał do kuchni.
 -A teraz mów – Zayn uśmiechnął się.
             Nialler zastanowił się chwilę. Sam nie miał pojęcia, co może im powiedzieć. Po dzisiejszej wizycie u Lucy czuł się dziwnie. Nie potrafił skupić się na żadnej czynności, bo za każdym razem czuł na sobie jej spojrzenie, którym raczyła go obdarzyć.
 -Ale nie wiem o co wam chodzi. – Oznajmił.
Liam przewrócił oczami.
 -Co się działo dzisiaj u Joyse? – zapytał w końcu.
Niall poczuł jak nagle robi mu się sucho w gardle.
 -Nic się nie działo. Przerobiliśmy dwa tematy i wróciłem do domu – wzruszył ramionami.
Nagle rozległo się głośny wrzask Louisa dochodzący z kuchni. Harry zerwał się z sofy i popędził ratować swojego przyjaciela. Jak się okazało chłopak zobaczył pająka, dzięki czemu Niall zdążył ponownie uciec do swojego pokoju. Założył słuchawki i podłączył je do telefonu. Po chwili jego umysł wypełniła płynąca z nich muzyka, lecz ucichła na moment, co oznaczało, że dostał wiadomość, która była od Louisa.
„Dziękuj mi ;) pierwszy i ostatni raz ratowałem cię z opresji! Musiałem ściemniać, że widziałem jakiegoś głupiego pająka! Ale coś za coś, chce wiedzieć co dokładnie stało się na tej lekcji hiszpańskiego xD O 22:30 przyjdę, grzej łóżeczko ;p” 
Zaśmiał się i odpisał szybko. 
„Cieplusia kołderka już czeka :D”

-*-
Boże o.O Jestem w szoku . W dzień dodania poprzedniego rozdziału było już 19 komentarzy ! 
Jestem niezmiernie wdzięczna <3 Dziękuję Wam <3 
Doceniam to !
Miało być po południu , ale wróciłam ze szkoły koło osiemnastej i później biegałam po mieście i załatwiałam sprawy związane ze szkołą , więc na prawdę wybaczcie ! ;<
Zapomniałam również w ostatniej notce dodać : "W przyszłym rozdziale" , za co również przepraszam ! 
Powiedzcie mi , czy mam to w ogóle pisać ? Bo nie wiem , czy warto ;) 
Jeszcze raz dziękuję <3 
Do następnej notki .
KOCHAM WAS !
Jakieś pytania ? ---> KLIK

W następnym rozdziale :
 -No proszę cię, nie rób… No Louie… zostaw! Wiem, że to lubisz, ale nie rób…
[...] poczuł dziwne ukłucie w okolicy brzucha. Spojrzał z przerażeniem na drzwi. Wtargnął pokoju  [...].
 -Co wy tu… - zaczął, ale kiedy zobaczył Louisa [...]
 -[...] – Louis posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech. – Próbuję [...]




niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 7


      Harry wparował do domu. Jego policzki były mokre od łez. Louisa jeszcze nie było. Wiedział to, brakowało Mini Coopera w garażu.
 -Harold! Masz moje zakupy? – usłyszał krzyk Nialla.
Po chwili w drzwiach pojawił się blondynek z batonem w ręce. Harry spojrzał na niego podpuchniętymi od płaczu oczami. Niall był zszokowany. Loczkowi rzadko zdarzało się płakać.
 -Lou powinien niedługo je przywieźć – oznajmił i ruszył w kierunku schodów.
Chciał jak najszybciej trafić do swojej sypialni. Paść na łóżko i wypłakać się w poduszkę. Nie znosił siebie za to wszystko. Za ciągłe gadanie o Lucy, za sprawianie przykrości Louisowi.
Wszedł do pokoju trzaskając drzwiami. Tym samym dał znak przyjaciołom, że chce być sam. Przebrał się szybko w szare spodnie dresowe, koszulkę rzucił gdzieś w kąt i położył się na łóżko przykrywając po uszy kocem. Przytulił z całej siły poduszkę i znowu się rozpłakał.
       Po kilku minutach usłyszał ciche pukanie. Spojrzał na drzwi i mruknął ciche „Spadaj”. Jednak gość nie posłuchał. Drzwi stanęły otworem, a do pokoju wparował Zayn. Podszedł do łóżka i usiadł obok Hazzy. Przyglądał mu się ze smutkiem wymalowanym na twarzy, jednak Harry starał się tego nie zauważać. Zacisnął z całej siły powieki udając, że jest sam.
