sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 28.


             Jak mógł tego nie zauważyć? A może po prostu nie chciał? Dlaczego rzeczywistość musi być tak okrutna ?
Niall tłukł się z myślami. Siedząc na niewygodnym krześle w poczekalni , sprawiał wrażenie całkowicie wyłączonego i zobojętniałego . Tak naprawdę , było całkiem inaczej . Nie mógł poradzić sobie z tym, że Lucy jest w takim stanie.
Poczuł jak ktoś kładzie dłoń na jego ramieniu. Spojrzał w górę.
 -Niall , zadzwoniliśmy do rodziców Lucy. Już tutaj jadą . – Oznajmił Zayn.
Irlandczyk zdołał tylko pokiwać głową .
                Catherine otworzyła drzwi . Na progu stał Carlos . Chłopak , który nie odzywał się do niej przez ostatnie dni i któremu cały czas wisiała fetę.
 -Dlaczego już cię w ogóle nie widać na mieście? – mruknął niezadowolony.
Cath przewróciła oczyma i otworzyła szerzej drzwi. – Chcesz rozmawiać na progu?
Carl od razu skierował się do jej pokoju. Rozłożył się wygodnie na jej łóżku .
 -Czego chcesz? – usiadła na krześle obrotowym i świdrowała chłopaka wzrokiem.
Mdłe promyki słońca przebijały się przez firanki i oświetlały twarz Carlosa , przez co wydawała się jeszcze bardziej bledsza. Co ona w nim widziała ? Nałogowego ćpuna , który nigdy tak naprawdę nie sięgnął po nic „cięższego”.
 -Kurwa .. – mruknęła pod nosem. – Mówię już jak Liam . – Pokręciła głową z dezaprobatą.
 -Kto ? –chłopak podniósł się do pozycji siedzącej. – O kim ty mówisz? – Cath machnęła ręką . – O kim mówisz!? – wrzasnął , a dziewczyna zadrżała ze strachu.
 -Nie ważne .
Carlos zerwał się na równe nogi i podbiegł do dziewczyny . Chwycił ją z całej siły za ramiona i potrząsnął . – O kim mówisz? – cedził słowa . –Masz kogoś?
Brunetka skinęła głową , co jak się później okazało , było błędem. Chłopak wymierzył jej silne uderzenie w twarz.
Chwyciła się za policzek , a drugą ręką odepchnęła go.
 -Co ty sobie wyobrażasz?! Chcę skończyć z tym świństwem , a zmiana towarzystwa mi w tym pomoże!
Carl ponownie chwycił ją za ramiona. – Pomoże ci ? Taak ? To życzę powodzenia na nowej , lepszej drodze życia , szmato – warknął i wyszedł z jej mieszkania.
                Lucy cały czas czuła się słabo . Jednak kiedy do pomieszczenia wparował zdenerwowany Niall , uśmiechnęła się momentalnie .
 -Hej skarbie – uśmiechnęła się .
Blondyn w ułamku sekundy znalazł się przy niej i musnął ustami jej czoło.
 -Jak się czujesz? – zapytał siadając obok jej łóżka.
 Wzruszyła tylko ramionami.
 -Nie mogę tu być za długo . Lekarz powiedział , że musisz odpocząć … - Wstał i już chciał odejść , kiedy Lucy drasnęła palcami jego rękę. – Tak?
 -Nawet się nie pożegnasz?
Pochylił się i delikatnie pocałował.
Dopiero teraz zauważył , że jego dziewczyna naprawdę schudła . Jej dłonie chyba nie mogły  być bardziej kościste , kości policzkowe były lepiej widoczne.
 -Wyśpij się , widzimy się jutro.
Wyszedł z pomieszczenia , a jego serce tłukło się w piersi . Po jego głowie znowu krążyły te same pytania . Znowu zastanawiał się jak mógł to przegapić .
                Juliette usiadła koło łóżka Lucy.
 -Posłuchaj mnie teraz i najlepiej nie przerywaj – ostrzegła. – Rozmawiałam z lekarzem , a jego diagnoza jest jednoznaczna .. Masz anoreksję . Możesz wrócić do domu , próbować z tego wyjść na własną rękę , ale jest również możliwość wyjazdu do kliniki.. Coś na kształt odwyku . Nie będziesz miała z nikim kontaktu , zabiorą ci telefon , Internet … Co wybierasz ?
Zastanowiła się chwilę . Taka „terapia” mogła trwać nawet do kilku miesięcy . Nie uśmiechało jej się to .
 -Chcę zostać tutaj .
Podjęła decyzję .
                Liam pojechał do Cath . Nie umawiali się przedtem , ale chciał zobaczyć czy wszystko z nią okej , bo nie odzywała się przez ostatnie kilka godzin.
Drzwi otworzyła mu matka Catherine . Uśmiechnął się do niej .
 -Cath  źle się czuje . – Stwierdziła , a on zmarszczył tylko czoło.
 -Jak to ? Mogłaby mnie pani wpuścić?
Kobieta otworzyła szerzej drzwi .

