środa, 2 maja 2012

Rozdział 6


Lucy zbiegła po schodach. Zegarek znajdujący się na przegubie jej ręki wskazywał jedenastą dwanaście. Pierwszy raz od jakiegoś czasu pozwoliła sobie na tak długie wylegiwanie się w łóżku. Wkroczyła do kuchni i od razu podeszła do lodówki. Żeby iść pobiegać musiała najpierw coś zjeść. Wyjęła na blat karton mleka. Zanurkowała w szafce w poszukiwaniu płatków.
 -Mamo! Widziałaś gdzieś moje płatki?! – krzyknęła głośno.
 -Nie ma! Tata wczoraj zjadł resztę! – wrzasnęła jej rodzicielka z góry.
Lucy przeklęła pod nosem. Odłożyła mleko do lodówki i skierowała się ku schodom. Musiała iść po portfel i telefon.
 -Idziesz gdzieś? – zapytała Juliette widząc jak jej córka zakłada na nos okulary przeciwsłoneczne.
 -Muszę kupić płatki. Przejdę się do Tesco i zaraz wracam – Lucy posłała swojej matce uśmiech.
Kobieta skinęła tylko głową.
 -Przygotujesz dzisiaj coś na obiad? Bo ja nie mam pomysłu.
Lucy zastanowiła się chwilę.
 -Kupię wszystko co będzie potrzebne – puściła oczko mamie i zbiegła po schodach
Założyła białe conversy za kostkę i wyszła z domu. Spoglądała w niebo z zachwytem. Bielusieńkie, poszarpane chmury płynęły leniwie po błękitnym morzu. Wprawiały w melancholijny nastrój. Lucy uśmiechnęła się smutno i zeszła po schodach werandy.
Harry pociągnął Louisa za rękaw bluzy.
 -No chodź! – powiedział głośno i wyraźnie. – Nie chce oberwać od Nialla, za to, że nie zrobiłem obiecanych zakupów!
Louis jednak go nie słuchał. Nie chciało mu się nigdzie iść. Na dworze, mimo tego, że zaczynał się wrzesień, było dziwnie parno.
 -Idź sam – mruknął.
 -Louie! – jęknął Loczek siadając obok szatyna. – Proszę, chodź ze mną, bo się obrażę – zrobił smutną minkę.
Lou przewrócił oczami i westchnął głośno.
 -Harry, mam cię dość – fuknął i ku uciesze Hazzy podniósł się z sofy.
 -Ojej… Przecież idziemy tylko do Tesco – Loczek puścił oczko Louisowi.
Mina szatyna zrzedła. Mieli kawał drogi przed sobą. Zmrużył oczy i spojrzał na Harrego, który cieszył się jak małe dziecko. Louis pokręcił głową z politowaniem.
 -Jedziemy autem – zarządził i zgarnął ze stolika klucze do Mini Coopera Hazzy.
Lucy szła wolnym krokiem. Jej żołądek wygrywał piątą symfonikę Mozarta, ale nawet to nie mogło jej skłonić do pośpiechu. Na dworze było pięknie, jeszcze wczoraj niebo zasłaniały poszarzałe chmury, jakby słońce zdecydowało się pójść na kilkudniowy urlop, a teraz wróciło ze zdwojoną siłą do pracy.
Wróciła myślami do wczorajszej lekcji hiszpańskiego i mimo tego, że nienawidziła Nialla Horana musiała przyznać, że bardzo dobrze się z nim pracuje. Może się zmienił?  - zapytała samą siebie, ale już po chwili pokręciła energicznie głową, żeby wyrzucić z niej taką beznadziejną myśl. Niall Horan nie mógł się zmienić, tak samo jak Harry Styles… Cała piątka była szumowinami bez serc.
W końcu znalazła się przed sklepem. Weszła do środka wzdychając głośno, zdjęła z nosa okulary i rozejrzała się wokoło. Chwyciła niebieski koszyk i ruszyła przed siebie. Przyglądała się z uwagą towarom. Nie miała pomysłu na dzisiejszy obiad. Próbowała ułożyć w myślach listę zakupów. Z zamyślenia wyrwało ją silne uderzenie w bok.
 -Och, przepraszam – usłyszała cichy głos.
Spojrzała przez ramię i ujrzała uśmiechniętą twarz chłopaka.
 -Nic się nie stało – wymamrotała i uśmiechnęła się delikatnie.
 -My się znamy? – zapytał nagle.
Zlustrowała go wzrokiem. Miał na sobie ciemnozielone rurki, koszulkę w paski i szelki. Na jego twarzy majaczył szczery uśmiech, a oczy na kilometr świeciły szarością.
 -Nie wydaje mi się – stwierdziła.
 -Jestem Louis – wyciągnął w jej stronę dłoń.
 -Lucy – mina Louisa zrzedła.
 -Ta Lucy? Lucy Joyse? – wymamrotał.
Dziewczyna ze zdziwieniem pokiwała głową. Oczy chłopaka od razu zalała fala złości. Nie miała pojęcia o co mu chodzi. Skąd on wiedział jak ma na nazwisko? Louis emanował nienawiścią na odległość. Za jej plecami rozległo się wołanie.
 -Tommo! Nialler chciał białą czy czarną czekoladę?
Lucy spojrzała do tyłu, to co ujrzała o mało nie zwaliło jej z nóg. Harry Styles. Zmrużyła oczy, a chłopak tylko głupawo się uśmiechnął i podszedł do nich.
 -Lou, widzę, że poznałeś już słynną Lucy – Harry wyszczerzył zęby jeszcze bardziej, a dziewczyna tylko przewróciła oczami.