 -Harry, co się stało? – zapytał Zayn po chwili milczenia.
      Mulat przysłuchiwał się cichemu oddechowi swojego przyjaciela. Nie chciał, żeby Loczek się dołował. Pogładził go po głowie i zgarnął włosy z czoła.
 -Powiesz mi? Czy mam się domyślać? – zapytał ponownie starając się wkładać w te słowa tyle troski ile tylko mógł.
Harry otworzył zapłakane oczy i usiadł na łóżku starając się ominąć wzrokiem Zayna.
 -Wiesz, że możesz rozmawiać z nami o czym tylko będziesz chciał – oznajmił mulat.
 -Zayn, ja nie potrafię – wyszeptał Hazza łamiącym się głosem.
Mulat chwycił w dłonie twarz Loczka zmuszając go, żeby na niego spojrzał.
 -Nie chcemy, żebyś siedział tutaj sam i wył w poduszkę. Proszę postaraj się jakoś wyjaśnić mi co się stało, a spróbuje ci pomóc.
Harry podciągnął nosem i pokiwał niezdarnie głową.
 -Więc? – zapytał cicho Zayn.
Loczek nabrał powietrza i zaczął wylewać z siebie całe smutki. Mówił o Lucy, o Louisie i o swoich uczuciach. Opowiadał jak bardzo kocha Lou i jak bardzo podoba mu się szatynka, ale nie chce zepsuć przyjaźni między sobą a Tomlinsonem.  Mówił o dzisiejszym spotkaniu w Tesco i sprzeczce, która po nim nastąpiła. Nie mógł powstrzymać łez, a Zayn nie starał się go pocieszyć. Wiedział, że w takich chwilach nie to jest ważne.
 -Harry, porozmawiaj z Lou – poprosił go.
Loczek pokręcił głową. Nie wyobrażał sobie, że mógłby po tym wszystkim tak po prostu z nim pogadać.
 -Louis zrozumie – zapewniał go Zayn.
Jednak Harry w to nie wierzył. Po raz kolejny wybuchnął płaczem.
      Zayn przygarnął go do swojej piersi i zaczął delikatnie się kołysać. Hazza przylgnął do niego jak mała małpka, ale nie przeszkadzało mu to, że w tej chwili wyglądają jak para gejów. Harry był jego przyjacielem, którego naprawdę kochał. Chciał mu jakoś pomóc, ale nie wiedział jak. To, co było między Harrym a Louisem było złożone i ciężkie do rozgryzienia.
              Louis wszedł do domu targając ze sobą torby z zakupami. Z pomocą ruszył mu Liam. Kiedy tylko znaleźli się w salonie pociągnął go za rękaw i pchnął na sofę.
 -Lou coś ty mu do diabła zrobił? – zapytał Niall krzyżując ręce na piersi.
Patrząc na wyraz twarzy blondyna , można było powiedzieć, że wygląda jak gangsta, który wyrwał się z paki, albo właśnie wygrał jakąś bójkę zadając swojemu przeciwnikowi cios godny Bruce’a Lee bądź Jackie Chana. Jednak cały efekt psuł jego strój, a mianowicie zielone, damskie rajstopy, na nich czerwone gacie w koniczynki , podciągnięte pod sam pępek i włożona w nie koszulka z jakimś krasnoludkiem na piersi.
 -Nialler, co ty odwalasz? – zapytał Louie.
 -Jestem IrishMan, nie widać? – Blondyn dumnie wypiął pierś, gdyby nie cała zaistniała sytuacja Lou parsknąłby śmiechem. – A teraz gadaj! A nie nabijasz się z mojego seksownego stroju! – fuknął na szatyna.
             Liamowi też nie było do śmiechu. Zayn od przeszło godziny siedział w pokoju Hazzy i starał się jakoś go pocieszyć. A Lou? Najwyraźniej miał to wszystko w dupie! Chciał już wiedzieć co tak naprawdę wydarzyło się między jego przyjaciółmi, ale żaden nie był skory do rozmowy. Louie po prostu siedział na sofie i tępo wpatrywał się w ścianę. Na każde zadane pytanie odpowiadał wymijająco. W końcu Payne nie wytrzymał. Podszedł do niego i zdzielił mu z otwartej dłoni w twarz, a po domu rozległo się głośne: „Plask”.