Mimo tego, że jego serce tłukło się w piersi, wparował do pokoju Cath. Jego dziewczyna leżała skulona na łóżku, odwrócona do niego plecami. Nabrał powietrza w płuca i podszedł do niej.
-Skarbie, co się dzieje? - zapytał.
Catherine powoli obróciła się w jego stronę.
Liam poczuł rosnącą furię. - Kto ci to zrobił? - Brunetka pokręciła głową. - Cath! Powiedz mi do cholery, kto ci to zrobił!
-To nic nie zmieni. On i tak wróci ..
-On? Czyli kto.
-Nie ważne, Liam.
Zerwał się na równe nogi i wyszedł z pomieszczenia nie zwracając uwagi na nawoływanie Cath. Krew buzująca w jego żyłach dudniła mu w uszach. Serce biło jak oszalałe, a furia rosła z każdą minutą. Nie wiedział kto jej to zrobił, ale miał zamiar się dowiedzieć.
Lucy wiedziała , że podjęła dobrą decyzję. Miała wrażenie, że płomyczek jej istnienia powili gaśnie, a ostatnich dni nie chciała spędzać w jakimś durnym ośrodku dla chorych psychicznie szkieletów. Nie była chora, bynajmniej tak się nie czuła. Najchętniej poszłaby jeszcze pobiegać.
Lekarze wypisali ją ze szpitala w środę. W tym czasie Juliette załatwiła jej prywatne lekcje w domu, bo nie chciała, żeby stało jej się coś podczas zajęć. Niall miał nadal przychodzić na lekcje hiszpańskiego, co sprawiało, że Lucy czerpała z tego jakąś przyjemność. Juliette starała się wmuśić w swoją córkę jedzenie, natomiast Lucy próbowała je jakoś utrzymać w żołądku. Czasem, przez ten głupi jadłowstręt, nie była w stanie przełknąć choćby kęsa, jednakże dużo piła, żeby znowu się nie odwodnić.
Wigilia przyszła stanowczo za wcześnie. Po długiej rozmowie z mamą , udało jej się ubłagać ją o to, żeby zaprosiła do domu tę drugą część jej rodziny. Wszyscy zgodzili się bez zająknięcia. Chcieli spędzić święta razem. Może po raz ostatni.
Niall ujął w dłonie twarz Lucy.
-Życzę ci siły, żebyś dała radę wyjść z choroby i spędziła ze mną kolejne dwadzieścia jak nie więcej świąt. - Pocałował ją w czoło.
-Dziękuję skarbie, ja natomiast życzę ci , żeby w twoim życiu zawsze był ktoś, kto cię będzie kochał. Jednakże to chyba jest bezsensu , bo przecież masz chłopców, rodzinę. Oni dadzą ci to, czego nie dam ci ja, kiedy już mnie zabraknie. - Uśmiechnęła się smutno.
-Nie mów takich rzeczy. Wesołych świąt - pochylił się i musnął wargami jej usta.
Przez cały wieczór, najdłużej trwało chyba dzielenie się opłatkiem. Tylko dwoje z całej grupy w tym nie uczestniczyło. Zayn, który był muzułmaninem nie obchodził świąt, ale zawsze starał się spędzać je z osobami, dla których było to ważne, a poza tym lubił obdarowywać bliskich prezentami. Natomiast Cath była ateistką. Nie wierzyła w nic, ale święta spędzała co roku z matką, bezta żadnych specjalnych obrządków.
Lucy, tak właściwie nie dostała zbyt wielu prezentów. Chłopcy postanowili złożyć się na ogromny obraz, złożony z ogromnej ilości zdjęć. Widząc obrazki z tak niedalekiej przeszłości, popłakała się jak małe dziecko, w kółko dziękując swoim przyjaciołom. Dziewczyny dały jej bransoletkę z zawieszkami, w której każda z doczepianych figurek symbolizowała coś innego.
Mały kotek, był ucieleśnieniem Harrego.
Marchewka, to oczywiście Louie.
Lusterko - Zayn.
Żółwik przedstawiał Liama.
Błyskawicą była Cath, ukazując, jej burzliwy charakter.
Sówka, to Lexie, ponieważ każdy biegł do niej, kiedy miał jakiś problem, wiedząc, że rudowłosa we wszystkim doradzi.
I ostatnie, serduszko.. To była Vivi, bo wszyscy właśnie tak ją nazywali.
Brakowało tylko Nialla.
-*-
Hej, nie chcę za dużo mówić , mam nadzieję, że Wam się podoba .. 
Chciałabym zaprosić Was na mojego nowego bloga, którego zaczynam prowadzić z Emmą #1 #2, w na dniach powinien pojawić się prolog ;3 KLIK Mam nadzieję, że ten blog przypadnie Wam do gustu i zostaniecie ze mną ;3
Jeśli chodzi o mój indywidualny blog.. link pojawi się pod epilogiem ;D
Następny rozdział pojawi się 16 xD