Louis czuł się dziwnie. Harry patrzył na dziewczynę z pożądaniem. Może i była ładna, ale dla niego była zwykłą nastolatką.
 -Słuchaj Harry, nie wiem jak ty, ale ja nie chcę oberwać od Nialla i biorę się za zakupy – mruknął powtarzając słowa Harrego.
Wyminął Hazzę i z ciekawością zaczął przyglądać się marchewkom. Po chwili zastanowienia wybrał najładniejsze i wrzucił do siatki. Zerknął przez ramię, żeby spojrzeć co robi Harry. Loczek przyglądał się Lucy jakby była ósmym cudem świata.
 -Harry, daj mi spokój. Dobrze wiesz, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać. – Mruknęła i wyminęła go.
Brunet podszedł do Louisa zrezygnowany. Westchnął głośno i zabrał się za wrzucanie pomidorów do siatki.
 -Ona chyba nigdy ze mną nie porozmawia –poskarżył się.
Lou prychnął głośno i przeszedł na drugą stronę, żeby wrzucić do koszyka kilogram cukru.
 -Ty też? – zapytał Harry marszcząc brwi.
Tomlinson nadal się nie odzywał. Nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z Hazzą. Obiecał mu, że nie będą już więcej rozmawiać o Lucy, a teraz co? Nie mówił o nikim innym.
 -Ojeju! Louis przepraszam! – szatyn ponownie prychnął i nie patrząc na Loczka ruszył przed siebie pchając koszyk.
Do domu wracali w ciszy. Louis prowadził auto wpatrując się w drogę. Harry nie wiedział jak ma go przeprosić. Przyglądał mu się ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
 -No, Louie noo! – wrzasnął Harry.
Louis podskoczył na siedzeniu i obdarował go nienawistnym spojrzeniem.
 -Prowadzę, nie przeszkadzaj mi  - mruknął tylko i na powrót wbił spojrzenie w przednią szybę.
Harry poczuł narastającą złość. Miał już po dziurki w nosie ciągłego ignorowania jego osoby. To, że był najmłodszy nie znaczyło, że nie ma swojego zdania.
 -To zatrzymaj to cholerne auto i ze mną porozmawiaj! – wrzasnął ponownie.
Tomlinson rzucił wiązanką przekleństw i skręcił w jakąś boczną uliczkę. Harry przyglądał mu się ze złością.
 -Wytłumacz mi o co ci tak naprawdę chodzi – zażądał przyglądając się badawczo szatynowi.
         Louis zastanowił się chwilę. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie na miejscu było się przyznać, że martwi się o Harrego. Bez sensu było też kłamanie.
 -Co ja mam tłumaczyć? – warknął. – Mam dość tego ciągłego gadania o Lucy. Jakby była pępkiem świata, królową czy kimkolwiek innym. Nie interesuje mnie to, że złamała obcas, to jak się ubrała, czy też co powiedziała! – zaczął mówić co mu ślina na język przyniesie. –A do tego, myślisz, że jest mi łatwo siedzieć w domu i nic nie robić? Wkrótce zaczynam studia, a póki co jestem zamknięty w czterech ścianach i nudzę się jak mops, czekając aż wrócicie do domu! Nie ułatwiacie mi tego! Szczególnie ty! Ciągle gadasz o tej stukniętej Lucy!
Harry poczuł zbierające się w jego oczach łzy. Myślał, że może porozmawiać z Louisem o wszystkim, że może mu się zwierzać, zawiódł się na swoim najlepszym przyjacielu. On sam przeżywał burzę hormonów, a Lou nie chciał mu pomóc. Miał do niego pretensje o coś takiego… Zacisnął dłonie na komórce. Podciągnął niezdarnie nosem i otworzył drzwi po czym wysiadł z auta. Zarzucił na głowę kaptur, żeby nikt nie zauważył łez cieknących po jego policzkach.
Lou nie pobiegł za Harrym. Miał sobie za złe, że tak na niego naskoczył, ale tym razem nie wytrzymał. Zacisnął dłonie na kierownicy i zamknął oczy. Był na siebie wściekły. Oparł czoło o swoją rękę. Słone łzy kapały na jego rurki i skórzane obicie fotela. Nie miał już siły na chowanie emocji. Rozpłakał się jak małe dziecko. To była jego pierwsza sprzeczka z Harrym od bardzo długiego czasu. Znali się od podstawówki i rzadko zdarzało im się kłócić. Od zawsze Lou starał się opiekować  się Harrym jak młodszym bratem. W pierwszej  klasie był traktowany przez innych kolegów jak popychadło. Nabijali się z jego drobnej budowy i „słodkich loczków”. Jednak kiedy zauważyli, że zaczął zadawać się z czwórką „starszaków” jego problemy się skończyły. Koledzy i koleżanki patrzyli na niego spode łba, jakby zazdrościli mu takich przyjaciół. Louis wtedy nie mógł nadziwić się, że ludzie zazdroszczą Harremu tego, że zadaje się właśnie z nim. Z niepozornym Lou! Od tego czasu postanowił opiekować się Hazzą, być zawsze obok niego i starać się, żeby był szczęśliwy, nie żałował tej decyzji.