 -Pojebało cię do reszty Payne?! – wydarł się Louis unosząc z sofy.
Na jego twarzy widniał czerwony odcisk dłoni Liama.
 -Nie pomyślałeś, że ja po części też jestem poszkodowany?! Harry wcale nie jest bez winy! – wrzeszczał.
W Liamie się zagotowało, Niall z kolei przyglądał się temu wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Nie chciał przez przypadek oberwać, jednak był gotowy interweniować w razie potrzeby, zanosiło się na wielką wojnę w całym domu.
 -To do jasnej cholery idź do niego i sobie wszystko wyjaśnijcie! – krzyknął Payne zaciskając dłonie w pięści, jakby powstrzymywał się od zadania kolejnego ciosu.
Lou  zaczął wyrzucać z siebie niezrozumiałe słowa. Był wściekły o to, że wszyscy mają pretensje właśnie do niego. Chłopcy przyglądali mu się z przerażeni jak macha rękoma na prawo i lewo. Po kilku minutach opadł na sofę zmęczony.
 -Macie rację – wymamrotał. – Powinienem z nim porozmawiać.
Niall i Liam tylko pokiwali głowami. Lou podniósł się z sofy i wzdychając głośno ruszył w kierunku schodów wymijając sprawnie chłopaków. Musiał porozmawiać z Harrym! Wyjaśnić mu wszystko… Chociaż nie. Niektóre fakty były zbyt wstydliwe żeby podzielić się nawet i w szczególności z nim! Wspinając się na górę myślał co mu powiedzieć. Układał w głowie różne scenariusze, zaczynając od Hazzy wrzeszczącego jak bardzo go nienawidzi, kończąc na tym jak rzuca mu się w ramiona. Ten ostatni bardziej przypadł mu do gustu. Nie zniósł by faktu, że Harold go nienawidzi.
      Stanął przed drzwiami do jego pokoju, słyszał cichy i kojący za razem głos Zayna.
 -Harry, nie chcę cię zmuszać, ale rozmowa naprawdę pomoże. – Lou przyłożył ucho do drzwi, chciał usłyszeć co jego przyjaciel odpowie.
 -On mnie nienawidzi! Jeśli on się do mnie kiedykolwiek odezwie, obiecuję sobie, że nawet nie spojrzę na Lucy! – Louie poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele.
Uśmiechnął się pod nosem i położył spoconą z nerwów dłoń na klamce. Delikatnie uchylił drzwi. Harry trwał w objęciach Zayna. Mulat spojrzał przez ramię wprost w oczu Lou. Poruszył ustami przekazując szatynowi, krótkie słowa: „Zrób coś”. Szatyn skinął głową.
 -Curly, ktoś chce z tobą porozmawiać – wyszeptał Zayn głaskając Hazzę po głowie.
Loczek podniósł głowę i spojrzał na Lou spuchniętymi od płaczu oczami. Szatyn nie miał pojęcia, że młody tak bardzo przeżyję tą durną sprzeczkę. Gdyby wiedział…
 -Harry, naprawdę cię przepraszam. – wymamrotał, brunet pokręcił głową.
 -Nie Louis, to ja przepraszam. Jestem dupkiem i egoistą. Myślałem, że już się do mnie nie odezwiesz. – powiedział i w mgnieniu oka znalazł się przy zaskoczonym szatynie.
Przytulił się do niego. Z racji tego, że Louie był niższy, to on wtulił się w pierś Hazzy.
     Atmosfera w domu od razu się rozluźniła. Niall biegał od jednej ściany do drugiej krzycząc coś w stylu „Masz kłopoty? Zabrakło ci jedzenia? IrishMan już niesie pomoc!”, z czego chłopcy mieli niezły ubaw. W pewnym momencie blondyn nie wyrobił z hamowaniem i rąbnął z całej siły w ścianę. Osunął się na ziemię. Skulił się na podłodze i zaczął się trząść. Wszyscy momentalnie zamilkli. Zaaferowany Daddy podbiegł do niego i przewrócił na plecy. Nialler leżał na ziemi trzymając się za głowę. Z jego oczu płynęły łzy.
 -Hej! Niall! Wszystko okej? – zapytał zdenerwowany.