7 komentarzy:

  1. Kocham twojego bloga !

    lifeisacontinuousgame.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM, KOCHAM i jeszcze raz KOCHAM twojego bloga.♥

    To opowiadanie jest takie cudowne. A Ty to wszystko świetnie opisujesz.; **

    Genialnyy rozdział. ;P

    Z niecierpliwością czekam na następny post. Buziaki; **

    OdpowiedzUsuń
  3. .KamCiaaa ! ;***11 sierpnia 2012 14:30

    Extra ;D
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. ile razy w JEDNYM rozdziale można uzyć sformułowania "serce tłukło się w piersi" ? -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czemu ale po raz pierwszy piszę komentarz na twoim blogu i czuję się głupio. Wiele osób tak robi ale ja nie miałam na to czasu więc teraz postanowiłam się za to zabrać. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała potrafić tak pięknie i lekko pisać jak wiele dziewczyn a także ty. Opisujesz wszystko idealnie. Wydarzenia też są niesamowite i zaciekawiły mnie pomimo tego, że ja gustuje w trochę innych niż zwyczajne wydarzenia z życia człowieka. Zaraz zostawię po sobie link do mojego bloga, a raczej dwóch blogów które dopiero zaczynam i dobija mnie fakt, że gdy piszę w mojej głowie powstają fantastyczne wizje które przelewam na papier (w tym przypadku na ekran monitora} i aż mnie skręca gdy później to czytam i widzę, że nie stworzyłam tak wspaniałej atmosfery i wydarzeń jaką chciałam stworzyć i nic nie jest tak jak powinno. Dlatego proszę cię żebyś weszła na mojego bloga gdy znajdziesz wolną chwilę i przeczytała. Jeśli cię jakimś cudem zainteresuje to napisz szczery komentarz a jeśli nie to nic nie rób. Nie jak niektóre osoby które udają, że czytają, dodają do obserwowanych, piszą komentarze, że blog jest wspaniały, super piszesz, zakochałam się w tym opowiadaniu robiąc tym samym złudną nadzieję. Liczę na twoją szczerość : >
    http://onedirectionlovelovex.blogspot.com/
    http://1dforeverlovelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź żeby ona wyzdrowiała !!!!! proszę

    OdpowiedzUsuń