-*-
*Hej :D No to macie szóstkę ;> mam nadzieje , że jako tako przypadnie wam do gustu ;) 
*Nie wiem w sumie co mam pisać .. ;> Dzisiaj będę wredna i podbiję stawkę komentarzy do 17 ;) Dacie radę ? 

W następnym rozdziale: 
-Pojebało cię do reszty Payne?! – wydarł się Louis unosząc z sofy. 
[…]
 -Nie pomyślałeś, że ja po części też jestem poszkodowany?! Harry wcale nie jest bez winy! – wrzeszczał.
[…]
-To do jasnej cholery idź do niego i sobie wszystko wyjaśnijcie! – krzyknął Payne […]

18 komentarzy:

  1. Hahhaha uwielbiam twoje opowiadanie i czekam na NN ; d.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. Smutno między Lou, a Hazzą. Myhy, niestety nie mogę zbyt dużo wywnioskować co będzie w następnym rozdziale, ale prędzej czy później się tego dowiem. Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  3. mało o Lucy ;/ ale i tak się cieszę że dodałaś :) biedny Harry.. ale też współczuje Louie'emu :<< czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuuuu ! No ! Hazza Louieeeh ! Ogarnijcie sie miski błagam was :3 Twoje opowiadanie jest kurcze boskie , mówiłam to już tyle razy ale ciągle to powtarzam i będę powtarzać . Ja chcę pisać tak jak ty ! Noo ! Wszystko jest takie lekkie i płynne ! Mom Please *_* @CallMeMsHoraan

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł. ^ ^
    Mogę powiedzieć chyba tylko jedno: ŚWIETNY.
    No i mogę jeszcze dodać, taką moją małą sugestię, że CHCĘ ZOBACZYĆ Larry Stylinson! <3
    Dobra, dobra. Już się nie wtrącam -.-
    huheuheh.

    A tak bardziej oficjalnie: Przyjemnie czyta mi się twoje opowiadanie. Jest delikatne, jakby lekkie i płynne.

    Cóż ... nie bd się już więcej rozpisywać, bo Ty i tak dobrze wiesz, jak kocham twojego bloga. ; )
    23660564.
    My-heart-belongs-to-you-forever.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... Nie wiedziałam że aż taka będzie kłótnia Hazzy i Boo Bear'a :p zaskoczona jestem fajnie, że coś się dzieje. Ale trochę mało Lucy, mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie się dużo działo, co mogę wywnioskować po krzykach Liam'a :D

    OdpowiedzUsuń
  7. biedny Harry... :< przeciez on tylko się zakochał ;) rozdział bardzo fajny, z niecierpliwością czekam na 17 komentarz i to, jak potoczy się sprawa między Lucy, a Niallem *-*
    @Ala_Skrzypczak
    + czasami wpadnij też do mnie, komentarze mile widziane xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! :) Czekam na nn xp

    OdpowiedzUsuń
  9. O Jezu, Jezu, Jezu !!!! Ja chcę nowy <3 no wiem, że dopiero ten dodałaś, ale ja... no... ja... żądam natychmiast ciągu dalszego !!! Normalnie nie usiedzę. Ja chcę Larrego !!! A niech Lucy będzie z Niallem, ale nie z Harrym, bo ja chcę Larrego!!! Kocham to jak piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  10. hmm .. niewiele się tutaj dzisiaj wydażyło ;D Natyczmiast pisz następny ! :d // amazey

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale mega ! Kocham to <3 nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;> :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Racja, racja ... MEGAAA ! XDD Świetny ;)) Czekam na nn. xx @venica_16

    OdpowiedzUsuń
  13. No, no, no xd Larry Stylinson przechodzi kryzys xd Ehh, Lucy tez juz z ta wrogoscia przesadza, ludzie sie zmieniaja, a czasem nie sa, az tacy zli jak ich oceniamy :) Czekam na kolejny ! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny, haha związek się łamie, coś mi się wydaje, że za niedługo Louis wyzna miłość do Harry'ego... hahaha śmiechu warte...

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne! Wszystkie rozdziały przeczytałam w bardzo krótkim czasie i już teraz czekam na więcej :)

    @OneDirectionnPL

    OdpowiedzUsuń
  16. Piszesz GENIALNEGO bloga ;):):) seriooooo xd ;s a rozdział słitaśny xp

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział :) Piszesz dosłownie genialnie. Historia jest mega. Bardzo mi się podoba. Czekam na nn <3
    Zapraszam do mnie: http://zbieramisienarefleksje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. świetne opowiadanie .
    Zakochałam się !.! xD

    OdpowiedzUsuń