Po chwili nad nimi stanęła reszta. Louie przyglądał się z ciekawością. Po chwili wyciągnął dłoń w stronę blondyna.
 -Niall, ile widzisz palców? – spytał niewinnie.
Irlandczyk parsknął śmiechem.
 -Hej spokojnie! Mam twardą głowę! – powiedział, a wszyscy wokoło wybuchli śmiechem.
Tylko Daddy odetchnął z ulgą.

-*-
Witam. ;D
Mam do Was pewną sprawę ;> 
W komentarzach piszecie , że czasami jest "mało Lucy" , więc muszę coś Wam wyjaśnić . 
To nie jest blog TYLKO o Lucy . Mam zamiar rozwinąć tu wątek każdego z osobna . Póki co piszę głównie o Harrym , Lou , Niallu i Lucy . Wkrótce dołączy jeszcze wątek Zayna , a nad historią Liama jeszcze się zastanawiam ;> I uwierzcie . Niektóre rozdziały , będą wyglądać tak jak ten . Nie będzie w nim w ogóle Lucy ;)
To będzie chyba tyle xD
Aha !
Jeśli chodzi o informowanie o nowych rozdziałach ! Informuję zarówno na gg , TT i blogach xD Więc jeśli chcecie być informowani . Po prostu piszcie w komentarzu , albo do mnie na TT : @LittleLexiex3 ;>
Następny rozdział jak będzie 18 komentarzy ;D

środa, 2 maja 2012

Rozdział 6


Lucy zbiegła po schodach. Zegarek znajdujący się na przegubie jej ręki wskazywał jedenastą dwanaście. Pierwszy raz od jakiegoś czasu pozwoliła sobie na tak długie wylegiwanie się w łóżku. Wkroczyła do kuchni i od razu podeszła do lodówki. Żeby iść pobiegać musiała najpierw coś zjeść. Wyjęła na blat karton mleka. Zanurkowała w szafce w poszukiwaniu płatków.
 -Mamo! Widziałaś gdzieś moje płatki?! – krzyknęła głośno.
 -Nie ma! Tata wczoraj zjadł resztę! – wrzasnęła jej rodzicielka z góry.
Lucy przeklęła pod nosem. Odłożyła mleko do lodówki i skierowała się ku schodom. Musiała iść po portfel i telefon.
 -Idziesz gdzieś? – zapytała Juliette widząc jak jej córka zakłada na nos okulary przeciwsłoneczne.
 -Muszę kupić płatki. Przejdę się do Tesco i zaraz wracam – Lucy posłała swojej matce uśmiech.
Kobieta skinęła tylko głową.
 -Przygotujesz dzisiaj coś na obiad? Bo ja nie mam pomysłu.
Lucy zastanowiła się chwilę.
 -Kupię wszystko co będzie potrzebne – puściła oczko mamie i zbiegła po schodach
Założyła białe conversy za kostkę i wyszła z domu. Spoglądała w niebo z zachwytem. Bielusieńkie, poszarpane chmury płynęły leniwie po błękitnym morzu. Wprawiały w melancholijny nastrój. Lucy uśmiechnęła się smutno i zeszła po schodach werandy.
Harry pociągnął Louisa za rękaw bluzy.
 -No chodź! – powiedział głośno i wyraźnie. – Nie chce oberwać od Nialla, za to, że nie zrobiłem obiecanych zakupów!
Louis jednak go nie słuchał. Nie chciało mu się nigdzie iść. Na dworze, mimo tego, że zaczynał się wrzesień, było dziwnie parno.
 -Idź sam – mruknął.
 -Louie! – jęknął Loczek siadając obok szatyna. – Proszę, chodź ze mną, bo się obrażę – zrobił smutną minkę.
Lou przewrócił oczami i westchnął głośno.
 -Harry, mam cię dość – fuknął i ku uciesze Hazzy podniósł się z sofy.
 -Ojej… Przecież idziemy tylko do Tesco – Loczek puścił oczko Louisowi.
Mina szatyna zrzedła. Mieli kawał drogi przed sobą. Zmrużył oczy i spojrzał na Harrego, który cieszył się jak małe dziecko. Louis pokręcił głową z politowaniem.
 -Jedziemy autem – zarządził i zgarnął ze stolika klucze do Mini Coopera Hazzy.
Lucy szła wolnym krokiem. Jej żołądek wygrywał piątą symfonikę Mozarta, ale nawet to nie mogło jej skłonić do pośpiechu. Na dworze było pięknie, jeszcze wczoraj niebo zasłaniały poszarzałe chmury, jakby słońce zdecydowało się pójść na kilkudniowy urlop, a teraz wróciło ze zdwojoną siłą do pracy.
Wróciła myślami do wczorajszej lekcji hiszpańskiego i mimo tego, że nienawidziła Nialla Horana musiała przyznać, że bardzo dobrze się z nim pracuje. Może się zmienił?  - zapytała samą siebie, ale już po chwili pokręciła energicznie głową, żeby wyrzucić z niej taką beznadziejną myśl. Niall Horan nie mógł się zmienić, tak samo jak Harry Styles… Cała piątka była szumowinami bez serc.
W końcu znalazła się przed sklepem. Weszła do środka wzdychając głośno, zdjęła z nosa okulary i rozejrzała się wokoło. Chwyciła niebieski koszyk i ruszyła przed siebie. Przyglądała się z uwagą towarom. Nie miała pomysłu na dzisiejszy obiad. Próbowała ułożyć w myślach listę zakupów. Z zamyślenia wyrwało ją silne uderzenie w bok.
 -Och, przepraszam – usłyszała cichy głos.
Spojrzała przez ramię i ujrzała uśmiechniętą twarz chłopaka.
 -Nic się nie stało – wymamrotała i uśmiechnęła się delikatnie.
 -My się znamy? – zapytał nagle.
Zlustrowała go wzrokiem. Miał na sobie ciemnozielone rurki, koszulkę w paski i szelki. Na jego twarzy majaczył szczery uśmiech, a oczy na kilometr świeciły szarością.
 -Nie wydaje mi się – stwierdziła.
 -Jestem Louis – wyciągnął w jej stronę dłoń.
 -Lucy – mina Louisa zrzedła.
 -Ta Lucy? Lucy Joyse? – wymamrotał.
Dziewczyna ze zdziwieniem pokiwała głową. Oczy chłopaka od razu zalała fala złości. Nie miała pojęcia o co mu chodzi. Skąd on wiedział jak ma na nazwisko? Louis emanował nienawiścią na odległość. Za jej plecami rozległo się wołanie.
 -Tommo! Nialler chciał białą czy czarną czekoladę?
Lucy spojrzała do tyłu, to co ujrzała o mało nie zwaliło jej z nóg. Harry Styles. Zmrużyła oczy, a chłopak tylko głupawo się uśmiechnął i podszedł do nich.
 -Lou, widzę, że poznałeś już słynną Lucy – Harry wyszczerzył zęby jeszcze bardziej, a dziewczyna tylko przewróciła oczami.
Louis czuł się dziwnie. Harry patrzył na dziewczynę z pożądaniem. Może i była ładna, ale dla niego była zwykłą nastolatką.
 -Słuchaj Harry, nie wiem jak ty, ale ja nie chcę oberwać od Nialla i biorę się za zakupy – mruknął powtarzając słowa Harrego.
Wyminął Hazzę i z ciekawością zaczął przyglądać się marchewkom. Po chwili zastanowienia wybrał najładniejsze i wrzucił do siatki. Zerknął przez ramię, żeby spojrzeć co robi Harry. Loczek przyglądał się Lucy jakby była ósmym cudem świata.
 -Harry, daj mi spokój. Dobrze wiesz, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać. – Mruknęła i wyminęła go.
Brunet podszedł do Louisa zrezygnowany. Westchnął głośno i zabrał się za wrzucanie pomidorów do siatki.
 -Ona chyba nigdy ze mną nie porozmawia –poskarżył się.
Lou prychnął głośno i przeszedł na drugą stronę, żeby wrzucić do koszyka kilogram cukru.
 -Ty też? – zapytał Harry marszcząc brwi.
Tomlinson nadal się nie odzywał. Nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z Hazzą. Obiecał mu, że nie będą już więcej rozmawiać o Lucy, a teraz co? Nie mówił o nikim innym.
 -Ojeju! Louis przepraszam! – szatyn ponownie prychnął i nie patrząc na Loczka ruszył przed siebie pchając koszyk.
Do domu wracali w ciszy. Louis prowadził auto wpatrując się w drogę. Harry nie wiedział jak ma go przeprosić. Przyglądał mu się ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
 -No, Louie noo! – wrzasnął Harry.
Louis podskoczył na siedzeniu i obdarował go nienawistnym spojrzeniem.
 -Prowadzę, nie przeszkadzaj mi  - mruknął tylko i na powrót wbił spojrzenie w przednią szybę.
Harry poczuł narastającą złość. Miał już po dziurki w nosie ciągłego ignorowania jego osoby. To, że był najmłodszy nie znaczyło, że nie ma swojego zdania.
 -To zatrzymaj to cholerne auto i ze mną porozmawiaj! – wrzasnął ponownie.
Tomlinson rzucił wiązanką przekleństw i skręcił w jakąś boczną uliczkę. Harry przyglądał mu się ze złością.
 -Wytłumacz mi o co ci tak naprawdę chodzi – zażądał przyglądając się badawczo szatynowi.
         Louis zastanowił się chwilę. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie na miejscu było się przyznać, że martwi się o Harrego. Bez sensu było też kłamanie.
 -Co ja mam tłumaczyć? – warknął. – Mam dość tego ciągłego gadania o Lucy. Jakby była pępkiem świata, królową czy kimkolwiek innym. Nie interesuje mnie to, że złamała obcas, to jak się ubrała, czy też co powiedziała! – zaczął mówić co mu ślina na język przyniesie. –A do tego, myślisz, że jest mi łatwo siedzieć w domu i nic nie robić? Wkrótce zaczynam studia, a póki co jestem zamknięty w czterech ścianach i nudzę się jak mops, czekając aż wrócicie do domu! Nie ułatwiacie mi tego! Szczególnie ty! Ciągle gadasz o tej stukniętej Lucy!
Harry poczuł zbierające się w jego oczach łzy. Myślał, że może porozmawiać z Louisem o wszystkim, że może mu się zwierzać, zawiódł się na swoim najlepszym przyjacielu. On sam przeżywał burzę hormonów, a Lou nie chciał mu pomóc. Miał do niego pretensje o coś takiego… Zacisnął dłonie na komórce. Podciągnął niezdarnie nosem i otworzył drzwi po czym wysiadł z auta. Zarzucił na głowę kaptur, żeby nikt nie zauważył łez cieknących po jego policzkach.
Lou nie pobiegł za Harrym. Miał sobie za złe, że tak na niego naskoczył, ale tym razem nie wytrzymał. Zacisnął dłonie na kierownicy i zamknął oczy. Był na siebie wściekły. Oparł czoło o swoją rękę. Słone łzy kapały na jego rurki i skórzane obicie fotela. Nie miał już siły na chowanie emocji. Rozpłakał się jak małe dziecko. To była jego pierwsza sprzeczka z Harrym od bardzo długiego czasu. Znali się od podstawówki i rzadko zdarzało im się kłócić. Od zawsze Lou starał się opiekować  się Harrym jak młodszym bratem. W pierwszej  klasie był traktowany przez innych kolegów jak popychadło. Nabijali się z jego drobnej budowy i „słodkich loczków”. Jednak kiedy zauważyli, że zaczął zadawać się z czwórką „starszaków” jego problemy się skończyły. Koledzy i koleżanki patrzyli na niego spode łba, jakby zazdrościli mu takich przyjaciół. Louis wtedy nie mógł nadziwić się, że ludzie zazdroszczą Harremu tego, że zadaje się właśnie z nim. Z niepozornym Lou! Od tego czasu postanowił opiekować się Hazzą, być zawsze obok niego i starać się, żeby był szczęśliwy, nie żałował tej decyzji.

-*-
*Hej :D No to macie szóstkę ;> mam nadzieje , że jako tako przypadnie wam do gustu ;) 
*Nie wiem w sumie co mam pisać .. ;> Dzisiaj będę wredna i podbiję stawkę komentarzy do 17 ;) Dacie radę ? 

W następnym rozdziale: 
-Pojebało cię do reszty Payne?! – wydarł się Louis unosząc z sofy. 
[…]
 -Nie pomyślałeś, że ja po części też jestem poszkodowany?! Harry wcale nie jest bez winy! – wrzeszczał.
[…]
-To do jasnej cholery idź do niego i sobie wszystko wyjaśnijcie! – krzyknął Payne […]